Łącznie z UE do placówek medycznych trafiło już prawie 3 mld zł na inwestycje z Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko (PO IiŚ) oraz regionalnych programów operacyjnych (RPO). To zaledwie jedna czwarta kwoty, która potrzebna jest, żeby je gruntownie zmodernizować. Średni wiek szpitala w Polsce to 44 lata.

Gdyby w 2012 roku miały zacząć obowiązywać standardy techniczne i sanitarne określone w ciągle obowiązującym rozporządzeniu ministra zdrowia, to ZOZ potrzebowałyby jeszcze ponad 10 mld zł, żeby się do tych wymogów dostosować. A na pieniądze unijne nie mogą liczyć już do 2013 roku. Jakub Szulc, wiceminister zdrowia, przyznaje, że unijnych środków na ochronę zdrowia było za mało.

Podkreśla jednak, że resort zdrowia nie miał wpływu na decyzje marszałków, którzy samodzielnie decydowali, jaką część pieniędzy z programów regionalnych przeznaczą dla szpitali i przychodni.

Na przykład województwo dolnośląskie zagwarantowało swoim zakładom opieki zdrowotnej prawie 53 mln, małopolskie nieco ponad 30 mln, a podlaskie tylko 19 mln euro. W skali kraju zostało już wydane 85 proc. pieniędzy na zdrowie z RPO. W siedmiu województwach zakontraktowane są już wszystkie lub prawie wszystkie pieniądze. Tylko świetokrzyskie i lubelskie mają do wydania jeszcze około połowy pieniędzy na ochronę zdrowia przewidzianych do 2013 roku.

Jeszcze cztery lata

Rząd chce więc dać szansę na pozyskanie dodatkowych funduszy po 2013 roku tym placówkom, które nie skorzystały jeszcze z unijnych funduszy. Dlatego wydłuża do 2016 roku czas na dostosowanie ich budynków i wyposażenia do standardów na nowo określonych przez resort zdrowia. Jednocześnie obniża wcześniejsze wymogi.

– Szpitale będą musiały spełniać podstawowe wymagania prawa budowlanego, sanitarne oraz dotyczące bezpieczeństwa pacjentów. Na pewno nie będziemy utrzymywać dotychczasowych przepisów, bo są zbyt rygorystyczne – zapewnia Jakub Szulc.

Janusz Atłachowicz, dyrektor Niepublicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Rawiczu, podkreśla, że jego placówka potrzebuje 40 mln zł na remonty, ale po zmianie wymogów rozporządzenia resortu zdrowia ta kwota się zmniejszy.

– Mniej pieniędzy trzeba będzie wydać na tak bezsensowne wymogi, jak odsunięcie kaloryferów o 6 cm od ściany – podkreśla Janusz Atłachowicz.

Zdaniem Marka Wójcika, eksperta Związków Powiatów Polskich, dobrze, że rząd daje szpitalom dodatkowe cztery lata, ale to i tak za mało. Z danych ZPP wynika, że prawie 1/3 ZOZ pomimo unijnych pieniędzy nie będzie w stanie spełnić standardów nawet do 2016 roku, ponieważ mieści się w kilkudziesięcioletnich budynkach. Dlatego Związek Powiatów Polskich chce wydłużyć termin dostosowania ZOZ wymogów prawa do 2018 roku.

– Dzięki temu szpitale będą mogły skorzystać z kolejnej puli pieniędzy z UE – mówi Marek Wójcik.



Koniec pieniędzy

Do tej pory zakłady opieki zdrowotnej korzystały z unijnego dofinansowania z dwóch źródeł – z regionalnych programów operacyjnych (RPO) oraz Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko (PO IiŚ). Województwa miały do podziału około 2,5 mld zł. W większości z nich nie będzie już konkursów dotyczących ochrony zdrowia w ramach regionalnych programów operacyjnych. Jedną z ostatnich szans na otrzymanie dotacji mają obecnie ZOZ z województwa pomorskiego, gdzie trwa nabór projektów, ale do podziału jest już tylko 5 mln zł.

Kończą się także pieniądze z PO IiŚ. W styczniu odbędzie się ostatni do 2013 roku konkurs, w którym zostanie podzielone 60 mln zł. Będzie dotyczył ratownictwa medycznego.

Czekanie na dotację

Korzystanie z unijnego dofinansowania, jak twierdzą przedstawiciele szpitali, nie jest jednak proste. Z powodu biurokracji i opóźnień w podpisywaniu umów oraz przekazywaniu dotacji, zakłady opieki zdrowotnej nie mają stabilności finansowej.

– Zdarza się, że od złożenia wniosku w konkursie do podpisania umowy o dofinansowanie upływają nawet dwa lata. Samorządy prowadzące szpitale muszą więc angażować własne środki – podkreśla Małgorzata Nejfeld z Kancelarii Doradztwa Gospodarczego Cieślak & Kordasiewicz.

Tracą na tym pacjenci. SP ZOZ Warszawa Wola-Śródmieście we współpracy z trzema innymi zakładami opieki zdrowotnej chce zinformatyzować 39 stołecznych przychodni.

Wspólny system informatyczny ma wspomagać zarządzanie usługami lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej i specjalistów. Jedną z usług, która ma skrócić czas oczekiwania pacjentów na poradę, będzie elektroniczny system zapisu. Pacjenci, którzy odwiedzą jedną z placówek włączonych do systemu, dowiedzą się, gdzie najszybciej uzyskają pomoc specjalisty. Te same informacje uzyskają również, korzystając z portalu internetowego. Na ułatwienia będą jednak musieli poczekać, ponieważ szpital wciąż nie podpisał umowy z Mazowiecką Jednostką Wdrażania Programów Unijnych. Ponadto od 2008 roku, kiedy projekt został zgłoszony w konkursie, nastąpił duży postęp technologiczny.

– Żeby nie kupić przestarzałych komputerów, cały czas musimy modyfikować wstępną specyfikację na zakup sprzętu – mówi Katarzyna Nowakowska z SP ZOZ Warszawa Wola-Śródmieście.

Nielubiani niepubliczni

W większości konkursów o unijną dotację mogą się ubiegać na równych zasadach zarówno publiczne, jak i niepubliczne placówki. To jednak tylko teoria, bo w praktyce szpitale niepubliczne najczęściej przegrywają z publicznymi. Na Mazowszu dotację przyznano tylko dwóm ośrodkom niepublicznym. Przy czym jeden z nich, Centrum Medycznym Mavit, trafił na listę rezerwową. Ponadto szpitalom publicznym przyznano dofinansowanie w wysokości 85 proc. inwestycji, a Mavitowi tylko – 18 proc. Dlatego, zdaniem Andrzeja Mądrali, prezesa centrum i wiceprezesa Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Szpitali Niepublicznych, te ostatnie, wiedząc o nierównym ich traktowaniu, rzadko przystępują do konkursów. Nie wierzą, że mogą wygrać z publicznymi.