Rosną szanse, by Komisja Europejska, analizując spełnianie przez Polskę kryteriów z Maastricht, nie brała pod uwagę transferów do otwartych funduszy emerytalnych. Wówczas szybciej spełnimy warunki przyjęcia euro.
Rząd liczy, że pozytywnie dla nas skończą się negocjacje grupy przewodniczącego Rady Europejskiej Hermana Van Rompuya, który proponuje pakiet reformujący unijne finanse. Po raz pierwszy polskie postulaty w tej sprawie nie tylko nie napotykają sprzeciwu, ale trafiły na niemałe grono sojuszników.
Na razie ministrowie gabinetu Donalda Tuska rozmawiali już o tym w Komisji Europejskiej podczas wizyty rządu w Brukseli 9 czerwca. Odbywały się także nieformalne konsultacje na szczeblu ministerialnym z przedstawicielami innych państw unijnych. Możemy liczyć w tej sprawie na dziewięć krajów, w tym Szwecję, która przeprowadziła reformę emerytalną u siebie, i na naszych najbliższych sąsiadów – Czechów i Słowaków. Ich finanse publiczne są w podobnej kondycji co nasze.
Jednak w grupie Van Rompuya przygotowującej reformę finansów Polska nie zgłosiła tego postulatu. Tu złożyliśmy tzw. non paper. Żądamy w nim, by wszystkie państwa unijne pokazały stan swoich ukrytych zobowiązań, czyli de facto ukrytego długu emerytalnego. – To niesprawiedliwe, że takie same są kryteria oceny Polski, która część długu emerytalnego pokazuje jako pieniądze dla OFE, oraz Niemiec czy Francji, które nie pokazują wcale, ile są winne przyszłym emerytom – komentuje prof. Witold Orłowski, ekonomista z PricewaterhouseCoopers, członek Rady Gospodarczej przy premierze.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że w tej sprawie mamy już wsparcie innych krajów, w tym Włoch i Holandii, których ukryte zobowiązania są na stosunkowo niewielkim poziomie.
Jednak spełnienie polskiego postulatu jest mało realne. Ujawnienie ukrytych długów emerytalnych dla rządów takich państw jak Francja czy Niemcy byłoby niezmiernie trudne ze względów politycznych i gospodarczych. Polski rząd o tym wie. Dlatego chce, by rodzajem kompromisu było niewliczanie zobowiązań wobec OFE do długu publicznego i deficytu sektora finansów publicznych.
Ostateczne decyzje mają nastąpić w październiku. Ich skutkiem może być dla Polski szybsze spełnienie kryteriów z Maastricht umożliwiających wejście do strefy euro. Zgodnie z nimi deficyt sektora finansów publicznych nie może być większy niż 3 proc. PKB, a dług nie większy niż 60 proc. PKB.
Niedoliczanie blisko 200 mld zł składek z OFE do polskiego długu zmniejszyłoby jego relację do PKB z obecnych 50 do blisko 36 proc. A deficyt spadłby o blisko 1,5 pkt proc. Dziś wynosi ponad 7 proc. PKB. – To byłby dobry ruch na szybkie wejście do strefy euro, ale obawiam się, czy nie osłabi on zapału do reform – mówi Jakub Borowski, główny ekonomista Invest-Banku.