Minister pracy Jolanta Fedak zapowiedziała w środę w czasie sejmowej debaty o OFE, że rząd będzie bronić solidarnie w Sejmie projektu ustawy zmieniającej zasady funkcjonowania systemu emerytalnego, ponieważ idzie on w dobrym kierunku.

W Sejmie od kilku godzin trwa debata nad rządowym projektem ustawy zmieniającej zasady funkcjonowania systemu emerytalnego. Omawiany jest też projekt przygotowany przez PiS.

Zgodnie z przyjętym przez rząd projektem zmian w systemie emerytalnym, składka do OFE zostanie zmniejszona z 7,3 proc. do 2,3 proc., a potem będzie stopniowo wzrastać, by w 2017 r. osiągnąć 3,5 proc. Pozostała część składki, która zamiast do OFE zostanie przekazana do ZUS, trafi na specjalne indywidualne subkonta. Zasady dziedziczenia na subkontach w ZUS będą takie same jak w OFE. Środki te będą też waloryzowane o wskaźnik wzrostu gospodarczego z ostatnich pięciu lat i inflację. Rząd chce, by zmiany weszły w życie od 1 maja 2011 r.

PiS chce dać wybór pomiędzy ZUS a OFE

Projekt klubu PiS przewiduje, że każdy wchodzący na rynek pracy będzie mógł zdecydować, czy powierzyć część pieniędzy OFE, czy przekazać pieniądze do ZUS i liczyć na wyższą emeryturę z I filaru. Dodatkowo ubezpieczony będzie mógł określić, jaką część składki ZUS odprowadzi do OFE: 2, 3, 4, 5, 6 czy 7,3 proc.

"Mieliśmy w pierwotnych założeniach też część takich propozycji, która dotyczyła dobrowolności. Niemniej rząd ostatecznie stanął na stanowisku, że obniży składkę, natomiast przeprowadzi obowiązkowo za 2-3 lata przegląd takiego systemu" - powiedziała Fedak w środę wieczorem w Polsat News.

Zaznaczyła, że wtedy możliwe są różne rozwiązania. "Możliwe jest podwyższenie tej składki, obniżenie, zaprzestanie płacenia lub zastosowanie innych metod. One wszystkie prowadzą do tego samego celu" - dodała.

"W tej ustawie zawarliśmy przepis, który mówi, że rząd nie później niż za trzy lata przyjrzy się tym rozwiązaniom i zobaczy, czy one dobrze funkcjonują" - powiedziała. Jej zdaniem, należało to uczynić przynajmniej pięć lat temu. "Wtedy wszyscy mielibyśmy dużo mniej kłopotów niż teraz. Przez 10 lat żaden rząd nie zbilansował tego, jak funkcjonuje ten system, jakie są problemy do rozwiązania" - mówiła minister.