Zatrudniony na umowę-zlecenie będzie mógł żądać podwyżki, jeśli otrzymali ją inni zleceniobiorcy. Będzie też miał prawo do odszkodowania.Takie zmiany przewiduje ustawa o równym traktowaniu, którą w tym tygodniu zajmie się Senat.
Na rozpoczynającym się w tym tygodniu posiedzeniu Senat zajmie się przepisami, które przyznają więcej uprawnień samozatrudnionym oraz osobom pracującym na podstawie umów cywilnoprawnych.
Korzystające z ich usług firmy nie będą mogły np. dowolnie ustalać wysokości wynagrodzenia poszczególnych zleceniobiorców lub przyznawać wybranym urlopy wypoczynkowe. Zakazana zostanie bowiem dyskryminacja osób zatrudnionych na tej podstawie m.in. ze względu na wiek, płeć, wyznanie czy orientację seksualną. Tak przewiduje ustawa o równym traktowaniu (ustawa o wdrożeniu niektórych przepisów Unii Europejskiej w zakresie równego traktowania).

Więcej umów o pracę

– Dzięki objęciu zakazem dyskryminacji zleceniobiorców i samozatrudnionych więcej firm może zawierać umowy o pracę. Zawarcie umowy-zlecenia nie będzie już gwarantowało firmom całkowitej swobody w kształtowaniu warunków zatrudnienia – mówi Karolina Kędziora z Polskiego Towarzystwa Prawa Antydyskryminacyjnego.
Podkreśla, że obecnie zbyt często firmy nadużywają umów cywilnoprawnych, które są dla nich zdecydowanie korzystniejsze od umów o pracę. Przyznanie zleceniobiorcom nowych uprawnień może zniechęcać do zawierania umów cywilnoprawnych, w sytuacji gdy powinna być zawarta umowa o pracę, lub tzw. fikcyjnego samozatrudnienia.
– Wiele osób zatrudnionych na podstawie umów cywilnoprawnych składa do sądów pozwy o ustalenie istnienia stosunku pracy. Sądzę, że mogą też chętnie dochodzić swoich praw na podstawie nowej ustawy – mówi Izabela Lipińska, prawnik z Kancelarii Radcy Prawnego Marcin Wojewódka.



Wystarczą opinie

Zleceniobiorca, który wystąpi do sądu o odszkodowanie z tytułu nierównego traktowania, będzie musiał jedynie uprawdopodobnić, że był dyskryminowany.
– Wystarczy zatem, że oprócz swoich wyjaśnień dołączy jeszcze np. pisma potwierdzające jego twierdzenia lub opinie osób, które choć nie były osobiście świadkami przejawu dyskryminacji, to jednak dotarła do nich taka informacja – dodaje.
To firma, której zarzuca się dyskryminację będzie musiała udowodnić, że nie naruszyła przepisów o równym traktowaniu.
– Nowa ustawa nie spowoduje jednak, że np. wszyscy zleceniobiorcy danej firmy będą zarabiać równo po np. 10 zł za godzinę – uważa Sławomir Paruch, wspólnik w kancelarii Sołtysiński Kawecki & Szlęzak.
Tłumaczy, że firmy nadal będzie przecież obowiązywać zasada swobody działalności gospodarczej w Polsce. Dlatego nowe przepisy będą miały zastosowanie przede wszystkim w przypadkach, w których ewidentnie dochodzi do dyskryminacji (czyli np. gdy dwóch zleceniobiorców jest zatrudnionych na tych samych stanowiskach, ale jeden zarabia o połowę mniej od drugiego, bo jest niepełnosprawny i część zadań wykonuje w domu).
– Zawierając umowy cywilnoprawne, firmy powinny jednak teraz pamiętać nie tylko o tym, czy warunki zatrudnienia nie wskazują na konieczność zawarcia umowy o pracę, ale także czy nie są one dyskryminujące względem innych osób zatrudnionych na tej podstawie – mówi Izabela Lipińska.
Przepisy antydyskryminacyjne nowej ustawy nie będą dotyczyć pracowników zatrudnionych na umowę o pracę. Przed nierównym traktowaniem chroni ich już kodeks pracy.