Główny Inspektor Farmaceutyczny poinformował w piątek o zamknięciu czterech hurtowni, które miały nielegalnie skupować od aptek m.in. leki przeciwzakrzepowe i zapobiegające odrzuceniu przeszczepów. Według farmaceutów ten problem istnieje o wielu lat.

Zgodnie z Prawem farmaceutycznym przedsiębiorca prowadzący hurtownię może zaopatrywać się w produkty lecznicze wyłącznie od wytwórcy lub innej hurtowni farmaceutycznej.

"Apteki gromadziły bezprawnie leki i sprzedawały je do hurtowni, te nielegalnie je skupowały. Chodziło o leki ratujące życie - przeciwzakrzepowe, które stosuje się m.in. po zabiegach operacyjnych, przeciwastmatyczne, na epilepsję i leki stosowane, aby zapobiec odrzuceniu przeszczepów. Według opinii konsultantów krajowych nie mogły być one zastępowane innymi lekami" - powiedziała PAP pytana o to szefowała GIF Zofia Ulz.

Jak poinformowała, do GIF od pewnego czasu wpływały niepokojące sygnały od pacjentów i lekarzy, z których wynikało, że w aptekach brakuje określonych leków. "Pytaliśmy o to wytwórców, producentów i według ich wyjaśnień, podaż zaspokajała popyt. Tymczasem dowiadywaliśmy się, że leków w aptekach nie ma" - powiedziała Ulz.

Nie odpowiedziała na pytanie, co działo się z lekami wykupowanymi przez hurtownie. "Potrzebujemy czasu, by przeprowadzić kolejne kontrole. Niestety sądzę, że jest to dopiero początek" - zaznaczyła szefowa GIF. Dodała, że jeśli będzie taka konieczność, inspektorat poinformuje o sprawie prokuraturę. Według mediów, leki miały być sprzedawane za granicą po wyższych cenach.

Hurtownicy odpowiadają - działamy zgodnie z prawem, w ramach importu równoległego

Prezes hurtowni AN Pharmacy (zamkniętej decyzją GIF) Andrzej Nurczyk, podkreślił w rozmowie z PAP że jego firma działa w ramach importu równoległego, określonego w prawie UE. Dodał, że decyzja GIF jest dla niego zaskakująca. "Nabywam leki w krajach, w których są one tańsze niż w Polsce, dzięki temu pacjenci mogą zaoszczędzić ok. 40 proc. wydatków. Podobnie z lekami, które kupujemy w Polsce i sprzedajemy za granicą. Nie kupujemy leków w aptekach, ale od producentów lub z innych hurtowni. Posiadamy zgodę Ministerstwa Zdrowia" - powiedział PAP Nurczyk.

"Decyzja GIF jest dla mnie niezrozumiała. Jest ona wydana bez odpowiedniej wiedzy, na zasadzie, najpierw zamknijmy hurtownie, a potem będziemy szukać nieprawidłowości. Skierowałem w tej sprawie do GIF cztery pisma, ale nie otrzymałem żadnej odpowiedzi. Jeżeli nadal jej nie dostanę, wniosę sprawę do sądu administracyjnego. Tylko, że zanim zakończy się postępowanie, zostanę bankrutem" - dodał.

Import równoległy jest zgodną z prawem formą obrotu towarami pomiędzy krajami Europejskiego Obszaru Gospodarczego. Hurtownie farmaceutyczne kupują leki w kraju, w którym są one tańsze, i sprzedają tam, gdzie ich cena jest wyższa. W większości przypadków umożliwia to pacjentom zakup tańszych leków. Import równoległy jest możliwy po uzyskaniu pozwolenia Ministra Zdrowia lub pozwolenia na dystrybucję równoległą wydanego przez Europejską Agencję ds. Leków (EMA).

Afera - według Głównego Inspektora Farmaceutycznego - dotyczy hurtowni znajdujących się na terenie województw: wielkopolskiego, podlaskiego i mazowieckiego.

Jak dowiedziała się PAP, kontrola GIF wykazała, że w niektórych przypadkach zakup leków od aptek był jedyną działalnością hurtowni. Brakowało w nich dokumentacji produktów leczniczych; pozorowano działalność.

W jednej z zamkniętych hurtowni przedsiębiorca nie przekazywał ministrowi zdrowia kwartalnych raportów dotyczących m.in. wielkości obrotu produktami leczniczymi - a taki obowiązek nakłada na niego Prawo farmaceutyczne. W innej brak było magazynu do przechowywania produktów leczniczych nieodpowiadających wymaganiom jakościowym, w tym zwróconym lub wycofanym z obrotu.

Sprawą zaskoczeni są farmaceuci. Według nich problem tzw. obrotu równoległego istnieje w Polsce od kilku lat i jak dodają, został ujęty m.in. w jednym z raportów firmy analitycznej IMS Health. Zaznaczają również, że jedna z firm farmaceutycznych próbowała go rozwiązać, sprzedając leki bezpośrednio do aptek, ostatecznie nie zgodził się jednak na takie działanie GIF.

"Najpierw trzeba sprawdzić, jak naprawdę wygląda sytuacja, jakie leki były w ten sposób sprzedawane i czy rzeczywiście ktoś z pacjentów nie dostał konkretnego leku i w związku z tym ucierpiał. Dopiero wtedy możemy mówić czy doszło do afery, czy nie" - powiedziała PAP pytana o sprawę prezes Izby Farmaceutycznej "Farmacja Polska" Irena Rej.

Jak dodała, zgodnie z prawem apteki nie mogą odsprzedawać leków hurtowniom. Mogą natomiast dokonywać zwrotów, czy wymiany.

Związek Pracodawców Innowacyjnych Firm Farmaceutycznych Infarma twierdzi, że zjawisko będzie się pogłębiać

Związek Pracodawców Innowacyjnych Firm Farmaceutycznych Infarma podkreślił w oświadczeniu przesłanym PAP, że w ramach handlu równoległego z Polski eksportowane są prawie wyłącznie leki refundowane. Nasz kraj jest jednym z największych eksporterów leków w Europie; wartość tego rynku w ubiegłym roku wyniosła ponad 800 mln zł (dane IMS Heath).

"Eksport równoległy w obszarze leków jest zjawiskiem dozwolonym w relacjach handlowych między krajami europejskimi pod warunkiem zapewnienia dostępności leku dla pacjenta krajowego. Hurtownie mogą handlować nadwyżką leków sprzedając je na rynki zagraniczne. Zdarza się jednak, że mimo zapewnienia przez producenta odpowiedniego albo wyższego poziomu dostaw dla hurtowni, lek w aptece krajowej nie jest dostępny. (...) Istnieje obawa, że po wejściu w życie nowej ustawy refundacyjnej, zjawisko to będzie się pogłębiać powodując ograniczenia w dostępności leków w aptekach" - czytamy w oświadczeniu Infarmy.