Polscy pacjenci, wbrew przepisom, wciąż zapisują się do kilku kolejek na świadczenia medyczne. Efekt to rekordowe, nawet kilkuletnie, przewidywane okresy oczekiwania na zabiegi. W rzeczywistości czas oczekiwania jest dużo krótszy - przekonuje NFZ.

Z danych Narodowego Funduszu Zdrowia z maja br. wynika m.in., że średni - przewidywany - czas oczekiwania w skali kraju na zabieg endoprotezoplastyki stawu kolanowego wynosi aż 1323 dni (ponad 3,5 roku). Statystyki Funduszu wykazują jednak, że rzeczywisty czas oczekiwania na to świadczenie wynosi 340 dni.

Pacjenci mogą się zapisywać do kilku kolejek na zabiegi jednocześnie, ponieważ zapisy nie są spersonalizowane. "W większości przypadków Fundusz wie tylko, ile osób oczekuje na dany zabieg i jaki jest w związku z tym przewidywany czas oczekiwania. Tylko w przypadku kilku wysoko specjalistycznych procedur, do których były szczególnie duże kolejki, Fundusz wprowadził obowiązek personalizacji pacjentów" - powiedział PAP Andrzej Troszyński z NFZ. A więc osoby zapisujące się do kolejki muszą podać swój pesel. Chodzi o trzy zabiegi: usunięcia zaćmy, angioplastyki, endoprotezoplastyki.

"Dzięki temu wiemy konkretnie, ile osób oczekuje na te świadczenia rzeczywiście. W przypadku pozostałych świadczeń są tzw. kolejki anonimowe. W nich okres przewidywany bardzo się wydłuża" - powiedział PAP Troszyński. Problem ten dotyczy także kolejek, do których trzeba wylegitymować się dowodem osobistym. "Dzięki temu, że te kolejki przestały być anonimowe, wiemy, że są osoby, które zapisują się do trzech świadczeniodawców, bardzo wiele zapisuje się do dwóch" - wyjaśnił Troszyński.

Z tego powodu przewidywany czas oczekiwania na zabieg usunięcia zaćmy wynosi 678 dni, a rzeczywisty czas to 290 dni, przewidywany czas oczekiwania na zabieg endoprotezoplastyki stawu biodrowego wynosi 1200 dni, a rzeczywisty - 295 dni.

Kilka dni temu portal Money.pl podał, że najdłużej na zabieg endoprotezy czekają pacjenci w Szpitalu Klinicznym przy ul. Borowskiej we Wrocławiu - nawet siedem lat.



Z opublikowanej niedawno na stronie internetowej Funduszu analizy dotyczącej świadczeń udzielonych pacjentom w 2009 r. wynika, że ze świadczeń sfinansowanych przez NFZ skorzystało ponad 26 mln osób, a więc 70 proc. populacji ubezpieczonych.

"W wyniku zestawienia danych osobowych z wydatkami Funduszu potwierdzono domniemywany, nierównomierny rozkład kosztów leczenia w populacji pacjentów. (...) Leczenie stosunkowo nielicznej grupy chorych generuje przeważającą część kosztów. Zaledwie 5 proc. z całej analizowanej grupy pacjentów skutkowało wydatkowaniem prawie 60 proc. środków finansowych" - czytamy w raporcie. I tak na leczenie stosunkowo nielicznej grupy pacjentów (5 proc., ok. 1,3 mln osób) wydatkowano 15 mld zł, to jest prawie 25 proc. wszystkich środków zaplanowanych przez Fundusz na sfinansowanie kosztów świadczeń opieki zdrowotnej w 2009 r. Średnie koszty w przeliczeniu na jednego pacjenta w grupie 0-5 proc. Populacji wyniosły ponad 11 tys. zł.

Na leczenie 1 proc. najciężej chorych, czyli ok. 263 tys. osób, NFZ przeznaczył aż 7,7 mld zł. Najwyższa kwota wydatków NFZ przypisana do jednej osoby wyniosła 978 tys. zł, a najniższa 15 tys. zł. W grupie tej znalazło się ponad 200 osób, na leczenie których wydano więcej niż 250 tys. zł na osobę.

Wśród najbardziej kosztownych pacjentów znalazłyby się ponadto nieuwzględnione w przedmiotowej analizie osoby leczone za granicą na podstawie zgody prezesa Funduszu. W roku 2009 wydano 159 takich zgód, o przeciętnej wartości 75 tys. zł każda.