Anna Bańkowska (SLD) krytycznie odnosi się do zapowiadanego przez premiera szybkiego wprowadzania zmian w Otwartych Funduszach Emerytalnych. Rząd chce, by zmiany w OFE obowiązywały już od 1 maja. W ocenie Bańkowskiej, to "iście hazardowe tempo".

"Przy tym braku consensusu wewnątrz rządu, w tych niespójnych i rozbieżnych pomysłach, przy braku możliwości wypowiedzenia się samych zainteresowanych, rząd powinien poważnie rozważyć danie obywatelom wyboru czy chcą być ubezpieczeni w ZUS, czy w ZUS i w OFE. Na pewno powinno to dotyczyć osób urodzonych przez 1969 rokiem" - oceniła Bańkowska w rozmowie z PAP.

Rząd przyjął we wtorek projekt zmian w systemie emerytalnym. Według propozycji Rady Ministrów początkowo składka trafiająca do OFE zostanie zmniejszona z 7,3 proc. do 2,3 proc., potem jednak będzie stopniowo wzrastać, by docelowo w 2017 r. osiągnąć poziom 3,5 proc. W projekcie, którego pierwsze czytanie ma odbyć się w Sejmie 16 marca, zapisano 30-dniowe vacatio legis. Premier Donald Tusk chciałby, aby projekt zmian w systemie OFE wszedł w życie 1 maja.

W opinii posłanki Sojuszu, rząd "zajmuje się tylko finansami publicznymi i zasypywaniem dziury budżetowej, a "w żadnej mierze nie poprawia zasad funkcjonowania OFE, by dać ubezpieczonym lepsze warunki".

Bańkowska podkreśliła, że w swojej pracy parlamentarnej jeszcze nie spotkała się z tym, żeby "ustawa, która wychodzi z rządu, była tak kontestowana przez jego przedstawicieli". Według posłanki Sojuszu, proponowany obecnie poziom składki "to zwycięstwo minister pracy Jolanty Fedak nad ministrem Michałem Bonim".

Posłanka SLD uważa, że jeśli zmiany w OFE miałyby obowiązywać od 1 maja, to "jest mało czasu na pracę". "Powinniśmy mieć czas, aby zapytać różne strony o ich zdanie wobec tego projektu" - dodała.

Jak podkreśliła, "to jest zbyt ważna sprawa dla dzisiejszej sytuacji w kraju, jak i przyszłych pokoleń emerytów". "Ten tryb i forma jest godna krytyki" - uważa Bańkowska.

Dodała, że nie zgadza się też na to, by wprowadzać dobrowolne ubezpieczenia z ulgą podatkową, która - w jej ocenie - "ma pochłonąć część skutków podziału składki emerytalnej". "Ta ulga, jak to proponuje rząd, ma w większym stopniu dotyczyć ludzi bogatych" - uważa Bańkowska.