Wśród informacji przekazywanych do rejestry będą dane osobowe studenta, informacje o wykorzystanych przez niego punktach ECTS (oraz o kierunkach studiów, na które został przyjęty. W rejestrze znajdą się też informacje o przyznanej pomocy materialnej. Uczelnie będą zobowiązane też zbierać od studentów oświadczenia m. in. o podjętej lub zakończonej przez nich nauce na innych uczelniach.
Szkoły podstawowe, gimnazja czy licea już zbierają informacje o swoich uczniach. Teraz przyszła kolej na studentów. Od 1 października wszystkie uczelnie będą miały obowiązek prowadzenia elektronicznych rejestrów. To efekt reformy szkolnictwa wyższego. Dzięki informacjom tam zebranym uczelniom będzie łatwiej wychwycić nieprawidłowości.
Resort szkolnictwa wyższego zapewnia, że wszystkie dane zgromadzone w rejestrze są całkowicie bezpieczne. Uczelnie, zwłaszcza te, które zbierają informacje o studentach tylko w formie papierowej, obawiają się, że stworzenie systemu to nie tylko dodatkowy wydatek, ale także zwiększone nakłady pracy.

Kontrola na uczelniach

Obecnie nie ma ogólnopolskiej bazy studentów. Informacje na ich temat są zbierane przez uczelnie, ale nie są potem gromadzone w jednym systemie.
– Dzięki wykazowi dowiemy się dokładnie, jakiej wysokości pomoc trafia do jednego studenta np. gdy dostaje on kilka stypendiów – mówi Tomasz Lewiński, dyrektor biura prawnego Parlamentu Studentów Rzeczypospolitej Polskiej (PSRP).
Bez tego rejestru nie byłoby też możliwe kontrolowanie, czy student uczy się na więcej niż jednym kierunku studiów bezpłatnie. Ograniczenie w ich podejmowaniu wprowadzi reforma szkolnictwa wyższego, która zacznie obowiązywać od tego roku akademickiego.

Potrzebna ochrona

Resort nauki przygotował już projekt rozporządzenia, który określa, jakie informacje będą przesyłane do wykazu. Wśród nich będą dane osobowe studenta, informacje o wykorzystanych przez niego punktach ECTS (decydują one o możliwości bezpłatnego studiowania) oraz o kierunkach studiów, na które został przyjęty. W rejestrze znajdą się też informacje o przyznanej pomocy materialnej. Uczelnie będą zobowiązane też zbierać od studentów oświadczenia m. in. o podjętej lub zakończonej przez nich nauce na innych uczelniach.
Dostęp do informacji zawartych w wykazie studentów będą mieli ministrowie nadzorujący uczelnie, rektorzy uczelni, Rada Główna Nauki i Szkolnictwa Wyższego (RGNiSW) oraz Polska Komisja Akredytacyjna (PKA). Zdaniem resortu nauki rejestr nie zawiera żadnych danych, które nie mogłyby stać się informacją publiczną. Według Anny Korzekwy z Uniwersytetu Warszawskiego nie powinny pojawić się problemy z ochroną tych danych, bo dostęp do nich będą miały jedynie osoby uprawnione.
Stworzenie rejestru studentów zostało pozytywnie zaopiniowane również przez generalnego inspektora ochrony danych osobowych (GIODO). Chociaż zastrzega, że wymaga on szczególnej ochrony.
– Będziemy pilnować, żeby informacje, które są zbierane o uczniach od podstawówki nie były łączone z tymi z rejestrów studentów – mówi Wojciech Wiewiórowski, generalny inspektor.
Chodzi bowiem o to, żeby uniemożliwić tworzenie kompletnych informacji o przebiegu kształcenia konkretnej osoby.

Bez kosztów dla szkół

Zdaniem resortu nauki prowadzenie bazy danych nie powinno też dodatkowo obciążać szkół wyższych.
– Uczelnie nie zostaną obarczone nowymi obowiązkami związanymi z projektem – zapewnia Bartosz Loba, rzecznik Ministerstwa Szkolnictwa Wyższego i Nauki.
Wyjaśnia, że system ma na celu zintegrowanie na poziomie krajowym danych, które i tak już są gromadzone przez poszczególne uczelnie.
– To działanie jest zatem bardziej sprawą integracji i uporządkowania gromadzonych już informacji niż wprowadzeniem nowych obowiązków – dodaje.
Z tym jednak nie zgadza się Ryszard Cach, prorektor do spraw nauczania na Uniwersytecie Wrocławskim.
– Nie wszystkie uczelnie pracują w tym samym systemie informatycznym. Niektóre gromadzą informacje o studentach tylko w formie papierowej, więc wprowadzenie ich do nowego systemu na pewno pochłonie dużo czasu i pieniędzy – uważa prof. Ryszard Cach.
Na samym Uniwersytecie Wrocławskim studiuje ponad 35 tys. studentów. Wprowadzenie informacji o każdym z nich do nowego systemu wiąże się z ogromnym nakładem pracy.
MNiSW nie posiada szacunków, ile stworzenie ogólnopolskiego rejestru studentów może kosztować. Ale zapewnia, że jego obsługa nie będzie droga.
– Może dla resortu, ale nie dla uczelni, które będą musiały dostosować się do tego wymogu – komentuje prof. Ryszard Cach.
Aby ułatwić uczelniom dostosowanie się do nowych obowiązków, resort szkolnictwa przewiduje też cykl szkoleń e-learningowych dla uczelni z obsługi nowego systemu.