MON nie popiera wprowadzenia granicznego wieku emerytalnego dla żołnierzy. O zaledwie 5 lat dłużej mają służyć żołnierze, aby mieć prawo do emerytury.
Rząd przyjął już założenia do ustawy o racjonalizacji uposażeń służb mundurowych. Wywołało to oburzenie związków policjantów i strażaków. Dzisiaj związkowcy ze służb mundurowych po raz kolejny będą rozmawiać z ministrem Jerzym Millerem m.in. o obniżeniu do 80 proc. wysokości pensji wypłacanej choremu policjantowi. Czy także chorzy żołnierze stracą 20 proc. uposażenia?
Początkowo Ministerstwo Obrony Narodowej (MON) nie zgadzało się na żadne zmiany wysokości uposażenia chorych żołnierzy. Uznaliśmy, że nie możemy poprzeć rozwiązań godzących w żołnierzy, którzy z narażeniem życia i zdrowia wykonują rozkazy przełożonych. Żołnierz, pełniąc służbę w Iraku czy Afganistanie, nie może się obawiać, że jeśli zachoruje w czasie misji, to dodatkowo będzie ukarany niższym uposażeniem. Nie może odmówić wykonania rozkazu, więc trudno go porównywać do pracownika, który nie ponosi odpowiedzialności karnej w przypadku odmowy wykonania polecenia służbowego. Z tego powodu zaproponowaliśmy, aby nie stosować wobec żołnierzy zasad obowiązujących w systemie pracowniczym.
Jednak mimo tych wątpliwości żołnierze stracą 20 proc. uposażenia za każdy dzień choroby.
Kierownictwo resortu obrony narodowej zmieniło zdanie. Jest zgoda na rozwiązania zaproponowane przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, lecz pod pewnymi warunkami.
Jakimi?
Wysokość obniżonego uposażenia wypłacanego chorującemu żołnierzowi nie może mieć wpływu na wysokość jego emerytury. To świadczenie będzie ustalane na podstawie wysokości uposażenia przysługującego na ostatnio zajmowanym stanowisku z wszystkimi stałymi dodatkami. Ważne jest też, że zagwarantowano żołnierzom przebywającym na misjach, że jeśli zachorują np. z powodu spożycia skażonej wody, to ich świadczenie na zwolnieniu lekarskim nie ulegnie zmniejszeniu. W pełnej wysokości uposażenie będą ponadto otrzymywać żołnierze, którzy ulegli wypadkowi w czasie służby oraz w drodze z lub do jednostki wojskowej. A także kobiety w ciąży.
A co stanie się z pieniędzmi, które MON zaoszczędzi na zwolnieniach?
Zakładamy, że wszystkie one trafią do innych żołnierzy, którzy będą wykonywać zadania służbowe w zastępstwie chorych kolegów. Pieniądze te będą wypłacane jako nagrody. Gwarancja ta była jednym z powodów, dla którego MON zgodziło się na włączenie żołnierzy do programu racjonalizacji uposażeń służb mundurowych. Jednak zawsze istnieje ryzyko, że Ministerstwo Finansów w kolejnej ustawie budżetowej może próbować odebrać te pieniądze żołnierzom. I tego się obawiam.



Czy resort planuje ograniczenie listy chorób zawodowych uprawniających do renty?
Nie. Nadal obowiązuje rozporządzenie z 1 sierpnia 2003 r. w sprawie wykazu chorób pozostających w związku ze służbą wojskową, z tytułu których przysługują świadczenia odszkodowawcze, które nakazuje ustalenie związków rozpoznanej choroby ze służbą wojskową. Na przykład żołnierz, który wrócił z misji wojskowej w Afganistanie z powodu udziału w traumatycznych wydarzeniach stanowiących bezpośrednie zagrożenia jego życia lub zdrowia, może cierpieć na pourazowy stres bojowy lub psychozy. Nie wyobrażam sobie, aby taka osoba miała obniżoną wypłatę uposażenia. Podobnie w przypadku żołnierzy, którzy zachorowali na choroby zakaźne lub inwazyjne, przebywając na misjach w krajach egzotycznych. Nie zgodzimy się na żadne zmiany zasad wypłaty wynagrodzenia żołnierzy, którzy zachorowali na choroby mające związek ze służbą.
Czy to oznacza, że z jednej strony będzie ochrona żołnierzy faktycznie chorych, a z drugiej resort będzie zwalczał fikcyjne zwolnienia?
Tak. Żołnierzom nie może się opłacać brać zwolnienia na katar czy przeziębienie. Nie ukrywam, że problem ten nas dotyka. W wojsku czołg nie pojedzie, jeśli nie będzie kierowcy mechanika, który właśnie wziął zwolnienie. A co będzie, jak zwolnienie weźmie pół batalionu? To jest służba, nie praca. Tylko osoby faktycznie chore, których pogorszenie stanu zdrowia ma związek ze służbą, mogą liczyć na ochronę MON.
W armii nie działają związki zawodowe, więc żołnierze obawiają się zarównania zasad przyznawania rent przez wojskowe komisje lekarskie i ZUS. Czy istnieje takie niebezpieczeństwo?
To jest wykluczone. Nie można porównywać pracy przedszkolanki czy szewca do służby szeregowego w Afganistanie. Cywil nie może dostać renty tylko dlatego, że jego zdaniem wykonywana przez niego praca jest stresująca. Nie zgodzimy się na jakiekolwiek zmiany, które spowodowałyby, że żołnierz ryzykujący życie przy ubieganiu się o rentę będzie oceniany pod względem zdolności do pracy tak samo jak sprzedawca gazet. Żołnierz pełni służbę w warunkach rozkazu, często w skrajnych warunkach. W sposób przyspieszony, a czasami nagły następuje eksploatacja jego organizmu. Jego stan zdrowia nie może być oceniany tak samo jak cywila, który spokojnie szedł przez życie.
A czy poszukiwanie oszczędności w armii może doprowadzić do masowych odejść z wojska?
To już nie jest ta sama armia co 20 lat temu, kiedy o odejściu ze służby decydował jednoosobowo minister obrony narodowej. Teraz to sam żołnierz decyduje o odejściu ze służby, tyle że okres wypowiedzenia wynosi 6 miesięcy. Jeśli jednak politycy zbyt gorliwie będą poszukiwać oszczędności w wojsku, to może dojść do sytuacji, że nie będzie chętnych do wstąpienia do służby. Dzisiaj oczywiście jeszcze nie możemy o tym mówić, bo system wynagradzania, pomocy mieszkaniowej, emerytalny zachęcają do wstępowania do armii. Wciąż na jedno miejsce jest wielu chętnych, do jednostek specjalnych nawet do 10 na jeden etat.
Ale rząd planuje, że żołnierze będą musieli dłużej pracować na emeryturę. Chce też wprowadzić minimalny wiek emerytalny. Czy godzicie się państwo na takie zmiany?
Dość powszechnie uważa się, że okres służby uprawniający do cząstkowej emerytury powinien zostać wydłużony z 15 do 20 lat. Osoby rozpoczynające służbę w przyszłym roku będą też mogły służyć do 65. roku życia. Wówczas otrzymają wyższą emeryturę. Osobiście bardzo ostrożnie podchodzę jednak do zbytniego wydłużania wieku emerytalnego. Żołnierz nie siedzi 30 lat za biurkiem. Nie sądzę, że po służbie na poligonach, kilku zmianach w Afganistanie czy innej operacji, po sześćdziesiątce będzie można jeszcze liczyć na jego aktywność.
DGP
DGP
DGP