Ustawa refundacyjna sprawi, że firmy farmaceutyczne nie będą mogły "grać pacjentem" - podkreśla wiceminister zdrowia Marek Twardowski. Jednak zdaniem mec. Pauliny Kieszkowskiej-Knapik z fundacji Lege Pharmaciae nowe przepisy mogą przyczynić się do tego, że za leki zapłacimy więcej.

Projekt ustawy o refundacji leków, środków spożywczych specjalnego przeznaczenia żywieniowego oraz wyrobów medycznych zakłada m.in. wprowadzenie urzędowych cen i marż leków finansowanych przez NFZ. Oznacza to, że ceny leków refundowanych nie będą mogły być wyższe ani niższe od tych, które zostaną ustalone przez producentów w wyniku negocjacji z Ministerstwem Zdrowia.

"Nie może być prowadzona w dalszym ciągu gra pacjentem, posługiwanie się nim jako przynoszącym recepty, aby otrzymać lek za jeden gorsz. W żadnym akcie prawnym nie ma możliwości sprzedawania leków za grosz, a to się robi" - mówił podczas poniedziałkowego spotkania z dziennikarzami Twardowski.

Dodał, że ustawa przewiduje powołanie Komisji Ekonomicznej, która będzie negocjowała ceny z firmami farmaceutycznymi. Będą one weryfikowane co 2-5 lat. Marża hurtowa leków refundowanych zostanie obniżona z 8,91 proc. do 5 proc.

"Zmodyfikowana będzie tabela marż detalicznych w aptekach, aby była przejrzysta. Będzie ona zależała nie od ceny końcowej leku, tylko od podstawy limitu. W związku z tym taki sam zarobek będzie miał aptekarz od leku, czy będzie kosztował 20, czy 100 zł. On uzyska taką samą kwotę. Czyli nie będzie mu się opłacało cały czas przekonywać i wpychać pacjentom leków droższych, bo jego wpływ do kieszeni będzie jednakowy" - podkreślał Twardowski.

Jak mówił wiceminister, wprowadzony ma zostać podatek od refundacji leków. Płacić go będą koncerny farmaceutyczne, które będą musiały przeznaczać 3 proc. przychodów z refundacji. Te środki będą przekazywane na konto Agencji Oceny Technologii Medycznych.

Twardowski podkreślił, że dzięki ustawie stanieją ceny produktów z 274 grup lekowych - o kilka lub kilkadziesiąt złotych a w skrajnych przypadkach nawet o 320 zł, wzrosną natomiast ceny produktów z 36 grup lekowych - od 1 gr do 5 zł.

W ocenie mec. Pauliny Kieszkowskiej-Knapik z fundacji Lege Pharmaciae nowe przepisy mogą przyczynić się do tego, że za leki zapłacimy więcej niż do tej pory. "Skutki wejścia w życie projektu tej ustawy są trudne do przewidzenia, jednak na pewno nie będą one korzystne dla pacjentów. Ustawa jest rewolucyjna, ale zapisano w niej wiele elementów nieznanych w systemie prawa. Stała cena spowoduje to, że nie będzie można jej obniżyć, a więc stracą na tym pacjenci, bo to oni dopłacają do leków refundowanych. Stałe ceny są obecne w systemach refundacyjnych państw, w których płatnicy w całości finansują zakup leków. Byłyby one korzystne dla pacjentów, gdyby NFZ w całości refundował leki" - powiedziała PAP Kieszkowska-Knapik.

Dodała, że obowiązek zawierania przez apteki chcące sprzedawać leki refundowane umów z NFZ może przyczynić się do ograniczenia ich dostępności. "Ustawa jest próbą przeniesienia na uczestników rynku obowiązków państwa. Można się zgodzić, że państwo negocjuje ceny leków, ale niedopuszczalne jest nakładanie na firmy, które biorą udział w refundacji, zobowiązań publicznoprawnych. W ustawie zostały przemieszane dwie sfery: administracyjna i cywilna" - podkreśliła.

Projekt ustawy o refundacji leków, środków spożywczych specjalnego przeznaczenia żywieniowego oraz wyrobów medycznych został przekazany do konsultacji społecznych. Jest on częścią pakietu 12 ustaw zdrowotnych, który do października ma zostać złożony w Sejmie.

Projekt przewiduje, że stałą cenę leku refundowanego MZ będzie negocjowało z producentem. Od jej wartości będzie ustalana urzędowa marża - w wysokości 5 proc.

Zgodnie z projektem ustawy 17 proc. wydatków NFZ na świadczenia zdrowotne będzie musiało być przeznaczane na refundację leków. Bezpłatne będą leki mające udowodnioną skuteczność w leczeniu nowotworu złośliwego, choroby psychicznej, upośledzenia umysłowego, zaburzenia rozwojowego, choroby zakaźnej o szczególnym zagrożeniu epidemicznym oraz leki z programów terapeutycznych i chemioterapii.

Za opłatą ryczałtową dostępne będą leki refundowane wymagające stosowania dłużej niż 30 dni oraz te, których koszt miesięczny, przy odpłatności 30 proc., przekracza 5 proc. minimalnego wynagrodzenia. Na tej samej zasadzie dostępne będą leki, które trzeba stosować krócej niż 30 dni, ale ich koszt, przy odpłatności 50 proc., przekracza 30 proc. minimalnego wynagrodzenia.

Podstawą limitu finansowania leku będzie najwyższa spośród najniższych cen hurtowych, które pokrywają co najmniej 15 proc. miesięcznego obrotu ilościowego zrealizowanego w danej grupie finansowania.

Projekt wprowadza przepisy dotyczące dzielenia ryzyka związanego z ponoszeniem przez NFZ wydatków na refundację leków. Możliwe będzie uzależnienie wielkości przychodu producenta leku od uzyskanych efektów zdrowotnych.

Decyzje refundacyjne będą wydawane w oparciu m.in. o stanowisko Komisji Ekonomicznej i Agencji Oceny Technologii Medycznych.

Projekt wprowadza obowiązek zawierania przez apteki umów z NFZ, w których zobowiążą się one do przestrzegania cen ujętych w obwieszczeniach zawierających wykazy produktów refundowanych.

Za stosowanie wyższych marż i cen od tych, które ustali Ministerstwo Zdrowia, będzie obowiązywała kara pieniężna o wartości detalicznej brutto leków sprzedanych z naruszeniem przepisów, powiększona o 10 proc. wartości kwoty refundacyjnej otrzymanej w poprzednim roku kalendarzowym.