Przez Ministerstwo Edukacji Narodowej możemy stracić nawet 3 mld zł z UE na reformę systemu oświaty. Pieniądze są wydawane nieefektywnie, projekty są przedłużane i się powielają. Środki z UE nie trafiają do szkół, są wydawane głównie na raporty i badania.
Eksperci ostrzegają, że Ministerstwo Edukacji Narodowej (MEN) nie zdąży wydać pieniędzy z UE, które ma do dyspozycji na reformę systemu oświaty. Resort do 2013 roku ma przeznaczyć na ten cel gigantyczną kwotę 4 mld zł. Połowę ma wydać wyłącznie na realizację tzw. projektów systemowych dotyczących jakości kształcenia. Właśnie one budzą największe zastrzeżenia.
Nie tylko dlatego, że występują opóźnienia w ich realizacji, ale także dlatego, że część zadań jest powielanych, a sposobem na ich wydłużanie w czasie jest tworzenie kolejnych etapów realizacji. W rezultacie MEN jest ciągle blisko punktu wyjścia. Rozliczył mniej niż 10 proc. przyznanych mu z UE kwot.
Niestety jest też już za późno, aby radykalnie zmienić przeznaczenie tych pieniędzy, np. oddając je szkołom i samorządom. Być może uda się jednak wprowadzić jakieś korekty, tak aby projekty były bardziej dostosowane do potrzeb szkolnictwa. Jak ustaliliśmy, Ministerstwo Rozwoju Regionalnego (MRR) domaga się od MEN weryfikacji, na ile oferowane wsparcie jest adekwatne do wyzwań, jakie stoją przed oświatą.

Pieniądze dla ekspertów

MEN marnuje unijne pieniądze, ponieważ znaczną ich część przeznacza na badania i ekspertyzy oraz testowanie rozwiązań, które nigdy mogą nie zostać wdrożone.
W trakcie ostatniego posiedzenia (4 stycznia 2011 r.) sejmowej komisji edukacji nauki i młodzieży dotyczącego projektu ustawy o systemie informacji oświatowej posłowie pytali MEN, czy na przykład 14 mln zł przeznaczone na realizację tej ustawy nie powinno być przeznaczone na inny cel. Mogły one trafić na przygotowanie szkół do przyjęcia sześciolatków, z czym gminy mają największe problemy. W ubiegłym roku otrzymały zaledwie 150 mln zł. Ministerstwo tłumaczy, że skoro są to pieniądze unijne, to trzeba je wydawać zgodnie z pierwotnym przeznaczeniem.
– MEN w ten sposób uchyla się od statutowych zadań. 4 mld zł nie powinny trafiać na często bezmyślne badania i ekspertyzy zlecane osobom powiązanym z urzędem – mówi Sławomir Wittkowicz, przewodniczący Branży Nauki, Oświaty i Kultury Forum Związków Zawodowych.
Jego zdaniem przeprowadzaniem reform powinni zająć się urzędnicy zatrudnieni m.in. w MEN. Potwierdza to też Andrzej Antolak z sekcji Krajowej Oświaty i Wychowania NSZZ Solidarność. Wskazuje, że z pieniędzy unijnych korzystają wyłącznie eksperci, a realizowane projekty są powielane.
Tak jest np. przy projektach realizowanych przez Centralną Komisję Egzaminacyjną, która ma na to prawie 34 mln zł. A są głównie tylko badania, które dotyczą m.in. podnoszenia jakości narzędzi systemu egzaminów zewnętrznych, ich zróżnicowania oraz wskaźnika wartości dodanych z nimi związanych.
– Wbrew pozorom każdy z poszczególnych programów dotyczących egzaminów zewnętrznych różni się od siebie – tłumaczy Mirosław Sawicki, wicedyrektor Centralnej Komisji Egzaminacyjnej.



Korzyści dla firm

Krytycznie o unijnych projektach MEN wypowiadają się także dyrektorzy szkół i nauczyciele. MEN zaprasza ich na konferencje i seminaria, prezentujące wyniki badań w projektach systemowych.
– Irytujący jest fakt, że pieniądze trafiają na badania, natomiast nie wspomagają bezpośrednio szkół. Uczestniczyłem w szkoleniu organizowanych przez MEN dla dyrektorów, gdzie największe koszty były związane z ekskluzywnym hotelem i wykwintnym obiadem – mówi Tomasz Malicki, dyrektor I Liceum Ogólnokształcącego w Krakowie. Jego zdaniem korzyści z takich szkoleń odnoszą głównie eksperci i firmy szkoleniowe.
Dodaje, że dla dyrektorów nieistotne są warunki, w jakich szkolenia się odbywają, ale ich treść. Niestety często nie są odpowiedzią na potrzeby szkół czy dyrektorów.
Takie praktyki są nagminne.
– Ministerstwo na spotkaniach zespołu do spraw zmian w statucie nauczyciela podejmuje jego członków wystawnymi obiadami – mówi Sławomir Wittkowicz.
Jego zdaniem w ten sposób ministerstwo chce wpłynąć na przyspieszenie negocjacji. Zespół ten jest finansowany z pieniędzy UE i ma doprowadzić do zmian w Karcie nauczyciela. Jego prace zostały jednak niedawno wydłużone o kolejne pół roku. W efekcie ma działać co najmniej do końca czerwca.

Są pieniądze, bez koncepcji

MEN zapytane przez „DGP” o liczbę aktów prawnych, które dotychczas powstały w wyniku prac prowadzonych we wszystkich projektach, uchyla się od konkretnej odpowiedzi. Wątpliwości ma jednak także MRR. Jak ustaliśmy nieoficjalnie, zażądało od resortu nauki przygotowania dokumentu wskazującego na najważniejsze wyzwania związane z reformami edukacji. Domaga się także weryfikacji, na ile działania podejmowane w projektach są adekwatne do potrzeb systemu oświaty.
Niestety nie ma jednak możliwości przekazania środków, którymi dysponuje MEN, na inne cele niż te, które zostały określone w szczegółowym opisie priorytetów PO KL, które i zatwierdziła Komisja Europejska (KE).
Eksperci, którym MEN zlecił realizację części projektów, nie zgadzają się jednak z zarzutami, że pieniądze unijne są przejadane i źle wykorzystywane.
– Realizujemy projekt, który dotyczy wdrażania podstawy programowej, i w nim przeprowadzamy m.in. szkolenia dla nauczycieli, a to jest działanie długofalowe – mówi Joanna Berdzik, dyrektor Ośrodka Rozwoju Edukacji.

Luka kompetencyjna

Inni eksperci współpracujący z MEN przyznają anonimowo, że realizacja projektów systemowych ujawniła istniejącą w tym resorcie lukę kompetencyjną. Pracownicy ministerstwa i innych podlegających mu instytucji okazali się kompletnie nieprzygotowani do zarządzania tak dużymi funduszami.
MEN przeznaczy np. aż 338 mln zł na zrealizowanie kompleksowego badania dotyczącego jakości i efektywności edukacji. Powierzył to zadanie Instytutowi Badań Edukacyjnych (IBE). Ten przez pierwszy rok swojej pracy badawczej zorganizował jedną konferencję i opracował koncepcję tworzenia zaplecza badań.
Podobnie jest z innymi projektami. Terminy ich rozpoczęcia najpierw były kilkakrotnie przesuwane, a obecnie metodą na ich wydłużanie w czasie jest mnożenie kolejnych etapów tego samego projektu. Skutek jest taki, że liczba projektów rośnie, a nie widać efektów ich realizacji. Jeszcze w połowie ubiegłego roku było ich 24, a obecnie 36.



Trzy lata opóźnień

Jednak za opóźnianie projektów możemy zapłacić wysoką cenę. Trzy zmarnowane lata mogą skutkować tym, że MEN nie zdąży do 2015 roku rozliczyć się z KE z poniesionych wydatków. Ma zatwierdzone przez komisję niecałe 10 proc. płatności i pod tym względem znajduje się na końcu instytucji wdrażających PO KL.
Autorzy raportu oceniającego system zarządzania i wdrażania PO KL, przygotowanego przez firmę badawczą PSDB, ostrzegają, że jeśli utrzyma się dotychczasowe powolne tempo realizacji projektów systemowych MEN, do 2015 roku resort może nie zdążyć rozliczyć się z 3 mld zł. A to oznacza, że Polska straci te pieniądze.
Zdaniem wielu ekspertów został popełniony błąd systemowy. Zamiast podejmować za unijne pieniądze pozorowane działania na rzecz poprawy jakości systemu, można było więcej środków oddać do dyspozycji szkół i samorządów. Pieniądze z PO KL przeznaczone na ten cel są niewystarczające. Dysponują nimi urzędy marszałkowskie. Z prawie 1 mld zł, które mają na dodatkowe zajęcia w szkołach, zostało już wykorzystane 72 proc.
Pieniędzy z Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki nie można przeznaczyć na doposażenie szkół
Czy MEN nie uchyla się od statutowych obowiązków, zlecając zewnętrznym ekspertom opracowywanie za unijne pieniądze projektów rozporządzeń i ustaw, które powinni pisać urzędnicy?
W ramach projektów finansowanych z funduszy UE przygotowywane są nie reformy, ale założenia do zmian, wskazówki i rekomendacje, kierunki oraz proponowane warianty rozwiązań, analizy najlepszych praktyk występujących za granicą w danym obszarze. Opracowywane są też propozycje przeniesienia najlepszych rozwiązań na grunt polski, prowadzone są konsultacje (m.in. w formie konferencji czy warsztatów), oraz pilotaże różnych rozwiązań. Dopiero potem są przedstawiane propozycje zmian organizacyjno-prawnych. Ich przełożeniem na konkretne akty prawne zajmują się urzędnicy MEN oraz Rządowe Centrum Legislacji, tak jak to było w przypadku projektu ustawy o Systemie Informacji Oświatowej.
Dyrektorzy szkół mówią nam, że za pieniądze z UE nie oczekują od ministerstwa kolejnego szkolenia na ten sam temat i wykwintnych obiadów, ale np. przyznania pieniędzy na rozwój wybitnie zdolnych uczniów. Czy pani zdaniem MEN dobrze wydaje unijne pieniądze?
Wszystkie projekty poprawiają jakość systemu oświaty. Podlega to systematycznej ocenie Komisji Europejskiej. Równocześnie w projektach prowadzone są badania, które pozwalają ocenić ich skuteczność w rozwiązywaniu konkretnego problemu w każdym typie szkoły. W MEN realizowany jest również projekt systemowy Opracowanie i wdrożenie kompleksowego systemu pracy z uczniem zdolnym.
Czy te pieniądze nie mogły być przeznaczone na inne cele, jak np. przystosowanie szkół do przyjęcia sześciolatków?
Celem Priorytetu III PO KL, za który odpowiada MEN, jest wzmacnianie w sposób kompleksowy jakości systemu oświaty – struktur oraz poszczególnych obszarów działania edukacji. Nie przewiduje się w nim wsparcia inwestycyjnego w infrastrukturę oświatową – wydatki związane z doposażeniem, budową czy rozbudową szkół w celu ich przystosowania do przyjęcia sześciolatków nie są więc możliwe z PO KL. Na ten cel rząd i samorządy zaplanowały skierowanie w latach 2009 – 2014 w sumie 2,5 miliarda złotych w programie rządowym „Radosna szkoła”.
Na co są przeznaczone środki z Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki (PO KL) / DGP