Najwięcej pracowników przybywa w urzędach marszałkowskich i w dużych miastach. W 2008 roku urzędy marszałkowskie zatrudniały 9,7 tys. osób, dziś o 3 tys. więcej.
Największy wzrost zatrudnienia odnotowują urzędy marszałkowskie. Na przykład lubuski urząd marszałkowski (UM) w 2008 roku zatrudniał 441 pracowników, a obecnie już 604. Wzrosło tam też wynagrodzenie – z 2,7 tys. do 3,9 tys. Podobnie jest w świętokrzyskim UM, gdzie pracowało 451 osób, a w tym roku już 593. W śląskim UM wzrosło z 670 do 956, a w pomorskim UM – z 668 do 846. Rekordzistą jest kujawsko-pomorski UM. W ciągu trzech lat wzrost zatrudnienia wyniósł tam ponad 72 proc. – 438 do 755 urzędników.

Z sondy przeprowadzonej przez „DGP” w kilkudziesięciu urzędach miast, urzędach marszałkowskich, powiatach i gminach wynika, że nowych pracowników nadal zatrudniają urzędy marszałkowskie. Dziś pracuje tam aż o 3 tys. osób więcej niż jeszcze dwa lata temu. Powiaty nie tworzą aż tylu nowych etatów, a w większości małych gmin zarówno zatrudnienie, jak i fundusze płac są zamrożone.

– Zatrudniamy 42 pracowników. Ten stan utrzymuje się na tym samym poziomie od kilku lat – mówi Wojciech Ćwierz, sekretarz gminy Kowala w województwie mazowieckim.

Podobnie jest w innych gminach.

– Nie zwiększamy zatrudnienia, chyba że musimy podjąć jakieś działania interwencyjne. Wtedy zatrudniamy na czas określony – mówi Zenon Szewczyk, przewodniczący rady gminy Spytkowice w województwie małopolskim.

Tłumaczy, że w większych urzędach łatwiej zatrudniać niż w gminie, która ma 30 etatów. W małych miejscowościach wzrost zatrudnienia jest hamowany przez mniejsze na to przyzwolenie lokalnej społeczności i znacznie większą kontrolę radnych i wyborców nad decyzjami urzędników. W małych gminach wójt nie zwiększa więc zatrudnienia, bo jest to bardziej widoczne niż w dużych urzędach. Nie chce, aby wyborcy posądzali go o niegospodarność.

Eksperci podkreślają, że wzrost liczby pracowników w urzędach jest spowodowany między innymi pogorszeniem sytuacji na rynku pracy. Wtedy do urzędów trafiają osoby, które chcą w bezpiecznym i stabilnym miejscu pracy przeczekać gorsze czasy.

Przedstawiciele samorządów tłumaczą, że wzrost zatrudnienia wynika z większej z roku na rok liczby zadań, które muszą realizować. Są to przede wszystkim obowiązki związane z wykorzystywaniem funduszy unijnych i realizowaniem ustaw związanych z polityką socjalną.

Wzrost płac i zatrudnienia jest też widoczny w dużych miastach. Na przykład w Poznaniu, w tamtejszym urzędzie miasta liczba pracowników wzrosła z 1387 osób w 2008 roku do 1451. Średnia pensja wzrosła w tym czasie z 3,3 tys. zł do 3,4 tys. zł. W Lublinie odpowiednio z 1066 osób do 1150, a pensja z 3,2 do 3,5 tys. zł.

Nie będą zwalniać

Wzrost zatrudnienia i płac jest też widoczny w starostwach. Tam już jednak pracuje średnio o kilka procent więcej pracowników niż przed trzema laty. Na przykład starostwo w Inowrocławiu w 2008 roku zatrudniało 152 osoby, a średnia pensja wynosiła tam 2,1 tys. zł. Obecnie pracuje tam 156 urzędników, a średnia płaca wzrosła o 150 zł. Z kolei w starostwie w Kwidzynie dwa lata temu pracowało 78 urzędników, a obecnie o 18 urzędników więcej. Nieznacznie zmalała tam także średnia płaca – z 3,4 tys. do 3,2 tys. zł.
Część samorządów nie ukrywa, że w najbliższym czasie zamierza zwiększać zatrudnienie. Do takich urzędów należy Urząd Miasta Łodzi, który chce obsadzić 33 stanowiska do końca roku.
Z kolei na nasze pytania odnośnie do redukcji zatrudnienia większość urzędów odpowiedziała, że nie planuje tego robić. Jeśli już takie przypadki występują, to sporadycznie.
– 30 pracowników odejdzie w tym roku na emeryturę. Nie będziemy więc sami zwalniać – wskazuje Barbara Skrabacz-Matusik, zastępca dyrektora Wydziału Organizacji i Nadzoru Urzędu Miasta Krakowa.



Więcej zadań

Samorządy wskazują jednak, że wzrost zatrudnienia i płac jest nieunikniony. A wymuszają to na nich m.in. zadania nakładane przez rząd.
– Zmiana przepisów skutkuje zwiększeniem zadań w jednostkach organizacyjnych urzędu – mówi Ewa Trzcińska, sekretarz miasta Zielonej Góry.
Tłumaczy, że urząd musi zwiększać zatrudnienie, bo realizuje coraz więcej zadań. Wymienia: obowiązek sporządzenia przez gminy projektu założeń do planu zaopatrzenia w ciepło, energię elektryczną i paliwa gazowe, zmiana ustawy o organizacjach pożytku publicznego i wolontariacie, zmiana ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami, w tym rozszerzenie przepisów o gminnej ewidencji zabytków czy zmiana ustawy – Prawo o ruchu drogowym i związane z tym nowe zadania – drogi wewnętrzne, zmiana realizacji zadań związanych z usuwaniem pojazdów oraz wrakami.
Z kolei urzędy marszałkowskie przyjmowanie nowych urzędników tłumaczą zadaniami unijnymi.
– W ostatnich latach wzrosła liczba pracowników urzędu, którzy są głównie w departamentach związanych z wdrażaniem, obsługą, kontrolą i rozliczaniem Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Podkarpackiego na lata 2007 – 2013 – mówi Maria Ragan, sekretarz województwa podkarpackiego.
Tłumaczy, że urząd jest instytucją zarządzającą tym programem i na nim spoczywa odpowiedzialność za sprawne wykorzystanie 1,14 mld euro, jakie do rozdysponowania ma region. Wskazuje też, że nowi pracownicy są też zatrudniani do obsługi komponentu samorządowego Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich.

Bez specjalistów

Ciągły problem samorządów to brak wykwalifikowanej kadry. Jak się okazuje, nie pomogły im w uzupełnieniu tych braków ułatwienia w ich zatrudnianiu. Wprowadziła je nowa ustawa o pracownikach samorządowych. Od stycznia 2009 roku gminy mogą zatrudniać ekspertów bezpośrednio na stanowiska kierownicze bez wcześniejszego wymogu dwuletniego doświadczenia w administracji. Konieczny jest tylko trzyletni staż pracy. Rząd nie określa też już odgórnie maksymalnych stawek płac osób zatrudnianych na urzędniczych stanowiskach. Gminy mogą więc konkurować o specjalistów z prywatnymi firmami. Te ułatwienia nie przyniosły jednak większych rezultatów.
– Bardzo trudno pozyskać nam kandydatów z co najmniej 3-letnim doświadczeniem zawodowym na stanowiska inspektorów z zakresu architektury i urbanistyki, z uprawnieniami: budownictwa, drogownictwa i zarządzania ruchem na drogach, energetyki, analiz budżetowych, kierowników biur i asystentów realizujących projekty dofinansowywane ze środków unijnych – mówi Alicja Kolańska, sekretarz miasta Torunia.
Podobne problemy mają inne urzędy.
– Obecnej poszukiwani są specjaliści z branży budowlanej, szczególnie drogowej, komunikacyjnej z uprawnieniami oraz architekci i urbaniści – potwierdza Andrzej Wojewódzki, sekretarz miasta Lublin.
Bogumił Sobula, naczelnik Wydziału Organizacji i Zarządzania Urzędu Miasta w Katowicach, uważa, że samorząd wciąż nie jest konkurencyjny w zakresie poziomu płac przy zatrudnianiu specjalistów z uprawnieniami z branży: budowlano-inwestycyjnej i urbanistycznej.
Kandydatów do pracy w urzędach nie brakuje za to na inne stanowiska, gdzie nie są wymagane specjalistyczne kwalifikacje.
– Obserwujemy duże zainteresowanie zatrudnieniem w urzędzie, co potwierdza liczba ofert napływających w odpowiedzi na ogłoszone konkursy – mówi Michał Piotrowski z Urzędu Miasta Gdańska.

Zamawiane konkursy

– Zadań w dużych urzędach na pewno jest więcej, ale nie zawsze zwiększanie zatrudnienia jest w pełni uzasadnione. Etaty są często tworzone sztucznie – ocenia Stefan Płażek, adwokat, adiunkt w Katedrze Prawa Samorządu Terytorialnego Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Podkreśla, że w urzędach zawsze zwiększa się stan zatrudnienia, gdy są trudności na rynku pracy.
Ocenę ekspertów potwierdza też raport Najwyższej Izby Kontroli (NIK), który będzie opublikowany w przyszłym tygodniu. Jak powiedział nam Paweł Biedziak, rzecznik prasowy NIK, w skontrolowanych 50 samorządach dochodziło m.in. rozpisywania konkursów pod konkretną osobę lub zatrudnianiem poza procedurą naboru. W ten sposób szanse na pracę w urzędzie miały tylko określone osoby. A wyniki naboru były z góry przewidziane.
Ważne!
Od stycznia 2009 roku gminy mogą zatrudniać ekspertów bezpośrednio na stanowiska kierownicze bez wcześniejszego wymogu dwuletniego doświadczenia w administracji. Konieczny jest tylko trzyletni staż pracy.
244 tys. pracowników zatrudniały samorządy w 2009 roku
4,2 tys. wynosi średnia pensja osób zatrudnionych w urzędach marszałkowskich