Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji chce znowelizować ustawę o pracownikach samorządowych tak, aby wyeliminować nadużycia w ich awansowaniu na wyższe stanowiska. Obecnie podejrzanie szybkie kariery robią w urzędach gońcy i stażyści.
Obowiązująca od dwóch lat ustawa miała ułatwić życie samorządowcom. Wprowadziła możliwość przeprowadzania tzw. naborów wewnętrznych, czyli awansowania na stanowisko urzędnicze pracownika danej jednostki bez konieczności organizowania otwartego konkursu. Problem w tym, że dzisiaj urzędy nadużywają nowych przepisów. – Od czasu wejścia w życie ustawy zaobserwowaliśmy wiele nieprawidłowości przy naborze pracowników samorządowych – przyznaje Jacek Sońta z biura prasowego MSWiA. Resort już pracuje nad projektem zmian w ustawie. Ma on zostać zaprezentowany na początku przyszłego roku.
Urzędy gminne i powiatowe wykorzystują to, że – w myśl ustawy – pracownikiem samorządowym może być nie tylko urzędnik, lecz również asystent, goniec czy pracownik obsługi. A więc bez naruszenia prawa można zatrudnić osobę na stanowisku gońca i po krótkim czasie, bez przeprowadzania procedury naboru, przenieść ją na stanowisko urzędnicze. Praktykowane jest to przez urzędy w całym kraju.
W ubiegłym roku w Starostwie Powiatowym w Oświęcimiu dwa stanowiska podinspektorów w wydziale komunikacji i transportu otrzymali pracownicy, którzy wcześniej byli zatrudnieni na stanowiskach pomocniczych. W Bochni urząd miasta bez rozpisania konkursu zatrudnił 13 osób, a w Gnieźnie – 7. Osoby te początkowo były stażystami lub zastępowały innych urzędników, lecz już po kilku miesiącach powierzono im poważne funkcje.
– Ustawa w obecnym brzmieniu nie gwarantuje wyboru najlepszego kandydata i nie stwarza równych szans dla innych – przyznaje Zbigniew Matwiej z biura prasowego Naczelnej Izy Kontroli. Jeszcze bardziej krytyczny jest prof. Jerzy Regulski, współtwórca reformy samorządowej. – Problemem jest polityka kadrowa samorządów. Na ważne stanowiska niejednokrotnie powoływani są niekompetentni ludzie – mówi profesor. Ale co do nowelizacji jest sceptyczny. – Lokalnych układów prawem się nie zmieni – kwituje.
Po skontrolowaniu w październiku przez NIK 45 gmin i powiatów, w których rok temu były największe ruchy kadrowe, izba miała zastrzeżenia do trzech czwartych z nich.