Edukacja jest jedną z najbardziej zaniedbanych i jednocześnie najczęściej reformowanych dziedzin życia społecznego. To właśnie w tej wrażliwej kwestii najczęściej pojawiają się kontrowersyjne pomysły. I to właśnie kolejna reforma edukacji najbardziej dzieli polską scenę polityczną.
Spór idzie o los sześciolatków. Zdaniem PO, PSL i SLD szkoły są dobrze przygotowane do ich przyjęcia, a wydłużanie okresu przejściowego byłoby niewskazane, bo – jak zaznacza Urszula Augustyn z PO – posłanie sześciolatków do pierwszych klas jest elementem kompleksowej reformy edukacji.
Zupełnie odmiennego zdania są PJN i PiS. Uważają, że w najbliższym roku szkolnym szkoły nie będą w stanie przyjąć tak dużej liczby uczniów.
– Już w ubiegłym roku złożyliśmy projekt nowelizacji ustawy przesuwającej datę wejścia w życie obowiązku szkolnego sześciolatków o 8 lat. Z zastrzeżeniem, że budżet państwa włączy się w przygotowanie szkół – mówi Sławomir Kłosowski z PiS.
Kolejną kwestią dzielącą polityczną scenę jest Karta nauczyciela. Tym razem jednak podziały nie przebiegają według obecnie obowiązujących układów koalicyjnych. Zdaniem PO i PJN wiele zapisów karty jest anachronicznych. W obronie nauczycielskich przywilejów stają natomiast PiS, SLD i PSL.
– Karta nauczyciela, tak jak obecnie, powinna na szczeblu centralnym określać pragmatykę zawodową nauczycieli, w tym m.in. czas pracy, wynagrodzenie, formy zatrudnienia i świadczenia socjalne – zastrzega lider SLD Grzegorz Napieralski.
Najwięcej trudności przychodzi głównym formacjom politycznym z ustaleniem równego dostępu do bezpłatnego szkolnictwa wyższego. Wszystkie ugrupowania są przeciwne wprowadzeniu powszechnych opłat za studia – nawet na uczelniach państwowych – mimo że obecnie uczą się na nich dzieci najbogatszych obywateli. Jednocześnie żadna z partii nie znajduje sposobu na pomoc biedniejszym studentom uczącym się na uczelniach prywatnych. SLD proponuje pomoc socjalną dla studentów, PJN proponuje przyznawanie uczelniom grantów, PSL dopuszcza dofinansowywanie prywatnych szkół, ale nie określa, w jaki sposób, PO proponuje tym szkołom starania o pieniądze na projekty badawcze. Otwarcie przeciwny wszelkiej pomocy uczelniom prywatnym jest tylko PiS.
W tej sytuacji możemy więc być pewni, że dysproporcje w dostępie do dyplomu wyższej uczelni nadal pozostaną.
Interesujący jest też podział na zwolenników koncentracji nauki w kilku elitarnych ośrodkach w kraju oraz zwolenników pozostawienia sytuacji w obecnym kształcie. Według PO, PSL i PJN stworzenie kilku silnych ośrodków naukowych jest szansą na konkurowanie z najsilniejszymi w Europie. PSL zastrzega jednak, że obowiązek prowadzenia badań powinien zostać rozszerzony na większość uczelni. SLD uważa, że wysokość dotacji powinna być uzależniona od poziomu badań i kształcenia. PiS obawia się, że stworzenie kilku silnych ośrodków spowoduje odpływ elit intelektualnych z mniejszych ośrodków. A to jeszcze mocniej podzieli Polskę na silnie rozwijające się ośrodki miejskie i resztę pogrążoną w stagnacji.