Rząd twierdzi, że chce uchwalić ustawy reformujące system ochrony zdrowia zawetowane przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego. W rzeczywistości będą to łagodniejsze wersje.
W przygotowywanym na wrzesień rządowym pakiecie reform zdrowotnych nie znajdzie się raczej propozycja obligatoryjnych przekształceń szpitali w spółki. Mimo że to właśnie ona leżała u podstaw zawetowanej przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego ustawy, a rząd zapowiada powrót do tych rozwiązań.

Spółki pod znakiem zapytania

Jednak żaden z uczestników tzw. białego stolika, który ma wypracować kompromisowe propozycje zmian w systemie ochrony zdrowia, na to rozwiązanie się nie zgadza. Kluczowe jest tu stanowisko PSL, czyli koalicjanta PO. – Przekształcenia tak, ale nieobowiązkowe – zaznacza poseł ludowców Aleksander Sopliński.
Bolesław Piecha, poseł Prawa i Sprawiedliwości, przewodniczący sejmowej komisji zdrowia, w swoich opiniach idzie jeszcze dalej. Uważa, że tylko placówki, które nie trafią do tzw. sieci szpitali i nie będą korzystać z pieniędzy z Narodowego Funduszu Zdrowia, mogłyby zmieniać formę prawną.
Brak obligatoryjności przekształceń oznacza, że resort zdrowia musi znaleźć inny sposób, aby zachęcić do nich samorządy. Po pierwsze, może uprościć drogę ich przeprowadzania – dziś trwa to nawet kilka lat.
Po drugie, może rozszerzyć działanie rządowego programu pomocy w spłacie przez samorządy szpitalnych długów (tzw. plan B). – Przede wszystkim rząd powinien zwolnić szpitale-spółki z obowiązku opłacania CIT, tak jak to jest w przypadku ich publicznych odpowiedników – mówi Jarosław Kozera, wiceszef Stowarzyszenia Menedżerów Opieki Zdrowotnej (STOMOZ).
Przekształcenia to niejedyny problem w reformowaniu systemu ochrony zdrowia. Rząd chce zwiększać nakłady publiczne na ten cel. Minister zdrowia Ewa Kopacz przedstawiła w czasie obrad białego stolika propozycję wzrostu nakładów na lecznictwo do 6 proc. PKB w ciągu 10 lat. Obecnie wynoszą 4,8 proc. PKB. – Trzeba to zrobić, ale w zdecydowanie krótszym czasie – uważa poseł Marek Balicki, były minister zdrowia.



Wyższe składka i polisy

Aby osiągnąć proponowany przez resort zdrowia poziom, nakłady muszą wzrosnąć z obecnych 64,5 mld zł do 81 mld zł w 2020 roku. To oznacza, że rząd musi znaleźć dodatkowe 16,5 mld zł rocznie. Pytanie, skąd je weźmie. – Albo z podwyżki składki zdrowotnej, albo z dodatkowych źródeł, np. wprowadzając dodatkowe ubezpieczenia – tłumaczy Bolesław Piecha.

Resort finansów mówi „nie”

Wydaje się, że to pierwsze rozwiązanie jest pewniejsze. Zwłaszcza że nie ma zgody resortu finansów na wprowadzenie ulg podatkowych dla osób, które wykupiłyby dodatkowe polisy zdrowotne. Bez takiej zachęty zrobi to niewiele osób. A im mniej ich będzie, tym mniej skorzysta na tym publiczny system lecznictwa. – Jedną z propozycji resortu zdrowia jest wzrost składki do 13 proc. – mówi Aleksander Sopliński.
PSL zgadza się, ale na 12 proc., i to w krótszym czasie (3 lata). Podobne stanowisko mają lewica i PiS. Ale także tutaj jest kłopot. Kwestią sporną jest to, kto zapłaci za podwyżkę – budżet czy podatnicy z własnej kieszeni. Posłowie opozycji i koalicji są zgodni, że to zadanie dla budżetu. Na to też jednak nie ma zgody resortu finansów. Wzrost składki tylko o 1 punkt procentowy to dodatkowe 5 mld zł rocznie z budżetu. A na to go nie stać.
Ustawy zawetowane przez byłego prezydenta
● ustawa o Zakładach Opieki Zdrowotnej – zakładała obligatoryjne przekształcenie wszystkich samodzielnych publicznych zakładów opieki zdrowotnej w spółki prawa handlowego;
● ustawa o pracownikach medycznych – przewidywała wydłużenie czasu pracy elektroradiologów, którzy ze względu na szkodliwe warunki pracy pracują krócej niż lekarze;
● ustawa wprowadzająca reformę systemu ochrony zdrowia – określała daty wejścia w życie poszczególnych ustaw z pakietu zdrowotnego.