Absurdalne przepisy powodują, że policjant, strażak i pogranicznik mogą przepracować jeden dzień, by mieć rentę do końca życia. Wystarczy nadciśnienie, by mundurowy dostawał 1000 zł miesięcznie renty. A dorabiać może do woli.

Rząd zapowiadał w styczniu, że do końca czerwca przedstawi projekt reformy emerytur mundurowych oraz zmian w sposobie przyznawania rent. Ale na razie o projektach cicho. Tymczasem na emerytury wciąż uciekają osoby już po 15 latach służby, a na renty jeszcze młodsze.

Zwykły zjadacz chleba, żeby przejść na rentę, musi cierpieć na odpowiednie schorzenie, mieć odpowiedni staż ubezpieczeniowy i zaświadczenie o niezdolności do pracy, które jest weryfikowane co dwa lata.

Mundurowi otrzymają rentę, chociaż pracować mogą. MSWiA, które przyznaje te świadczenia, nie bierze bowiem pod uwagę zdolności do pracy, lecz do służby.

A tu kryteria są zaskakujące. Wykaz chorób i schorzeń uprawniających do renty drastycznie różni się od tych w ZUS. Funkcjonariusz otrzyma rentę w przypadku przewlekłego zapalenia nerek, nadciśnienia, choroby wrzodowej czy przewlekłych grzybic.

Renta jest przyznawana niezależnie od stażu służby. Ponadto wystarczy, że pobiera ją przez 10 lat, aby uzyskać do niej prawo dożywotnie.

Jeśli więc funkcjonariusz przechodzi na rentę w wieku 20 lat, to do końca życia otrzyma z budżetu ponad 600 tys. zł. Statystycznie żyje jeszcze 52 lata, a miesięczne świadczenie to ok. tysiąca złotych. Jeśli na rentę przejdzie 40-latek, to otrzyma prawie 400 tys. zł.

Eksperci nie kwestionują prawa funkcjonariuszy do renty w przypadku ciężkich wypadków, zranień, kontuzji w czasie pełnienia służby, które uniemożliwiają im też pracę w cywilu. Jednak obecny stan rzeczy prowadzi do patologii. Osoba mająca 20 – 30 lat, uznana za niezdolną do dalszej służby, może zarabiać do woli. Bo niezależnie od wysokości dochodu jej świadczenie może zostać obniżone maksymalnie o 25 proc. A mundurowa renta to średnio 2,3 tys. zł miesięcznie.

Rencista w ZUS, jeśli dorobi ponad 70 proc. średniej płacy, straci nawet jedną trzecią świadczenia. A zarobek ponad 130 proc. średniej krajowej oznacza jego utratę.

Zdaniem ekspertów system orzekania o niezdolności powinien być taki sam jak w ZUS. Ale MSWiA zastrzega, że funkcjonariusze nie korzystają z tych przywilejów masowo.

Jak zostaje się inwalidą w policji
Renta inwalidzka przysługuje funkcjonariuszowi zwolnionemu ze służby, który stał się inwalidą wskutek stałego lub długotrwałego naruszenia sprawności organizmu. Osoby, którym komisja lekarska MSWiA przyznaje I grupę inwalidzką, otrzymują 80 proc. tzw. podstawy wymiaru (uposażenie). Za II grupę otrzymują 70 proc., a za III grupę – 40 proc.
– Ustawodawca nie wprowadził dla funkcjonariuszy przesłanki, że do uzyskania renty konieczna jest niezdolność do pracy – mówi Katarzyna Stępnicka z Kancelarii Prawnej Chałas i Wspólnicy.
W efekcie mogą oni pobierać rentę mundurową i pracować na rynku. To zachęta do wykorzystywania tych przepisów.

Renty pod nadzorem

Zdaniem Małgorzaty Woźniak, rzecznika prasowego MSWiA, funkcjonariusze nagminnie wykorzystują możliwość przechodzenia na renty. Obecnie osoby te najczęściej chorują na serce i nerwice.
– Prawo do renty jest przyznawane przez komisje lekarskie MSWiA, które bardzo skrupulatnie sprawdzają stan zdrowia ubiegających się o nie osób – mówi Małgorzata Woźniak.
Natomiast prof. Jerzy Paśnik, konstytucjonalista, zwraca uwagę, że specjalne uprawnienia rentowe wynikają ze specyfiki służby. Przed kandydatami na funkcjonariuszy są stawiane wysokie wymagania (także zdrowotne). Jego zdaniem możliwość przejścia na rentę nawet po jednym dniu służby ma chronić policjantów biorących udział w akcji, np. pościgu za groźnym przestępcą.
– Policjant w czasie akcji nie może kalkulować, czy może narażać zdrowie i życie – dodaje prof. Jerzy Paśnik.
Zwraca uwagę, że wokół rent policyjnych narosło wiele mitów. Wyjaśnia, że nie jest prawdą, że osoby te są badane przez komisje lekarskie co 3 lata. Od 2005 roku komisje lekarskie mogą wyznaczać terminy badań kontrolnych w zależności od przewidywanego przebiegu choroby lub ułomności.
– Nie przeprowadza się badań kontrolnych, gdy inwalidztwo trwa nieprzerwanie dłużej niż 10 lat – dodaje.
W efekcie funkcjonariusz, który przez ten okres pobiera rentę, otrzymuje ją później do końca życia.

Dodatkowa praca

Po odejściu ze służby wielu rencistów-funkcjonariuszy pracuje. Według danych otrzymanych z Zakładu Emerytalno-Rentowego MSWiA zaledwie 171 osób z 17 tys. osób pobierających renty inwalidzkie miało ograniczone świadczenia o 25 proc. z uwagi na osiąganie dodatkowych przychodów. Nie wynika to jednak z małej liczby pracujących rencistów, ale z tego, że starają się oni osiągać dochody nieprzekraczające 70 proc. średniej płacy. Nawet gdyby dorobili więcej, to w ich przypadku nie obowiązuje zasada zawieszania wypłaty świadczenia. W ZUS rencista go nie otrzyma, jeśli dorobi więcej niż 130 proc.

Nowe zasady

Według Agnieszki Chłoń-Domińczak, eksperta ubezpieczeniowego z SGH, dla funkcjonariuszy, którzy ulegli wypadkom czy zapadli na choroby zawodowe, czyli są niezdolni do służby, powinien być stworzony specjalny system pomocy. W czasie dwóch lat funkcjonariusz niezdolny do służby powinien mieć możliwość przygotowania się do pracy na otwartym rynku. Natomiast tylko osoba, która w wyniku służby w ogóle nie może pracować, powinna otrzymać rentę z tytułu niezdolności do pracy.
– Wprowadzenie takiego podziału uporządkuje system i ograniczy wydatki budżetu na wypłaty rent mundurowych – mówi Agnieszka Chłoń-Domińczak.