Właśnie zakończyła się ocena okresowa pracowników zatrudnionych w administracji rządowej. Nie trzeba kolejnych ustaw, by zredukować liczbę urzędników. Ich przełożeni mają instrument, który pozwoliłby im zwalniać najsłabszych. Ale z niego nie korzystają.
Właśnie zakończyła się ocena okresowa pracowników zatrudnionych w administracji rządowej. Objęła 120 tys. osób w 17 ministerstwach i 16 urzędach wojewódzkich. I tylko kilkanaście dostało ocenę negatywną. W Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji na 200 osób – jedna. W resortach rozwoju regionalnego oraz sportu i turystyki w ogóle nie było słabych pracowników. Podobnie w urzędach wojewódzkich.
Ich dyrektorzy tłumaczą się, że nie stawiają ocen negatywnych, bo wymaga to dobrego uzasadnienia, na co brakuje czasu. Łatwiej wszystkim przyznać oceny przeciętne.
I faktycznie – wysokich ocen prawie nie było. Na przykład w Podlaskim Urzędzie Wojewódzkim na 232 ocenianych pracowników tylko 13 dostało najlepszą notę. To też ma swoje uzasadnienie. Jeżeli urzędnik mianowany dostanie dwie oceny bardzo dobre z rzędu, automatycznie awansuje, co wiąże się z wyższym wynagrodzeniem. Wyniki tegorocznej oceny jasno pokazują, że weryfikacja pracy urzędników to fikcja. Nie prowadzi ani do eliminacji słabych, ani do promowania najlepszych.
Pod koniec marca w urzędach przeprowadzono ocenę 118 tys. osób tam zatrudnionych. Bezpośredni przełożeni brali pod uwagę ich umiejętności, fachowość, terminowość i sposób załatwiania spraw.
„DGP” przeprowadził sondę w tej sprawie wśród 17 ministerstw i 16 urzędów wojewódzkich. Jej efekty są zaskakujące. Zaledwie kilkunastu pracowników z ponad 20 tys. osób zatrudnionych w tych instytucjach zostało ocenionych negatywnie. Wśród sprawdzonych urzędów jest też kilkanaście, które wszystkich pracowników oceniły dobrze lub bardzo dobrze.
– Rzetelna ocena pracownika mogłaby doprowadzić do naturalnego pozbycia się z urzędów najsłabszych z nich – mówi Stefan Płażek z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Cały korpus do oceny

Obsługą administracji rządowej w większości zajmuje się korpus służby cywilnej. W jego skład wchodzą tzw. pracownicy (118 tys.) i urzędnicy służby cywilnej (6,9 tys.). Do tej pory weryfikowana była tylko praca urzędników.
Tę zasadę zmieniła jednak ustawa z 21 listopada 2008 r. o służbie cywilnej (Dz.U. nr 227, poz. 1505 z późn. zm.). Zgodnie z nią oceniani (do 24 marca 2011 r.) powinni być wszyscy członkowie korpusu służby cywilnej.

Średni jak pracownik

Z sondy „DGP” wynika, że negatywnych ocen nie było w ogóle wśród pracowników zatrudnionych m.in. w Ministerstwie Rozwoju Regionalnego, resortach sportu i turystyki, środowiska oraz spraw zagranicznych. Z 200 osób ocenionych w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji tylko jedna nie spełniała oczekiwań urzędu.
Ta tendencja panuje również w urzędach wojewódzkich. W zachodniopomorskim, lubelskim, opolskim, pomorskim wszyscy pracownicy zostali pozytywnie ocenieni.
– Naczelnik musi się przyłożyć i mieć mocne dowody, aby źle ocenić pracownika – tłumaczy Bogumiła Stanecka, dyrektor generalna Wielkopolskiego Urzędu Wojewódzkiego.
Jej zdaniem ocena pracowników jest zbyt szczegółowa. W efekcie pochłania dużo czasu, co dezorganizuje pracę urzędu.



Nie ma najlepszych

Z analizy otrzymanych danych wynika też, że szefowie nie przyznają pracownikom najwyższych ocen, tj. znacznie powyżej oczekiwań. Bardzo dobra ocena pracy może bowiem spowodować, że zainteresowany będzie domagał się sfinansowania np. studiów podyplomowych, przyznania premii czy awansu. W opolskim urzędzie wojewódzkim na 219 weryfikowanych tylko 32 osoby otrzymały najwyższą notę, w podlaskim urzędzie wojewódzkim na 232 ocenianych tylko 13. Nie przeceniani są też pracownicy zatrudnieni w ministerstwach. Na przykład resort nauki i szkolnictwa wyższego na 181 weryfikowanych pracowników tylko 34 z nich przyznał najwyższą ocenę.
– Bezpośredni przełożeni tak oceniają pracowników, aby ich noty nie były ani najwyższe, ani też najniższe – wyjaśnia Marek Kuciński, dyrektor generalny Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego.
W efekcie słabym pracownikom stawia się ocenę 3, a dobrym 4.

Szefowie oceniają się dobrze

Ustawa o służbie cywilnej przewiduje, że nagrodą dla urzędnika mianowanego za najwyższą notę jest awans. Warunkiem jego otrzymania jest uzyskanie dwóch (jedna po drugiej) najwyższych ocen (4 i 5).
Z naszej sondy wynika, że w Ministerstwie Sportu i Turystyki na 20 ostatnio ocenianych urzędników 15 otrzymało najwyższą ocenę okresową, a pozostałych pięciu taką, która pozwala im się ubiegać o kolejny stopień w służbie cywilnej. Podobnie w Ministerstwie Finansów, gdzie na 99 urzędników 92 otrzymało najwyższą ocenę, a pozostałych 7 nieco niższą, ale taką, która również nie wyklucza automatycznego awansu. Podobnie jest w urzędach wojewódzkich.
– W ten sposób kadra zarządzająca wzajemnie dba o swoje interesy – potwierdza prof. Józefina Hrynkiewicz z Uniwersytetu Warszawskiego, była dyrektor KSAP.

Bałagan weryfikacyjny

Jak wynika z naszej sondy, oceny, które miały pomóc urzędom w weryfikacji kadr, nie spełniają tej roli. Obowiązek ich przeprowadzenia raczej dezorganizuje pracę resortów, niż pomaga w rzetelnej weryfikacji umiejętności ich pracowników. Po blisko miesiącu od przeprowadzenia ocen wciąż nie wiadomo, jakie noty uzyskali urzędnicy (są znane tylko oceny cząstkowe) w ministerstwach: gospodarki, obrony narodowej, pracy i polityki społecznej. Podobnie jest też w niektórych urzędach wojewódzkich, np. mazowieckim. Z kolei Łódzki Urząd Wojewódzki źle zinterpretował przepisy ustawy i ocenę zamierza przeprowadzić dopiero w drugim kwartale 2011 r.
Szefowie urzędów będą ostrzejsi
Wojciech Zieliński | zastępca dyrektora departamentu służby cywilnej, KPRM
Istotną zmianą jakościową, wprowadzoną przez ustawę o służbie cywilnej z 2008 r., było objęcie ocenami okresowymi wszystkich członków korpusu służby cywilnej. Zdecydowana większość ocen jest pozytywna. Chciałbym jednak zwrócić uwagę na doświadczenia amerykańskie, gdzie zaraz po wdrożeniu ocen okresowych w administracji publicznej także obserwowano znikomy odsetek ocen negatywnych. Z biegiem czasu oceniający stali się jednak bardziej krytyczni. Oczywiście to, że ocena jest sporządzana – co do zasady raz na dwa lata – nie wyklucza dokonywania częstszych weryfikacji pracowników.