Polacy decydują się na pracę w Czechach, bo mogą liczyć na podobne warunki finansowe jak w kraju, ale płacą za to mniejsze podatki i dostają różne dodatki socjalne. Poszukiwani są programiści, budowlańcy, specjaliści od marketingu i finansów.
Czechy znalazły się w czołówce krajów, do których Polacy najczęściej wyjeżdżają do pracy – wynika z analizy danych portalu Pracuj.pl, Agencji Pracy Interkadra oraz Gi Group. W 2010 roku w serwisie Pracuj.pl najwięcej ofert było z Niemiec (424), Francji i Holandii (po ponad 250). Czechy znalazły się na 3. miejscu, oferując pracę częściej (231 ofert) niż Wielka Brytania (189) czy Finlandia (160).
Dziś na pracowników z Polski tylko w tych trzech firmach rekrutacyjnych czeka ponad 200 ofert pracy. Poszukiwani są: programiści, inżynierowie budowlani, specjaliści od marketingu i finansiści. Ponad 500 osób z Polski zatrudniły już koncerny motoryzacyjne: Skoda, RTW i Faurencja.
Wprawdzie płace są porównywalne do tych, jakie oferują polscy pracodawcy, ale jest więcej ulg i bonusów. Np. robotnicy zatrudnieni przy taśmie dostają ok. 2 tys. zł netto. Do tego dochodzą dodatkowe stawki za nadgodziny (od 25 do 100 proc. dniówki), a także dodatek żywnościowy w wysokości ok. 100 zł miesięcznie.
Firmy gwarantują również pracownikom miejsce w hotelu robotniczym lub pomoc w wynajęciu mieszkania. Ceny żywności i usług w Czechach są podobne jak u nas. Za wynajem 60-metrowego mieszkania w zależności od regionu trzeba zapłacić od 640 do 3,2 tys. zł miesięcznie. Najdrożej jest w Pradze, najtaniej w Ostrawie.
– Na pracę w Czechach decydują się osoby z rejonów przygranicznych, czyli z Górnego i Dolnego Śląska czy województwa małopolskiego – mówi Krzysztof Smoroń z agencji pośrednictwa pracy Interkadra. – Zaoszczędzić za wiele się nie da, ale mamy coraz więcej pracowników z Polski, którzy sprowadzają tu na stałe rodziny, wysyłają dzieci do szkół, wynajmują lub kupują mieszkania. Opłaca się to o tyle, że Czesi płacą niższe podatki: VAT to 20 proc., a podatek dochodowy 15 proc.
Mogą też korzystać z większych ulg, np. odliczyć ponad 11 tys. koron (1760 zł) od podatku na każde dziecko będące na utrzymaniu i 23 tys. koron (3,68 tys. zł) na niepracującego małżonka. Do tego dochodzą różne dodatki socjalne, np. becikowe (13 tys. koron, czyli 2 tys. zł) i kredkowe (tysiąc koron, czyli ok. 165 zł na wyprawkę szkolną dla pierwszoklasisty).
Z danych czeskiego urzędu statystycznego wynika, że pracuje tam ok. 20 tys. naszych obywateli. I jak uważa Wojciech Pobóg-Pągowski z polskiej ambasady w Pradze, liczba ta będzie rosła, w miarę jak czeska gospodarka będzie przyśpieszać. Wprawdzie w tym roku wzrost PKB nie przekroczy 2,2 proc., ale już w przyszłym ma wynieść 2,7 – 3 proc. – To powinno się przełożyć na wzrost popytu na pracowników i wyższe wynagrodzenia – mówi Pobóg-Pągowski.
Już dzisiaj bezrobocie w Czechach jest niższe niż u nas – wynosi 9,7 proc., a w Polsce 13 proc. W 2012 r. stopa bezrobocia ma spaść tam do 6,8 proc.