Będziemy musieli szukać ewolucyjnych, spokojnych metod odchodzenia od przywilejów emerytalnych - powiedział w piątek na konferencji prasowej po posiedzeniu rządu premier Donald Tusk. Zaznaczył, że chodzi zarówno o reformę KRUS, jak i systemów mundurowych.

"KRUS jest dziś szansą na przeżycie wielu ludzi na wsi" - powiedział premier. Poinformował, że rząd pracuje nad projektem, który będzie powodował wchodzenie do powszechnego systemu emerytalnego najlepiej zarabiających rolników, "którzy nie potrzebują pomocy, bo KRUS jest jakąś formą pomocy".

"Nie dam się jednak namówić na reformę, na którą czekają przede wszystkim instytucje ubezpieczeniowe" - powiedział Tusk. Zaznaczył, że znaczna część rolników i tak nie byłaby w stanie zapłacić wyższej składki na KRUS, bo nie ma z czego.

Premier podkreślił, że "intencją rządu jest, by przygniatająca ilość ludzi objętych KRUS mogła z tytułu tych niewielkich przywilejów przeżyć na polskiej wsi, by nie wyrzuciło ich do miasta na bezrobocie".

Wicepremier i minister gospodarki Waldemar Pawlak przypomniał, że już od ubiegłego roku została podwyższona składka emerytalna dla rolników mających większe gospodarstwa. Podkreślił, że mimo to uzyskują oni niewysoką emeryturę na poziomie 600-700 zł.

"Teraz jest dobry moment, by opracować przepisy dla osób aktywnych zawodowo, będących w KRUS, które chcą wejść na rynek pracy" - powiedział. Wyjaśnił, że chodzi o to, by osoby takie nadal pozostały w KRUS-ie, ale część składki emerytalnej, którą teraz do KRUS płaci za nie budżet, finansował ich pracodawca.

Mówiąc o reformie emerytur mundurowych Tusk powiedział, że "niektóre zmiany, których domagają się ekonomiści czy komentatorzy, mogą mieć dokładnie odwrotny skutek niż ten, jakiego Polska potrzebuje".

"Pierwsze korzyści, z punktu widzenia podatnika i budżetu państwa - gdybyśmy podjęli decyzję o reformie emerytur mundurowych - będą widoczne dopiero w roku 2025" - powiedział premier. Dodał, że "do tego czasu państwo polskie będzie z tego tytułu "na minusie"".