Gnębiący Europę problem niewydolności systemów emerytalnych może znaleźć niespodziewane rozwiązanie. Po 20 latach spadków w końcu zaczął rosnąć wskaźnik dzietności. Najwięcej dzieci rodzi się w krajach bogatych.
Aby zatrzymać starzenie się społeczeństw i zapewnić stabilność systemów emerytalnych w Unii Europejskiej powinno się rodzić 1,69 miliona dzieci więcej niż teraz (5,4 mln w 2009 r.) Ale sytuacja poprawia się. Jak podaje Eurostat w publikowanym co dwa lata raporcie o kondycji demograficznej Wspólnoty, po 20 latach załamania wreszcie wskaźnik płodności w Europie zaczął rosnąć.
O ile w 2003 r. na jedną kobietę przypadało zaledwie 1,47 dziecka, to w 2009 r. współczynnik ten osiągnął 1,6. Wciąż jednak daleko do minimum (2,1 dziecka) zapewniającego pełną wymienialność pokoleń.
Wzrost liczby urodzeń dotyczy niemal całej Unii (wyjątkiem są tylko Portugalia, Luksemburg i Malta). Ale po raz pierwszy od dwóch pokoleń najwięcej dzieci mają ludzie w krajach najbogatszych (poza Niemcami i Austrią). We Francji, Wielkiej Brytanii, Irlandii, Belgii, Holandii i Szwecji przeciętna kobieta ma już dwójkę dzieci.
– Do tej pory sądzono, że w miarę bogacenia się ludzie mają coraz mniej dzieci. Okazuje się jednak, że w społeczeństwach, które przekroczyły pewien poziom zamożności, posiadanie potomstwa staje się oznaką statusu społecznego – podkreśla Laszlo Andor, unijny komisarz ds. społecznych.
Jak tłumaczą autorzy raportu, w krajach, gdzie system pomocy państwa dla matek jest najbardziej rozbudowany, dzieci jest najwięcej. Mankamenty w tym względzie w znacznym stopniu tłumaczą fatalne wyniki demograficzne w Niemczech (1,36 dziecka na kobietę). Co ciekawe, najwięcej dzieci rodzi się w tych państwach, gdzie średni wiek pierwszego porodu jest najbardziej zaawansowany (powyżej 30 lat) i najwięcej potomstwa pojawia się poza małżeństwami.
Model tradycyjnej rodziny coraz bardziej odchodzi w przeszłość: małżeństw w Unii jest coraz mniej, a te, które są zawierane, średnio w 40 proc. kończą się rozwodem. Najmniej dzieci rodzi się w najuboższych bądź przeżywających poważny kryzys krajach Wspólnoty: Rumunii, Litwie, Węgrzech, Portugalii. W Polsce przez ostatnie 6 lat co prawda płodność kobiet wyraźnie wzrosła (z 1,22 do 1,40), lecz wciąż jesteśmy w ogonie Europy.
Poprawa płodności tylko w niewielkim stopniu rozładuje kłopoty systemów emerytalnych w Europie. Jak odnotowuje Eurostat, znacznie szybciej postępuje bowiem proces starzenia społeczeństw. O ile jeszcze trzy lata temu liczba osób powyżej 60. roku życia rosła w Unii o milion rocznie, to teraz są to już dwa miliony. W niektórych krajach, jak Niemcy i Włochy, średnia wieku społeczeństwa osiągnęła odpowiednio 44,2 i 43,1 lat, wobec 26,2 lat w Indiach i 29,3 lat w Brazylii.
Czynnikiem, który znacząco opóźnia starzenie się Europy, jest imigracja. Co roku we Wspólnocie osiedla się netto około miliona osób, w przytłaczającej większości w wieku 25 – 35 lat. Mimo to zdaniem Eurostatu udział osób w wieku powyżej 65 lat będzie szybko rósł (dziś stanowią 20 proc. społeczeństwa), a najdalej za 30 lat liczba ludności w UE zacznie spadać.
Polska wyludniona
Za 20 lat ludność Polski zmniejszy się o dwa miliony osób, do 36 mln – przewiduje Eurostat. Potem proces ten jeszcze bardziej przyspieszy, tak że w 2060 roku będzie nas już tylko 31 mln. W nadchodzącym półwieczu liczba Niemców zmniejszy się z 82 do 70 mln, Bułgarów z 7 do 5 mln, a Rumunów z 21 do 17 mln. W 2060 roku najludniejszym krajem Unii będzie Wielka Brytania (z 76 mln obywateli), a zaraz za nią Francja (72 mln). Z 45 do 52 mln wzrośnie też liczba Hiszpanów. Będzie ich wówczas o 20 mln więcej niż Polaków. A jeszcze parę lat temu oba społeczeństwa były porównywalne.
Pozostało
86%
treści
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama