Myślę, że całość procesu legislacyjnego, związanego ze zmianami w OFE, zakończymy w pierwszym kwartale 2011 r. - powiedział w czwartek PAP minister Michał Boni. Jego zdaniem ograniczenie składki przekazywanej OFE do 5 proc. to bezpieczne rozwiązanie.

"Do świąt (Bożego Narodzenia - PAP) zapadną decyzje, potem intensywna praca, założenia, projekt i przeprowadzenie programu legislacyjnego" - powiedział Boni. Zaznaczył, że optymalne byłoby, gdyby zmiany w OFE weszły w życie w drugim kwartale przyszłego roku.

"Musimy najpierw dopiąć model generalny, który polega na tym, że zmieniamy strukturę składki. Część będzie w obligacjach emerytalnych i myślę, że w następnych latach coraz większa część, ze względu na bezpieczeństwo finansów publicznych. Ale nie będzie też tak, że nie będzie w ogóle przepływu gotówkowego (do OFE - PAP), bo z punktu widzenia inwestowania, stopy zwrotu, oczywiście to (przepływy gotówkowe do OFE - PAP) ma sens" - powiedział Boni.

Nad reformą emerytalną pracuje kilka zespołów, m.in. ministra Boniego, Rada Gospodarcza przy premierze, Komisja Trójstronna (KT). Propozycje przewidują m.in. wprowadzenie tzw. subfunduszy, obligacji emerytalnych, obniżenie składki przekazywanej do OFE, likwidację akwizycji na rzecz OFE czy zmniejszenie opłaty pobieranej przez fundusze od trafiających do nich składek pracowników.

Odnosząc się do przygotowanych przez jego zespół założeń zmian w organizacji i funkcjonowaniu otwartych funduszy emerytalnych, Boni powiedział, że założenia te trzeba zmienić. Poinformował, że z tego powodu nie odbędzie się zaplanowane na piątek posiedzenie zespołu ubezpieczeń KT.

"Kiedy będziemy zmieniali portfel do inwestowania, wejdą obligacje emerytalne, to trzeba będzie zmienić strukturę tego projektu" - powiedział Boni. Zaznaczył, że "obligacje emerytalne są narzędziem biernym, nie wymagają specjalnego zarządzania". Dodał, że "w związku z tym niepotrzebna będzie opłata za tę część zarządzania, jakakolwiek prowizja".

Obligacje emerytalne to papiery skarbowe, które musiałyby kupować fundusze emerytalne, ale nie mogłyby nimi swobodnie obracać. Miałyby być one 20-, 30-letnie, oprocentowane na poziomie wzrostu PKB. Po upływie terminu wykupywałby je budżet.

Zdaniem Boniego, do dyskusji pozostają kwestie związane z proporcjami dotyczącymi składki, która trafiałaby do ZUS i OFE, i w jakim czasie zmiany miałyby nastąpić. "Natomiast myślę, że dyskusje na temat destrukcji systemu emerytalnego mamy już za sobą" - zaznaczył.

Obecnie do OFE trafia 7,3 proc. pensji pracowników, zaś do ZUS - 12,2 proc.

Odpowiadając na pytanie PAP, czy istnieje w rządzie konsensus, polegający na obniżeniu składki przekazywanej do OFE do 5 proc., Boni powiedział, że sądzi, iż "5 proc. jest bezpieczne, bo żeby mieć określoną stopę zwrotu, to trzeba mieć jakąś porcję pieniędzy do inwestowania, jakieś aktywa. Istotą II filara jest to, że poprzez większą stopę zwrotu ma on podwyższać stopę zastąpienia, czyli powodować, że emerytura będzie wyższa i że to nic nie będzie kosztowało państwa" - powiedział Boni.

W jego opinii "konsekwencją zniszczenia tego modelu byłoby zagrożenie, że (...) w perspektywie 20-30 lat będą mniej rosły wynagrodzenia, będzie musiała wzrosnąć składka albo podatki".

"Najpierw musimy jednak rozstrzygnąć generalne kwestie, a potem w oparciu o nie napisać założenia" - powiedział Boni.