Nowe szpitalne spółki dostaną wsparcie państwa, bo na kredyty w komercyjnych bankach nie mają szans. Nad programem finansowej pomocy pracuje resort zdrowia.

Pożyczki z parabanków

Z powodów politycznych rząd nie może zaakceptować bankructwa spółek. A nowe przepisy pozwalają na utworzenie spółki zadłużonej, co obciążyłoby je już na starcie.
Zgodnie z przygotowywaną ustawą o działalności leczniczej szpitale albo przekształcą się w spółki samorządowe, albo ich właściciele będą pokrywać co roku straty finansowe placówek. Gdy ujemny bilans nie zostanie wyrównany, szpital dostanie rok na przymusowe przekształcenie w spółkę. Ustawa ma zacząć obowiązywać już w 2011 r.
O państwowych pożyczkach dla szpitali mówi się w BGK, który kilka miesięcy temu sam zresztą zgłosił podobną inicjatywę. Oficjalnie bank zasłania się tajemnicą. – Nie komentujemy naszych rozmów z resortem – mówi rzecznik Piotr Stalęga. BGK już teraz udziela pozyczek szpitalom, ale okazjonalnie.
Mając trudności w uzyskaniu kredytu w bankach, szpitale korzystają dziś z firm parabankowych, które uwzględniając większe ryzyko, oferują droższe kredyty, więc zadłużenie szpitali rośnie jeszcze bardziej.

Restrukturyzacja kosztuje

Rozwiązaniem mógłby być specjalny program, w którym bank pożycza pieniądze lub obsługuje tylko pożyczki z budżetu. BGK w odróżnieniu od komercyjnych instytucji ma nawet specjalny zespół zajmujący się szpitalami. Obsługiwał on m.in. rządowe pożyczki na restrukturyzację i oddłużenie placówek uruchomiony w 2005 r. A teraz w ramach tzw. planu B, czyli programu przekształceń, ocenia, które szpitale mogą bezpiecznie się przekształcić i czy ich biznesplany są dobrze przygotowane.
Szpitalne długi to obecnie 9 – 10 mld zł. Dlatego placówki przekształcone w spółki muszą zacząć od restrukturyzacji, bo sama zmiana formy prawnej kłopotów nie rozwiąże. A restrukturyzacja kosztuje – choćby odprawy dla zwalnianych pracowników, informatyzacja i zakup sprzętu.
O państwowe pożyczki samorządowcy zabiegają od dawna. Na początku roku postawili tę sprawę na komisji wspólnej rządu i samorządu terytorialnego, ale wiceminister finansów Elżbieta Suchocka-Roguska odwlekała dyskusję. Ich pomysł wrócila dopiero z pakietem ustaw minister Kopacz.
Jeśli będziemy mogli konkurować, przejmiemy pieniądze z szarej strefy

Rozmowa z Markiem Wójcikiem, ekspertem od zdrowia Związku Powiatów Polskich

Resort zdrowia chciałby stworzyć system pożyczek dla samorządowych szpitali, które przekształcą się w spółki.
To bardzo potrzebne rozwiązanie. Sami o nie apelowaliśmy rok temu. Niestety do teraz rząd nie przygotował takiego rozwiązania.
Tym razem ma być inaczej.
Miejmy nadzieję. Ustawa o działalności leczniczej wprowadza poważne zmiany w ochronie zdrowia i szpitalne spółki nie powinny pozostać bez pomocy.
A jak ta pomoc powinna wyglądać?
Jest kilka możliwości. My proponowaliśmy kredyty z dopłatą do odsetek. Budżet państwa mógłby pokrywać połowę kosztów związanych z kredytem, o ile został on wzięty na realizację jednego z rządowych programów. Dodatkowym
elementem powinna być możliwość umorzenia części długu, jeśli spółka zrealizuje założone cele i przez dziesięć lat nie będzie generować strat.
Budżet już nieraz dokładał do szpitali. Jak przekonać ministra finansów, by znów wyłożył gotówkę?
Przede wszystkim pokazując zyski. Mając kilkaset milionów złotych, można zorganizować system dopłat do kredytów i wspierać inwestycje w szpitalach. Te pieniądze się zwrócą. Wzrosną wpływy z CIT i PIT, a zmaleje szara strefa.
W jaki sposób?
Jeśli szpitale będą mieć nowoczesny sprzęt, to jako spółki będą mogły swobodnie konkurować na rynku, przejmując część pieniędzy krążących teraz w ochronie zdrowia z ręki do ręki w czasie prywatnych wizyt w ogóle nieewidencjonowanych.