Krakowscy przedsiębiorcy pokazali, że łatwo pieniędzy z siebie zedrzeć nie dadzą. Gdy poczuli się nabijani w butelkę przez ZUS, wytoczyli ciężką artylerię. Przygotowali pozew zbiorowy.
Poszło o zawieszenie firmy. Przed wrześniem 2008 r. nie było przepisów dotyczących zawieszania działalności gospodarczej. Mimo to Zakład Ubezpieczeń Społecznych przez lata doradzał, jak zawiesić działalność gospodarczą i nie płacić składek. Na internetowych stronach ubezpieczyciela znalazły się nawet specjalne poradniki, a pracownicy pomagali wypełniać przedsiębiorcom druki.
Dziś ZUS uznał, że jeśli nie było możliwości zawieszenia działalności gospodarczej, nie było też możliwości niepłacenia składek. Od przedsiębiorców żąda spłaty zaległości. Ci jednak świadomi, że zostali wprowadzeni przez ubezpieczyciela w błąd, nie zamierzają zapłacić nawet złotówki. Zaczęli odwoływać się do sądu. Niestety bezskutecznie. W świetle prawa obowiązującego przed rokiem 2008 należało bezwzględnie opłacać składki bez żadnych przerw i wyjątków. ZUS mógłby więc ścigać przedsiębiorców, żądając zapłaty za swoje błędy.
Krakowscy przedsiębiorcy nie poddali się jednak i postanowili skorzystać z przepisów o pozwach zbiorowych, które weszły w życie 19 lipca tego roku. Oskarżą ubezpieczyciela o wprowadzenie ich w błąd, w wyniku którego muszą teraz płacić niemałe pieniądze.
Szanse na wygraną mają, ponieważ w świetle prawa na podstawie art. 417 kodeksu cywilnego każdy poszkodowany działaniami władzy państwowej ma prawo do odszkodowania. W tym przypadku szkodą może być już samo powstanie roszczenia ze strony ZUS. Istnieje szansa na pomyślne zakończenie tej sprawy dla przedsiębiorców. Najprawdopodobniej będzie to najgłośniejszy pozew zbiorowy w Polsce.