Rząd i oświatowe związki zawodowe nie porozumiały się wczoraj w sprawie wysokości podwyżek dla nauczycieli w 2011 roku.
Strona rządowa nadal podtrzymuje swoją propozycję wzrostu ich płac o 7 proc. (podobnie jak w tym roku). Michał Boni, minister w kancelarii premiera, podkreśla, że nauczyciele będą jedyną grupą w sferze budżetowej, która w przyszłym roku otrzyma podwyżkę.
Była to druga runda rządowych negocjacji ze związkami oświatowymi na temat wzrostu wynagrodzeń dla nauczycieli w 2011 roku. Podczas pierwszego spotkania rząd zaproponował jedną 7-proc. podwyżkę płac dla nauczycieli od września przyszłego roku. Związki oświatowe domagały się wtedy dwóch 5-proc. podwyżek (w styczniu i we wrześniu 2011 r.)
W trakcie wczorajszego spotkania związki były skłonne do zaakceptowania propozycji rządu. Kompromis uzależniają jednak od kolejnych rozmów w sprawie płac nauczycieli.
Chcą rozmawiać nie tylko o wysokości podwyżek w przyszłym roku, ale także o zmianach w zasadach opłacania nauczycieli. Związkowcy zaproponowali bowiem uproszczenie obecnego systemu wynagradzania. Wzrosnąć miałoby zasadnicze wynagrodzenie nauczycieli kosztem licznych dodatków do pensji.
– Na pewno zachęciłoby to młodych ludzi do podejmowania pracy w szkołach – mówi Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego.
Porozumienie w sprawie wysokości podwyżek w przyszłym roku wydaje się możliwe, o ile strona rządowa podejmie debatę na temat uproszczenia systemu wynagradzania nauczycieli. Kolejne negocjacje płacowe rządu ze związkami zawodowymi odbędą się 2 września.
ds