Spadła nasza mobilność. Tylko 23 procent Polaków przewiduje podjęcie pracy za granicą. Wystraszyliśmy się kryzysu w Europie i staliśmy się bardziej wybredni
Kryzys zatrzymał Europejczyków w domu. Nie wędrują już za pracą jak w okresie wielkiej prosperity. Nawet Polacy, uważani do niedawna za naród najchętniej podejmujący pracę za granicą, dziś najbezpieczniej czują się w kraju. W porównaniu z rokiem 2005 mobilność Polaków spadła z 73 do 45 procent. Tak drastyczny zwrot odnotowały tylko Włochy i Grecja – wynika z opublikowanego wczoraj przez Eurostat raportu o migracjach w UE. Mobilność Włochów – jednego z najbardziej ruchliwych narodów w latach 70. – spadła z 68 do 39 proc.
Na pytanie, czy w ogóle przewidujemy możliwość pracy za granicą, zaledwie 23 proc. Polaków odpowiada twierdząco. – Kryzysy z zasady nie sprzyjają mobilności. Typową reakcją jest okopanie się, by przetrwać – mówi „DGP” Krystyna Iglicka, ekonomistka i demografka społeczna z Centrum Stosunków Międzynarodowych. – Dwa miliony Polaków na Wyspach informują na bieżąco znajomych w kraju, że tam też ciężko o pracę.
Wielka Brytania i Irlandia, główne centra polskiej emigracji zarobkowej, jak inne gospodarki unijne wpadły w recesję. Polska tymczasem przez lata kryzysu 2008 – 2010 notowała wzrost PKB. – Spadek liczby chętnych do emigracji zarobkowej jest czytelnym sygnałem odbudowy wiary w gospodarczą przyszłość waszego kraju. Kiedy wiele państw UE zmaga się z kryzysem, Polska zbiera owoce bolesnych reform czasu transformacji – mówi „DGP” Thomas Klau z European Council of Foreign Relations.
Z raportu Eurostatu wynika również, że staliśmy się wybredni. Jesteśmy skłonni szukać pracy za granicą, ale tylko wtedy, gdy pensja będzie tam dwa – trzy razy wyższa niż w kraju.
Mieszkańcy Unii Europejskiej doceniają swobodę wyboru miejsca zamieszkania, ale na co dzień z niej nie korzystają. Co więcej, w czasie kryzysu gospodarczego skłonność Europejczyków do przeprowadzki spadła – wynika z ogłoszonego wczoraj raportu Eurobarometru.
60 proc. ankietowanych uważa, że zmiana miejsca zamieszkania w obrębie Unii jest korzystna dla integracji europejskiej, połowa bądź prawie połowa – że jest dobra dla rynku pracy, gospodarek lub ich samych. Ale w przypadku zdecydowanej większości Europejczyków ta opinia nie jest poparta żadnym własnym doświadczeniem – aż 84 proc. nigdy nie pracowało ani nie mieszkało poza swoim krajem. Najwyższy odsetek takich ludzi jest we Włoszech – 95 proc., najniższy – w Luksemburgu (54 proc.) oraz w Danii i Szwecji (nieco ponad 70 proc.).
Otwarci Duńczycy
Skandynawowie są także w czołówce, jeśli chodzi o skłonność do podjęcia pracy za granicą. W skali całej UE rozważa taką możliwość w przyszłości 17 proc. pytanych, podczas gdy odrzuca 73 proc. Dania jest natomiast jedynym unijnym krajem, w którym myśli o tym ponad połowa mieszkańców. Szwecja pod tym względem zajmuje trzecie miejsce, a Finlandia – szóste, w czołówce są także trzy kraje bałtyckie, co jest spowodowane tym, że bardzo mocno ucierpiały one w trakcie kryzysu. Różne są zatem ich motywacje – dla Bałtów najważniejszym argumentem są kwestie ekonomiczne, dla Skandynawów liczą się np. poznawanie nowych ludzi i nowe doświadczenia życiowe. Na przeciwnym biegunie są dwa państwa, które obecnie mocno zmagają się z zadłużeniem – Włochy (pracę za granicą rozważa 4 proc. pytanych) i Grecja (8 proc.), a także Austria. Deklarowana mobilność nie przekłada się jednak na konkretne kroki – spośród tych, którzy rozważają pracę za granicą, tylko 12 proc. podjęło w miarę konkretne działania w tym kierunku (wysłało swoją ofertę pracy czy szuka mieszkania), a 27 proc. dość ogólne (uczy się języka czy szuka informacji o danym kraju). Ponad 60 proc. nie zrobiło w tej sprawie nic.
Mało mobilne Południe
Na skłonność Europejczyków do zmiany miejsca zamieszkania bardzo negatywnie wpłynął kryzys gospodarczy. W porównaniu z poprzednim badaniem Eurobarometru z jesieni 2005 r. liczba osób, które w przypadku problemów z pracą gotowe byłyby przenieść się do innego kraju lub innego regionu własnego kraju, zmniejszyła się aż o 18 pkt proc. I znowu – najbardziej ten odsetek spadł w pogrążonych w kryzysie krajach Południa – we Włoszech, w Grecji i Portugalii, a także w Polsce, która przeszła przez niego niemal bezboleśnie, a najbardziej wzrósł – oprócz Cypru, który też jest specyficznym przypadkiem – na Litwie i Łotwie. Różnice między południem a wschodem Unii można jednak łatwo wyjaśnić. – W latach 70. na Zachód wyjechały setki tysięcy imigrantów z krajów śródziemnomorskich. Od tego czasu jednak ich sytuacja gospodarcza się poprawiła, rozwinęła się opieka socjalna, więc w konsekwencji imigracja zarobkowa i mobilność mieszańców południa spadły – mówi „DGP” Thomas Klau z European Council of Foregin Relations. A Europa Wschodnia wciąż jeszcze jest na dorobku.

58 proc. – tylu mieszkańców Luksemburga uważa, że szanse na znalezienie pracy za granicą są mniejsze niż w kraju

51 proc. – tylu Duńczyków rozważa podjęcie pracy za granicą. To największy wskaźnik w Unii. Główną ich motywacją jest chęć zdobycia nowych znajomych i nowych doświadczeń

31 proc. – tylu mieszkańców Portugalii, mając problemy z pracą, byłoby skłonnych przenieść się do innego kraju lub regionu. To najniższy odsetek w UE

współpraca mm, mk