W czwartek rząd zacznie negocjacje z partnerami społecznymi w sprawie waloryzacji rent i emerytur w 2012 r.
Na ostatnim posiedzeniu Rada Ministrów zdecydowała, że da tylko tyle, ile wymagają przepisy – czyli 20 proc. realnego wzrostu wynagrodzeń plus wskaźnik inflacji. – Ceny rosną tak szybko, że 20 proc. to za mało i będziemy zabiegać o 50 proc. – mówi „DGP” Wiesława Taranowska, wiceprzewodnicząca OPZZ. To jednak spowodowałoby konieczność znalezienia w budżecie ponad miliarda złotych więcej niż chciałby rząd.
Zdaniem ministra finansów inflacja sięgnie w tym roku 3,5 proc., ale biorąc pod uwagę podwyżki cen żywności i mediów, inflacja w emeryckich gospodarstwach może wynieść nawet 4,5 proc. Płace według szacunków wzrosną realnie o 2,6 proc. – więc sumując inflację i 20 proc. wzrost płac waloryzacja sięgnąć może 5 proc. Jeśli przeszłyby związkowe propozycje, wyniosłaby 6 proc. Dla budżetu to spora różnica – wersja rządowa to koszt ok. 6 mld zł, wersja OPZZ kosztowałaby o 1,2 mld zł więcej.