Rząd rozważa przekazywanie Otwartym Funduszom Emerytalnym obligacji emerytalnych zamiast gotówki - poinformował w środę szef doradców premiera Michał Boni. Premier potwierdził, że w sprawie OFE pracuje kilka zespołów. Zdania ekspertów w sprawie obligacji dla OFE są podzielone.

Boni w środowym artykule w "Gazecie Wyborczej" napisał, że chodzi o "długoterminowe (aż do przejścia na emeryturę określonej grupy osób) obligacje emerytalne emitowane przez Skarb Państwa i bezpośrednio adresowane do OFE jako część naszych składek (ale bez bezpośredniego przepływu gotówkowego via ZUS). Takie rozwiązanie rozłożone na parę lat dawałoby ulgę finansom publicznym i zdejmowało zagrożenie dla nadmiaru wzrostu długu. Istotna byłaby oczywiście stopa zwrotu inwestowania w taki sposób". Dodał, że jeżeli takie rozwiązanie okazałoby się złożone i niemożliwe do szybkiego wdrożenia, należałoby rozważyć czasowe ograniczenie przepływu całej składki lub jej części do OFE.

W TVN CNBC Boni powiedział, że koncepcja związana z wprowadzeniem obligacji emerytalnych wydaje się obecnie "najmocniejsza". "Pozostaje tylko kwestia, czy (takie rozwiązanie wprowadzić - PAP) na jakiś czas, czy na stałe" - zaznaczył. "Musimy zbudować rozwiązanie, które nie zniszczy aspiracji i potrzeb przyszłych emerytów, a także będzie bezpieczne dla finansów publicznych (...) Myślę, że dwa - trzy najbliższe lata będą trudne (...) Obligacje emerytalne przekazywane do OFE nie generowałyby zadłużenia" - dodał. W jego opinii, obligacje powinny mieć stopę zwrotu na poziomie wzrostu gospodarczego.

Premier Donald Tusk powiedział dziennikarzom, że w sprawie OFE pracuje kilka zespołów, co ma doprowadzić - na koniec tego tygodnia lub na początku przyszłego - "do kierunkowych działań, których zadaniem jest pełne bezpieczeństwo emerytur", udoskonalenie systemu emerytalnego i oszczędności. "Nie chcemy oszczędzać na przyszłych emeryturach, tylko chcemy oszczędzać, eliminując niepotrzebne wydatki, które budują zysk ciałom zewnętrznym" - dodał szef rządu.

Ministerstwo Finansów nie komentuje sprawy. "Znamy tę koncepcję z doniesień medialnych, w związku z tym nie sposób się do niej ustosunkować" - powiedziała rzeczniczka prasowa ministerstwa Magdalena Kobos. Także Izba Gospodarcza Towarzystw Emerytalnych nie chce oceniać propozycji Boniego. "To dość ogólne hasło, które bardzo trudno ocenić. Musielibyśmy znać więcej szczegółów, których oficjalnie nam nie przekazano" - powiedział PAP rzecznik prasowy Izby Marek Wilhelmi.

Obecnie do OFE trafia 7,3 proc. pensji pracowników, zaś do ZUS - 12,2 proc.

Były minister finansów prof. Jerzy Osiatyński powiedział PAP, że ocena pomysłu emisji obligacji emerytalnych jest trudna, ze względu na brak szczegółowych informacji na ich temat. Krytyczną opinię wobec pomysłu Boniego wyraził główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu Janusz Jankowiak. W ocenie byłego wiceprezesa Narodowego Banku Polskiego, ekonomisty Krzysztofa Rybińskiego propozycja ta nie zatrzyma narastania długu publicznego, który rośnie niezależnie od tego, jakie rozwiązanie przyjmiemy - dlatego, że narasta z powodów demograficznych. W ocenie prof. Dariusza Filara, członka Rady Gospodarczej doradzającej premierowi propozycja ta pozwala systemowi OFE dalej funkcjonować.

Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych w przesłanym PAP oświadczeniu napisało, że "każdy musi mieć prawo do podejmowania decyzji, komu powierzy wypracowane przez siebie pieniądze, jak będą one zarządzane i w jaki sposób będzie mógł wykorzystać środki zgromadzone na swoim koncie. Konieczne jest wprowadzenie dobrowolności wyboru między OFE i ZUS" - napisano.

Niedawno media podały, że rząd rozważa, czy od stycznia 2011 r. zawiesić przekazywanie części składki do OFE na najbliższe dwa lata. Zmiany miałyby pozwolić na utrzymanie bezpiecznego poziomu 55-proc. progu ostrożnościowego długu finansów publicznych. Obecnie do OFE trafia 7,3 proc. pensji pracowników, zaś do ZUS - 12,2 proc.