Urzędnik, który nie zgadza się z wypowiedzeniem, odwoła się do sądu i pozwie prezydenta miasta, a nie urząd, straci możliwość domagania się powrotu do pracy i odszkodowania.
Pracownik samorządowy od wypowiedzenia umowy odwołał się do sądu. Zażądał odszkodowania za nieuzasadnione zwolnienie. W jego imieniu odwołanie wniósł adwokat, który pozwał prezydenta miasta.
Sąd ustalił, że pracodawcą zwolnionego pracownika był urząd miasta. Z kolei uprawnionym do dokonywania czynności za urząd z zakresu prawa pracy wobec pracownika jest, jako jego kierownik, prezydent miasta. Odwołanie pracownika od wypowiedzenia umowy powinno więc być kierowane przeciwko jego pracodawcy (urzędowi), a nie osobie, która go reprezentuje. Dlatego w ocenie sądu pracownik nie wniósł skutecznego pozwu przeciw pracodawcy w 7-dniowym terminie wskazanym w art. 264 par. 1 kodeksu pracy. Liczy się go od dnia doręczenia wypowiedzenia.
Dodatkowo sąd podkreślił, że pracownik nie złożył w tej sprawie formalnego wniosku o przywrócenie terminu do wniesienia odwołania. Mimo to sąd zbadał okoliczności przywrócenia terminu, ale nie znalazł przesłanek do jego przywrócenia, bo zwolniony był reprezentowany przez profesjonalnego pełnomocnika. Dlatego sąd nie zajął się ustaleniem zasadności wypowiedzenia pracownikowi umowy.
Od wyroku pracownik odwołał się do sądu II instancji. Ten także uznał, że pracownik nie dochował terminu do wniesienia odwołania.
Podobnie orzekł po wniesieniu przez pracownika skargi kasacyjnej Sąd Najwyższy. Nie miał wątpliwości, że pracownik niewłaściwe wskazał pracodawcę i przekroczył termin do wniesienia odwołania od wypowiedzenia. SN uznał, że przekroczenia tego terminu wystarczy, aby sąd nie musiał się zajmować zasadnością zwolnienie urzędnika. SN oddalił więc skargę kasacyjną.
Sygn. akt I PK 143/09