Zwrot unijnych funduszy i niemożność ubiegania się o kolejne, zakaz udziału w przetargach publicznych na pięć lat plus zapłata zaległych składek i podatków. Takie kary czekają firmy, które będą nielegalnie zatrudniały pracowników spoza Unii.
– Takie wymogi nakłada na nas unijna Dyrektywa 2009/52 – mówi minister pracy Jolanta Fedak. Założenia ustawy skierowano właśnie do konsultacji. Nowe przepisy mają wejść w życie 20 lipca 2011 r.
Nowa ustawa ma nosić tytuł: o sankcjach dla podmiotów zatrudniających obywateli państw trzecich przebywających na terytorium RP wbrew przepisom. Chodzi o osoby spoza Unii. W całej Wspólnocie pracuje ich nielegalnie 4,5 do 8 milionów. Zatrudnienie znajdują w budownictwie, rolnictwie, hotelarstwie i gastronomii. By temu zapobiec, Unia ustaliła minimalne kary, jakie wprowadzić mają państwa członkowskie.
Do tej pory w Polsce omijano prawo w ten sposób, że główny wykonawca brał podwykonawców i to oni najmowali cudzoziemców bez pozwolenia na pracę. W razie wpadki płacili karę (od 3 tys. zł) albo znikali. A główny wykonawca pozostawał bezkarny i brał kolejnego podwykonawcę. Teraz to on będzie musiał sprawdzić, czy zatrudnieni na jego budowie obcokrajowcy mają zgodę na pracę., inaczej poniesie karę.
Firmy zatrudniające nielegalnie obcokrajowców będą musiały wyrównać im zaniżone pensje, odprowadzić zaległe składki i podatki, których nie wliczą sobie w koszty. Wprowadzono też domniemanie przynajmniej trzymiesięcznego okresu zatrudnienia w firmie.
W 2009 r. wydano 29,3 tys. pozwoleń na pracę (wzrost o 63 proc. rok do roku) oraz 191,5 tys. oświadczeń o zamiarze zatrudnienia obcokrajowca w ramach uproszczonej procedury dla Ukrainy, Białorusi, Młodowy, Gruzji i Rosji (wzrost o 20 proc). Według ekspertów nielegalnych pracowników mogło być przynajmniej drugie tyle. Inspekcji pracy w 2009 r. udało się wykryć 10 tys. takich osób. To dwa razy więcej niż rok wcześniej. Wśród zatrzymanych byli Ukraińcy, Chińczycy, Wietnamczycy, Białorusini, Filipińczycy, Tajlandczycy, a nawet Nepalczycy.
– Sankcje dla pracodawców są stanowczo za niskie – uważa Wiesława Taranowska z OPZZ. – Pobłażliwość prawa powoduje, że zaczynamy mieć do czynienia z obozami pracy – dodaje i opowiada o Tajkach pracujących za grosze w pieczarkarniach czy Tadżykach zmuszanych do rozrzucania kamieni zamiast obiecanej pracy kierowcy.
Walkę z szarą strefą popierają też pracodawcy. Ale rozwiązanie widzą gdzie indziej. – Obywatele państw trzecich wypełniają lukę na rynku pracy. Zamiast podwyższać kary, może lepiej tworzyć warunki do legalnego zatrudniania, np. poprzez obniżenie obciążeń fiskalnych pracy – mówi Rafał Kalisz, ekspert od prawa pracy Pracodawców RP.
Po zmianie przepisów każdy pracodawca będzie musiał poinformować o zatrudnieniu każdej osoby spoza UE. A ZUS do weryfikacji tych danych za 2 – 5 mln zł zbuduje system wymiany informacji z inspekcją pracy i strażą graniczną.