W urzędach wiedzą już, których pracowników ma objąć 10-proc. redukcja zatrudnienia. Ich szefowie czekają jednak na ostateczne rozstrzygniecie Trybunału Konstytucyjnego.
10 maja 2011 r. sędziowie Trybunału Konstytucyjnego zdecydują, czy niektóre przepisy ustawy z 16 grudnia 2010 r. o racjonalizacji zatrudnienia w państwowych jednostkach budżetowych i niektórych innych jednostkach sektora finansów publicznych w latach 2011 – 2013 są zgodne z ustawą zasadniczą.
Urzędy czekają więc na rozstrzygnięcie TK. Nie chcą we własnym zakresie przeprowadzać zwolnień już teraz.
– Nie zwalniamy, bo od kilku lat nie zwiększaliśmy zatrudnienia, a zadań wciąż nam przybywa – mówi Adam Kosek, naczelnik Urzędu Skarbowego w Wadowicach.
Tłumaczy, że jeśli Trybunał orzeknie, że ustawa jest zgodna z konstytucją, to dopiero wtedy urząd będzie realizował jej przepisy. Inni szefowie urzędów dodają, że przygotowują się na ewentualne wejście w życie ustawy, ale w późniejszym terminie. Jednak już teraz rozpoczęli liczenie, ile osób może być zwolnionych. W tym celu przeprowadzili wewnętrze audyty.
Ministerstwo Finansów poleciło nam zgromadzenie danych o liczbie zatrudnionych i stanowiskach, które są wyłączone ze zwolnień – mówi Mirosław Kucharczyk z Izby Skarbowej w Warszawie.
Podobnie robią urzędy wojewódzkie. To oznacza, nawet zdaniem związków zawodowych, że zwolnienia w urzędach są nieuniknione.
– Premier nakazał ministrom dokonać zwolnień we własnym zakresie. Zawarł to w dokumencie o pozaustawowej racjonalizacji zatrudnienia – mówi „DGP” Tomasz Ludwiński, przewodniczący Sekcji Krajowej Pracowników Skarbowych NSZZ „Solidarność”.
Takie polecenia otrzymali też szefowie innych urzędów.
– Premier na spotkaniu z wojewodami przekazał im to ustnie – potwierdza Ivetta Biały z Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego.
I nakazał przeprowadzenie zwolnień do końca września, mimo nieobowiązywania ustawy o racjonalizacji. Szefowie urzędów wskazują jednak, że bez tych przepisów trudno będzie przeprowadzić zwolnienia na tak dużą skalę.
– Każdy urząd, który zatrudnia od 20 pracowników i chce zwolnić co najmniej 10 z nich, musi zastosować się do ustawy o zwolnieniach grupowych – wyjaśnia dr Marcin Zieleniecki, ekspert do spraw związków zawodowych.
Natomiast ustawa o racjonalizacji w urzędach wyłącza stosowanie tych przepisów. Chodzi bowiem o maksymalne uproszczenie procedury zwalniania.
Wśród urzędów są też takie, które nie zamierzają w ogóle zwalniać pracowników, i tłumaczą, że nie mają przerostu zatrudnienia. Tak jest np. w ZUS.
– Od 2004 r. do stycznia 2011 r. bieżące zatrudnienie spadło o około 3 tys. osób – mówi Jacek Dziekan, p.o. rzecznika ZUS.