Trybunał Konstytucyjny nie dał alibi rządowi. Reformy systemu emerytalnego na razie nie będzie, bo sędziowie orzekli, że różny wiek emerytalny dla kobiet i mężczyzn jest zgodny z konstytucją.
Polska pozostaje jednym z ośmiu krajow europejskich, które różnicują wiek emerytalny kobiet i mężczyzn. Rząd zdaje sobie sprawę, że reforma jest konieczna, ale nie chce jej podjąć z powodów politycznych.
Trybunał Konstytucyjny mógł zdjąć politykom ten problem z głowy. Rozpatrywał skargę, jaką trzy lata temu złożył były Rzecznik Praw Obywatelskich Janusz Kochanowski (zginął w katastrofie smoleńskiej). RPO podnosił, że zróżnicowanie wieku emerytalnego dyskryminuje kobiety, powoduje, że krócej oszczędzają na emeryturę, w związku z tym ich świadczenia są niższe od świadczeń mężczyzn. Trybunał nie zgodził się z jego argumentacją.
– Przepisy dające prawo do odchodzenia na emeryturę w wieku 60 lat nie dyskryminują kobiet – powiedział w uzasadnieniu sędzia Trybunału Stanisław Biernat. Dodał, że prawo to nie jest obowiązkiem, a sam wiek emerytalny nie decyduje o wysokości świadczeń pobieranych przez kobiety. Składa się na to wiele innych czynników, np. wyniki giełdy, liczba lat pracy, średnia trwania życia czy przynależność do określonego funduszu emerytalnego.
Z argumentacją tego wyroku nie zgadza się była wiceminister pracy Irena Wóycicka: – Najważniejszym czynnikiem wpływającym na wysokość emerytury są lata pracy. Drugi czynnik to wysokość płac, a przecież kobiety zarabiają mniej niż mężczyźni.
Wiktor Wojciechowski z Fundacji FOR wskazuje na aspekt finansowy. – Każdego roku na emerytury dla kobiet pomiędzy 60. a 64. rokiem życia FUS przeznacza 15 mld zł. To znaczy, że każdy Polak płaci rocznie na ten cel około 1 tys. zł – przekonuje Wojciechowski.
Z doświadczeń innych krajów europejskich wynika, że kobiety, którym podniesiono wiek emerytalny, nie wypadały z runku pracy. Czy tak by było w Polsce? – Owszem – przekonuje Joanna Kluzik-Rostkowska, minister pracy w rządzie Jarosława Kaczyńskiego. – Musimy tylko zreformować system funkcjonowania urzędów pracy, tak by aktywnie wspierały w poszukiwaniu zatrudnienia. Oraz zreformować system kształcenia ustawicznego.
Obecnie tylko 30 proc. kobiet przechodzi na emeryturę w wieku 60 lat, bo zdecydowana większość z nich wypada z rynku już w wieku 54 lat.