Trybunał Konstytucyjny do godz. 8 rano w środę przerwał rozprawę, na której bada ustawę o racjonalizacji zatrudnienia w państwowych jednostkach budżetowych, która zakłada zwolnienie 10 proc. pracowników.

W styczniu ustawę skierował do TK prezydent Bronisław Komorowski. W swoim wniosku prezydent podniósł, że obejmuje ona m.in. urzędników mianowanych i korpus służby cywilnej - miałoby to być sprzeczne m.in. z konstytucyjną zasadą zaufania do państwa.

Inny zaskarżony przepis dotyczy nadania premierowi prawa wydania rozporządzenia, w którym może wskazać, w jakich jednostkach administracji może nie być redukcji zatrudnienia. Skarżący podnosi, że jest to sprzeczne z zasadą wyłączności ustawy, która zakłada, że najważniejsze dla funkcjonowania państwa i jego organów oraz dla obywateli sprawy powinny być regulowane wyłączenie w drodze ustawowej, a nie podrzędnych aktów normatywnych.

Uzasadniając w imieniu prezydenta wniosek radca Aleksander Proksa podkreślał, że prezydent nie jest przeciwny racjonalizacji zatrudnienia w administracji publicznej, bo ta potrzeba jest powszechnie uznawana i nie kwestionuje również wyliczeń skutków finansowych przedstawionych przez rząd.

Problemem do rozstrzygnięcia jest natomiast to, czy stan finansów publicznych może wpływać na stabilność stosunków pracy w administracji i czy metody redukcji zatrudnienia w rozpatrywanej ustawie spełniają konstytucyjne standardy - mówił Proksa. Pytał też, czy możliwe jest ustalenie minimalnych standardów przy redukcji zatrudnienia z przyczyn natury finansowej.

Sędzia Teresa Liszcz pytała Boniego, dlaczego zatrudnienie w administracji rosło nawet wtedy, gdy światowy kryzys dotarł do Polski

Przedstawiciele Sejmu i rządu podnosili z kolei, że w ustawie chodzi o ochronę dóbr konstytucyjnych, takich jak stabilność finansów publicznych i budżet państwa i ta ochrona w nadzwyczajnej sytuacji, z jaką państwo ma obecnie do czynienia, może prowadzić do ograniczenia ochrony urzędników mianowanych.

Poseł Grzegorz Karpiński argumentował, że konstytucja nie gwarantuje ciągłości pracy i każdy zatrudniony w administracji musi się liczyć z tym, że ochrona jego praw może się zmienić w związku z sytuacją społeczną. Każdy musi być gotowy na zmianę na gorsze, np. z powodu deficytu budżetowego - mówił.

Występujący w imieniu zaproszonego na rozprawę premiera minister Michał Boni podkreślał, że w sytuacji zagrożenia długiem publicznym i deficytem finansów konieczne jest wprowadzenie zasad pozwalających na oszczędności. Podkreślał, że wdrażanie ustawy pozwoliłoby na uzyskanie przy tej okazji dokładnych danych o strukturze zatrudnienia w administracji w stosunku do jej zadań. Przyznał też, że rząd nie ma obecnie na ten temat rzetelnej wiedzy.

Sędzia Teresa Liszcz pytała Boniego, dlaczego zatrudnienie w administracji rosło nawet wtedy, gdy światowy kryzys dotarł do Polski. Minister odpowiadał, że okazało się, iż rząd nie ma odpowiednich instrumentów do powstrzymania tego wzrostu i dlatego zaproponował ustawę o racjonalizacji zatrudnienia. Pytany z kolei, dlaczego ustawa ma w tytule racjonalizację, a nie redukcję zatrudnienia odparł, że zaoszczędzone dzięki zwolnieniom środki zostaną przeznaczone na podwyżki zamrożonych obecnie płac innych urzędników i to jest właśnie racjonalizacja. Tłumaczył też, że dzięki temu w kolejnych latach fundusz płac w administracji nie będzie rósł, co samo w sobie jest oszczędnością.

Cięcia etatów nie obejmą m.in. policji, straży pożarnej i granicznej oraz jednostek organizacyjnych prokuratur

Sędziowie dopytywali też m.in. o kryteria zwalniania urzędników, czego ustawa nie precyzuje, delegując tę czynność na dyrektorów poszczególnych jednostek administracji. Pytali również o kwestie ściśle proceduralne, głównie o zakres zaskarżenia.

W trakcie rozprawy zarówno skarżący, jak i przedstawiciele Sejmu i rządu przyznali, że ustawa, która miała zacząć obowiązywać od lutego br., wprowadzała sztywne ramy czasowe wdrożenia, że nawet jeśli Trybunał jej nie uchyli w całości bądź częściowo, to i tak trzeba ją będzie szybko nowelizować.

Ustawa przewiduje 10-proc. zmniejszenie zatrudnienia w administracji publicznej w stosunku do stanu zatrudnienia pod koniec drugiego kwartału 2010 r. Zatrudnienie na zmniejszonym poziomie ma obowiązywać do końca grudnia 2013 r.

Cięcia etatów nie obejmą m.in. policji, straży pożarnej i granicznej oraz jednostek organizacyjnych prokuratur.