Przepisy ograniczające wieloetatowość wykładowców szkół wyższych są na dłuższą metę nie do utrzymania - uważa prezes Polskiej Akademii Nauk prof. Michał Kleiber. Ograniczenie liczby etatów jest, jego zdaniem, potrzebne, ale przepisy nowelizacji są źle sformułowane.

"Generalnie nikt nie powinien kwestionować zasadności ograniczania liczby możliwych miejsc zatrudnienia. To, co dotyczy osób zatrudnionych na uczelniach publicznych wydaje mi się rozwiązaniem dobrym. W przyszłości widziałbym regulacje nawet jeszcze ostrzejsze" - powiedział PAP prezes PAN.

Kleiber przypuszcza, że uczelniom prywatnym pozostawiono większą swobodę, bo trudno byłoby, ze względów formalnych, narzucić im takie sztywne ograniczenie. "Nie widzę innej motywacji do rozluźnienia tej zasady jak tylko to, że ustawodawca chce zapewnić uczelniom prywatnym większą swobodę działania i uszanować ich dodatkową niejako autonomię" - ocenił.

"To niesymetryczne rozwiązanie wydaje mi się nieszczęśliwe i chyba w przyszłości będzie musiało być zmienione. Taki stan, jaki zawarty jest w nowelizacji, wydaje mi się na dłuższą metę nie do utrzymania" - powiedział prezes PAN.

Kleiber przypomniał, że problem ograniczenia wieloetatowości nie dotyczy jedynie samych uczelni. Znowelizowana ustawa mówi, że "nauczyciel akademicki zatrudniony w uczelni publicznej może podjąć lub kontynuować zatrudnienie w ramach stosunku pracy tylko u jednego dodatkowego pracodawcy prowadzącego działalność dydaktyczną lub naukowo-badawczą".

Podmiotami prowadzącymi działalność dydaktyczną i naukowo-badawczą są również instytuty PAN. Oznacza to, że wykładowca publicznej uczelni nie może zatrudnić się np. na jednej uczelni niepublicznej i w jednym instytucie PAN, co obecnie często ma miejsce. Taką swobodę miałby tylko wykładowca, którego pierwszym miejscem pracy jest uczelnia prywatna.