W przyszłym tygodniu uczelnie rozpoczną rywalizację o 200 mln zł na uruchomienie studiów na tzw. kierunkach zamawianych, czyli tych które są najbardziej potrzebne rynkowi pracy.
Na początku przyszłego tygodnia resort nauki ogłosi konkurs na kolejną edycję kierunków zamawianych. Uczelnie, które przystąpią do programu, połowie najlepszych studentów wypłacą unijne stypendia w wysokości do 1 tys. zł. Zanim to nastąpi, same muszą wygrać konkurs i otrzymać dofinansowanie z UE.
Jak sprawdziliśmy, warunki konkursu są już opracowane, dokumentacja konkursowa czeka tylko na podpis ministra. Podstawowa lista 14 kierunków zamawianych się nie zmieni. Dodatkowo projekty uczelni będą mogły dotyczyć również makrokierunków, kierunków unikatowych oraz studiów międzykierunkowych, jeśli obejmują one treści programowe przynajmniej jednego z podstawowych kierunków zamawianych (np. biofizyka lub informatyka stosowana).
– Zależy nam na dużych projektach, które swoim zasięgiem obejmują całą uczelnię, a nie tylko jeden wydział – mówi Joanna Halman z Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego.
Ponieważ zainteresowanie uczelni przystąpieniem do programu jest duże, największe szanse na otrzymanie dofinansowania będą miały te, które oprócz podstawowych warunków spełnią dodatkowe i otrzymają premię punktową.
W tym roku będzie ona przyznawana między innymi za zaplanowanie organizacji staży studenckich u potencjalnych pracodawców. Będzie można za to otrzymać dodatkowe 10 pkt. Nowym kryterium, za którego spełnienie będzie przyznawana premia (6 pkt), jest utworzenie przez uczelnię w ciągu ostatnich 3 lat co najmniej jednej spółki handlowej (tzw. spin-off), której przedmiotem działalności była komercyjna eksploatacja wyników jej prac badawczych i rozwojowych.
Ekspertom nie do końca podoba się taki dobór kryteriów. Zdaniem prof. Lesława Piecucha, prezesa Stowarzyszenia Edukacja dla Przedsiębiorczości, o ile premiowanie staży studenckich u pracodawców ma sens, o tyle preferowanie spółek typu spin-off jest zupełnie niezasadne, ponieważ one na uczelniach w ogóle nie powstają.
Jego zdaniem resort nauki powinien przyznawać preferencje tym uczelniom, które zapewniają udział praktyków w tworzeniu programów nauczania oraz w zajęciach na kierunkach zamawianych.
W konkursie dla uczelni, które chcą kształcić przyszłych inżynierów, będzie dostępne 200 mln zł. W ubiegłym roku za podobną kwotę udało się otworzyć 39 nowych kierunków zamawianych. Na konkurs wpłynęły wówczas 263 wnioski.