Reforma emerytalna zaprezentowana przez rząd ma tylko jeden cel - łatanie dziury budżetowej i niedopuszczenie do przekroczenia 55-procentowego progu ostrożnościowego - uważają posłowie PiS.

W poniedziałek minister w kancelarii premiera Michał Boni przedstawił projekt zmian w systemie ubezpieczeń społecznych.

"Po konferencji ministra Boniego widać wprost, o co rządowi Donalda Tuska chodzi" - powiedział na konferencji prasowej w Sejmie szef klubu PiS Mariusz Błaszczak.

"Najpierw premier Tusk i jego ministrowie nakręcili spiralę zadłużenia naszego kraju, potem Komisja Europejska przestrzegła polski rząd przed rosnącym deficytem i - jak podały portale - do końca stycznia premier Tusk i minister finansów Jacek Rostowski są zobowiązani przedstawić rozwiązanie tego problemu - no i widzimy, jakie jest rozwiązanie: zabierane są pieniądze, które stanowiły składki dla przyszłych emerytów" - stwierdzi Błaszczak.

"Rządowy projekt jest niekorzystny dla emerytów"

Zdaniem posłanki PiS Małgorzaty Sadurskiej proponowane przez rząd zmiany mają "tylko jedno na celu - łatanie dziury budżetowej i niedopuszczenie do przekroczenia tego ostrożnościowego 55-procentowego progu (w relacji dług publiczny wobec PKB)".

Sadurska uważa, że rządowy projekt jest niekorzystny dla emerytów. Zaznaczyła, że - zgodnie z zamówionymi przez PiS badaniami - Polacy chcą mieć wybór, czy będą oszczędzać w ZUS-ie czy w OFE. Klub PiS złożył na początku stycznia w Sejmie projekt ustawy umożliwiający taki wybór.



"Mamy nadzieję i wierzymy w to głęboko, że w toku prac parlamentarnych projekt PiS, który jest najlepszy z punktu widzenia ubezpieczonego, będzie przegłosowany i wprowadzony w życie" - powiedział Sadurska.

Posłanka PiS stwierdziła też, że jednym z mankamentów projektowanych przez rząd zmian jest brak pełnego dziedziczenia uzbieranych na indywidualnym koncie emeryta składek.

"Nie można mówić o zakładanych w rządowym projekcie limitach inwestycyjnych"

Według niej nie można też mówić o zakładanych w rządowym projekcie limitach inwestycyjnych. "Jak można mówić, co będzie w roku 2020. Przed dziesięcioma latami obiecywano nam, że emerytury będą bardzo wysokie, dzisiaj wiemy, że tak nie jest. Dzisiaj minister Boni mówi, co będzie za dziesięć lat, na jakiej podstawie?" - pytała.

Jak mówił Boni, zaangażowanie OFE w akcje dojdzie do 62 proc. wartości ich aktywów w 2020 r., podczas gdy obecny limit wyjściowy wynosi 40 proc.

Według rządowej propozycji zamiast 7,3 proc. składki do OFE ma trafiać 2,3 proc. Pozostałe 5 proc. będzie księgowane na indywidualnych kontach osobistych w ZUS. Od 2013 r. te proporcje zaczną się zmieniać. Rząd chce w ten sposób ograniczyć przyrost długu publicznego i deficytu.