Rząd chce zrewolucjonizować zasady wypłacania emerytur, rent i innych świadczeń. Najwięcej zyskaliby ci, którzy mają najniższe świadczenia, a najmniej osoby obecnie pobierające najwyższe emerytury.
Zdaniem ekspertów takie rozwiązanie jest niezgodne z konstytucją i nie może wejść w życie. Zostaną bowiem naruszone prawa nabyte osób pobierających teraz wysokie świadczenie. To one straciłyby najwięcej na wprowadzeniu waloryzacji kwotowej. Z tego samego powodu, mówi Elżbieta Rafalska, była wiceminister pracy, poprzedni rząd Prawa i Sprawiedliwości wycofał się z wprowadzenia podobnego rozwiązania.

Projekt waloryzacji emerytur zaproponowany przez premiera na środowym spotkaniu z prezesami OFE nie jest ani nowy, ani łatwy do przeprowadzenia.

Wcześniej ten sam pomysł miał Jarosław Kaczyński. Rząd PiS porzucił go w obawie, że zostanie zakwestionowany przez Trybunał Konstytucyjny. Idea jest stosunkowo prosta. Zamiast corocznej procentowej waloryzacji emerytur, gdzie bogatsi z natury rzeczy dostają większą podwyżkę od biednych, premier przez trzy lata chciałby wszystkim dawać po równo. Tyle samo, niezależnie od tego, na jaką emeryturę sobie zapracowali. Niezależnie od moralnego aspektu takiego rozwiązania pojawia się tu zasadnicza przeszkoda prawna.

– Jest wysokie prawdopodobieństwo, że Trybunał Konstytucyjny uzna waloryzację kwotową za niekonstytucyjną – mówi dr Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista z UW. Główny zarzut wobec projektu to naruszenie praw nabytych obecnych emerytów i rencistów.

Rząd ma własne ekspertyzy. – Mechanizm waloryzacji na pewno nie jest prawem nabytym – uważa szef Rządowego Centrum Legislacji Maciej Berek. Prawnicy RCL twierdzą, że dogłębnie przestudiowali orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego. Ich zdaniem za nową zasadą wyliczania podwyżek emerytur stoją poważne argumenty społeczne. Waloryzacja kwotowa byłaby korzystna dla osób pobierających najniższe świadczenia. Straciliby ci, których emerytury są wysokie, np. byli wojskowi.

Z wyliczeń „DGP” wynika, że emerytura każdego, kto pobiera świadczenia z ZUS, wzrosłaby o 31 zł miesięcznie. Nowy projekt nie zmniejszy deficytu budżetowego. Za to część osób może przekroczyć próg dochodowy uprawniający do pomocy społecznej dodatkowo przyznawanej najbiedniejszym emerytom.

Waloryzacja po nowemu

Zgodnie z rządową propozycją świadczenia wypłacane z ZUS, czyli np. emerytury i renty, w latach 2011 – 2013 będą rosnąć kwotowo, a nie, jak obecnie, procentowo. W praktyce oznacza to, że od 1 marca przyszłego roku dla wszystkich emerytów i rencistów podwyżki wypłacanych im świadczeń będą takie same, bo wzrosną o taką samą kwotę. Obecnie poziom, o jaki wzrastają emerytury i renty, jest różny, bo zależy od procentowego wskaźnika waloryzacji. Ten w 2011 roku, według rządowych szacunków, ma wynieść 2,45 proc., co spowoduje wydatki z budżetu w wysokości około 3,5 mld zł. Utrzymując dotychczasowy model podwyższania świadczeń wypłacanych z ZUS, to właśnie o tyle od marca przyszłego roku powinny wzrosnąć emerytury i renty. Jeżeli jednak zacznie obowiązywać waloryzacja kwotowa i będzie ona polegać na prostym podzieleniu 3,5 mld zł przez liczbę świadczeniobiorców (9,3 mln osób), to oznacza, że wszystkie emerytury i renty wzrosłyby o 376 zł.



Stracą emeryci mundurowi

Zdaniem Jeremiego Mordasewicza z PKPP Lewiatan taka sama kwota podwyżki dla wszystkich świadczeniobiorców jest krzywdząca szczególnie dla tych, którzy mają wysokie emerytury i świadczenia. Korzystna jest natomiast dla tych, którzy pobierają niskie świadczenia. Ci, którzy otrzymują wysokie emerytury straciliby na nowych zasadach, bo otrzymaliby podwyżkę świadczeń poniżej wskaźnika waloryzacji. Skorzystaliby natomiast ci, dla których waloryzacja kwotowa byłaby wyższa niż ta wynikająca z dotychczasowych przepisów. To oznacza, że rządowa propozycja jest korzystna dla osób pobierających emerytury minimalne, renty socjalne lub inwalidzkie oraz świadczenia rolnicze. Straciliby ci, którzy dostają wysokie emerytury, w tym byli funkcjonariusze służb mundurowych (np. wojskowi, policjanci, służba więzienna).

To nie uratuje budżetu

Eksperci podkreślają, że rządowa propozycja nie przyniesie oszczędności budżetowi państwa.
– Rząd nie chce zmniejszyć zaplanowanej kwoty na świadczenia, dąży jedynie do tego, żeby zabrać bogatym, a dać biednym – mówi Wiktor Wojciechowski z Forum Obywatelskiego Rozwoju (FOR).
Podkreśla, że w czasie trudniej sytuacji gospodarczej należy ograniczać wydatki państwa, w tym na emerytury i inne świadczenia. Na kilka lat można by np. zawiesić wypłatę waloryzacji świadczeń lub co prawda podwyższać je, ale tylko na podstawie inflacji, która jest niższa niż wskaźnik waloryzacji. Obecnie uwzględnia on i inflację, i co najmniej 20 proc. realnego wzrostu płac.

Niezgodne z konstytucją

Eksperci wskazują także na to, że waloryzacja kwotowa jest niezgodna z konstytucją i nie może zostać wprowadzona.
– Jest wysokie prawdopodobieństwo, że Trybunał Konstytucyjny uzna waloryzację kwotową za niekonstytucyjną – potwierdza dr Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego.