Premier Donald Tusk poinformował w czwartek, że rząd przyjął całość pakietu ustaw zdrowotnych. Przewidują one m.in., że samorządy, które nie przekształcą szpitali w spółki, będą musiały spłacać ich długi; ceny i marże leków finansowanych przez NFZ będą ustalane urzędowo.

We wtorek rząd przyjął pierwszą część ustaw z pakietu. Wprowadzają one m.in. dochodzenie odszkodowań z tytułu błędów medycznych bez konieczności występowania na drogę sądową, likwidację Lekarskiego Egzaminu Państwowego i stażu oraz zapisy do lekarzy przez internet.

W czwartek Rada Ministrów zaakceptowała dwa kluczowe projekty ustaw z pakietu zdrowotnego: o działalności leczniczej i tzw. refundacyjną. W pakiecie nie ma ustawy o dobrowolnych dodatkowych ubezpieczeniach zdrowotnych, jej założenia mają być znane w przyszłym tygodniu.

Premier przypomniał podczas czwartkowej konferencji, że pierwsza próba zreformowania systemu ochrony zdrowia w 2008 r. nie uzyskała akceptacji ówczesnego prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który zawetował kluczowe ustawy.

"To kazało odczekać nam jakiś czas, dzisiaj wracamy do tej sprawy projektami ustaw, które po pierwsze mają na uwadze dobro pacjenta" - mówił Tusk. Dodał, że nowe ustawy doprowadzą m.in. do skrócenia kolejek, ułatwią dochodzenie odszkodowań za błędy medyczne oraz skrócą czas edukacji lekarzy, a tym samym spowodują, że będą oni szybciej podejmować pracę.

"Naszym celem jest jak najszybsze uwolnienie szpitali od złych przepisów"

Spodziewamy się ostrej debaty, ale naszym celem jest jak najszybsze uwolnienie szpitali od złych przepisów i od ciężaru długów - mówił Tusk. Ocenił, że zmiany są odważne i "będą wymagały poparcia nas wszystkich". "Rozmawiałem z marszałkiem Sejmu, marszałkiem Senatu i prezydentem. Liczymy w tym przypadku, ze względu na interes publiczny pacjentów, także na bardzo szybkie i dobrze zorganizowane prace w parlamencie, tak, aby finał był możliwie szybki i dobry dla pacjentów" - mówił Tusk.

Premier podkreślał, że przepisy zawarte w ustawie refundacyjnej dotykają interesów koncernów farmaceutycznych, ale są korzystne dla pacjentów. Dodał, że nowe przepisy dotykają interesów koncernów farmaceutycznych "Tutaj zdecydowanie stawiamy na interes pacjenta, a więc na możliwie tanie leki i zdajemy sobie sprawę, że nie spotka się to z entuzjazmem tych, którzy na lekach zarabiają, ale jesteśmy zdeterminowani, dobrze rozpoznaliśmy tę kwestię" - zaznaczył Tusk. Zaznaczył, że ustawa refundacyjna pozwoli na obniżenie cen leków poprzez m.in. zmniejszenie marży hurtowej. "Na pewno nie spotka się z miłym przyjęciem ze strony tych, którzy handlują lekami" - powiedział.



Zdaniem premiera, likwidacja Lekarskiego Egzaminu Państwowego i stażu umożliwi absolwentom uczelni medycznych szybsze podejmowanie pracy w zawodzie, a tym samym będzie to rozwiązanie korzystne dla pacjentów. Przedziwnego zdania jest m.in. prezes Naczelnej Rady Lekarskiej Maciej Hamankiewicz, który ocenił, że nowe przepisy obniżą poziom kształcenia lekarzy.

"Chcemy, aby ktoś, kto zakończył sześcioletnie i bardzo wymagające studia medyczne, mógł przystąpić do wykonywania zawodu" - podkreślał premier. Zaznaczył, że zajęcia wykonywane do tej pory na stażu lekarskim będą przeniesione na ostatni roku studiów.

"Egzamin lekarski jest jedną z wielu biurokratycznych barier"

W ocenie Tuska egzamin lekarski jest "jedną z wielu biurokratycznych barier, które utrudniają absolwentom szkół medycznych wejście do zawodu". Premier podkreślał, że wiedzę absolwentów medycyny weryfikują egzaminy składane podczas studiów.

Zapowiedział też krótszą i prostszą drogę dojścia do specjalizacji medycznych. "Spodziewamy się oporu pewnych grup zawodowych, w tym lekarzy, bo to zwiększy konkurencję na rynku, ale mamy dużo argumentów i sądzę, że przekonamy oponentów" - powiedział Tusk.

Minister zdrowia Ewa Kopacz podkreślała, że celem ustawy refundacyjnej, jest ograniczenie dopłat pacjentów do leków. "W Polsce pacjent zdecydowanie do leków dopłaca. Te mechanizmy, którymi dysponowaliśmy do tej pory, niestety nie powodowały, żeby te leki drastycznie taniały" - zaznaczyła minister zdrowia.



Jak mówiła Kopacz, przekształcenia szpitali nie będą obowiązkowe, ale samorządy muszą wziąć odpowiedzialność za ich kondycję finansową. "Pacjent ma się czuć bezpiecznie w szpitalu niezadłużonym. W tym szpitalu ma mieć dostęp do leków, aparatury i do specjalisty, na zatrudnienie którego pieniądze będzie miał dyrektor" - podkreśliła.

"Albo odpowiadamy za kondycję finansową i chcemy funkcjonować w tej bardzo archaicznej strukturze, jaką był sp zoz, albo staramy się wejść na rynek i konkurować z innymi zoz-ami, mając już jako spółka możliwość również komercyjnego przyjmowania pacjentów, poza kontraktem z NFZ. Jeśli placówka nie przekształci się w spółkę i funkcjonuje jako sp zoz, to stratę, którą w roku obrotowym wygeneruje, pokrywa organ założycielski" - mówiła minister zdrowia.

Jak dodała, obecnie w Polsce 75 proc. szpitali nie ma zadłużenia, które by zagrażało utratą płynności finansowej, a 20 proc. lecznic generuje 75 proc., czyli 7 mld długu. "Na to nie możemy pozwolić" - zaznaczyła. Kopacz przyznała, że proponowane przez rząd rozwiązania są bardzo radykalne. "Ale są konieczne, jeśli przyświeca nam dobro pacjenta" - zaznaczyła.

Ustawa o działalności leczniczej dotyczy funkcjonowania szpitali, nie zakłada obowiązkowego przekształcania lecznic w spółki (pierwszy pakiet ustaw zdrowotnych PO z 2008 r. zakładał, że miały być one przekształcone obligatoryjnie). Zgodnie z nowymi przepisami samorządy, które nie przekształcą szpitali, będą musiały pokryć ich zadłużenie w ciągu trzech miesięcy od upływu terminu zatwierdzenia sprawozdania finansowego. W przypadku niewywiązania się z tego samorządy w ciągu 12 miesięcy będą zmuszone do zmiany formy organizacyjno-prawnej szpitala (przekształcenie szpitala w spółkę kapitałową, jednostkę budżetową, samorządowy zakład budżetowy albo instytucję gospodarki budżetowej).

Ustawa refundacyjnej przewiduje, że stałą cenę leku refundowanego Ministerstwo Zdrowia będzie negocjowało z producentem. Od jej wartości będzie ustalana urzędowa marża - w wysokości 5 proc. (obecnie wynosi ona 8,91 proc.) Oznacza to, że ceny leków refundowanych nie będą mogły być ani niższe, ani wyższe od ustalonych. Ustawa wzbudza liczne kontrowersje. Obecnie apteki stosują często promocje na leki finansowane przez NFZ, niektóre z nich można kupić nawet za kilka groszy lub złotówkę.