Zmiany w OFE zmuszą pracowników do dodatkowego ubezpieczania się. Ma być ulga dla oszczędzających na emeryturę, ale nie wiadomo, w jakiej wysokości. Tymczasem w 2017 r. pracownik przeznaczy jedną czwartą pensji na składkę emerytalną.
Do końca stycznia rząd ma przekazać do Sejmu gotowy projekt ustawy radykalnie zmieniający zasady oszczędzania na przyszłe emerytury z ZUS. Jolanta Fedak, minister pracy i polityki społecznej, powiedziała „DGP”, że obecnie prowadzone są prace nad szczegółowymi rozwiązaniami. Na piśmie jednak nic nie ma. Zapadła tylko polityczna decyzja o zmniejszeniu z 7,3 proc. do 2,3 proc. składki kierowanej do otwartych funduszy emerytalnych (OFE). Dodatkowo rząd proponuje stworzenie specjalnych zachęt do oszczędzania w III filarze.

OFE bez pieniędzy

Od 1 kwietnia 2011 r. do ZUS ma trafić dodatkowe 5 proc. obowiązkowych składek obecnie wpłacanych do OFE. Rząd, obawiając się zarzutu, że środki te będą trudne do zidentyfikowania wśród innych pieniędzy wpływających do ZUS zaproponował, aby były one zaksięgowane na zupełnie nowych kontach.
Rząd zapewnia, że przyszli emeryci zyskają na nowych rozwiązaniach. Według wyliczeń ministra Michała Boniego nowy sposób oszczędzania na emeryturę spowoduje, że tzw. stopa zastąpienia, czyli stosunek emerytury do wynagrodzenia wzrośnie o kolejne 15,5 proc. Aby jednak przyszli emeryci na pewno nie stracili na operacji proponowanej przez rząd, pieniądze, które zamiast do OFE trafią do ZUS, będą waloryzowane o wysokość wzrostu gospodarczego plus inflację.
Poprosiliśmy ekspertów ubezpieczeniowych, m.in. Agnieszką Chłoń-Domińczak, byłą wiceminister pracy, obecnie eksperta Szkoły Głównej Handlowej, oraz Krzysztofa Patera, byłego ministra polityki społecznej, o zweryfikowanie tych informacji. Ci jednak nie chcą jej oceniać. I radzą, żeby poczekać na projekt ustawy.
Wciąż też nie wiadomo, na jakiej zasadzie będą dziedziczone środki zgromadzone na nowym koncie w ZUS. Nie wiedzą tego również ministrowie pracujący nad tymi zmianami.



Dodatkowe ubezpieczenie

Premier Donald Tusk, ogłaszając ograniczenie wysokości składki kierowanej do OFE, jednocześnie zapowiedział wprowadzenie specjalnej ulgi podatkowej dla osób oszczędzających w III filarze. Jak ustaliliśmy wysokość składki będzie liczona od podstawy wymiaru, od której obecnie są płacone składki emerytalne. W 2012 roku po raz pierwszy będzie można przeznaczyć na dodatkowe ubezpieczenie 2 proc. podstawy wymiaru. W praktyce oznacza to, że do obowiązkowych 19,52 proc. (wpłacanych do ZUS i OFE) będzie trzeba jeszcze dodać 2 proc. Od 2015 r. kwota ta zwiększy się do 3 proc., a od 2017 r. wzrośnie o kolejny punkt procentowy.
– Przekaz rządu jest prosty. Jeśli ubezpieczeni będą chcieli otrzymać wyższą emeryturę, muszą dodatkowo oszczędzać. Inaczej świadczenia będą niskie – mówi Ewa Lewicka, prezes Izby Gospodarczej Towarzystw Emerytalnych.
Rząd proponuje, aby sami ubezpieczeni oszczędzali w OFE lub w funduszach inwestycyjnych. Takie rozwiązanie nie podoba się Krzysztofowi Paterowi.
– Oszczędzanie na emeryturę polega na dywersyfikacji ryzyka. Z tego też powodu sami ubezpieczeni powinni wybierać, gdzie chcą gromadzić na przyszłość dodatkowe środki. Tu rząd nie może wprowadzać żadnych ograniczeń – dodaje.

Odliczenie od przychodu

Eksperci ubezpieczeniowi ostrzegają, że nowe rozwiązania mogą być korzystne tylko dla osób zamożnych. Według Adama Sankowskiego, pełnomocnika Komitetu Obywatelskiej Inicjatywy Ustawodawczej RAZEM, którego projekt ustawy o zmianie zasad oszczędzania w indywidualnych kontach emerytalnych jest w Sejmie (druk nr 2000), proponowane przez rząd rozwiązania nie pozwolą realnie podwyższyć przyszłej emerytury. Sprawdziliśmy, czy faktycznie istnieje takie zagrożenie. Na przykład osoba płacąca składki od 1887,60 zł przy składce w wysokości 2 proc. dodatkowo zaoszczędzi 37,75 zł miesięcznie. Jeśli zdecyduje się na oszczędzanie przez 10 lat, to w sumie odłoży 4530 zł. Kwota zgromadzonego kapitału zostanie podzielona przez 205 miesięcy (czyli przez dalsze trwanie życia osoby w wieku 65 lat). Po 10 latach oszczędzania emerytura będzie wyższa o około 39 zł miesięcznie. Dopiero w przypadku osób, które miesięcznie zarabiają 250 proc. średniej krajowej (czyli 8391,67 zł), dodatkowe oszczędzanie może faktycznie zwiększyć ich przyszłą emeryturę.
– Gdyby przyjąć, że podatnik dobrowolnie ubezpieczony w III filarze odliczy rocznie 4,8 tys. zł od kwoty, którą przeznaczył na swojej dodatkowe ubezpieczenie, to dla budżetu oznacza to wydatki rzędu 85 mln zł rocznie – wyjaśnia Adam Sankowski.