Nie chcemy rozwiązań, które w innych krajach są przyczyną cierpień dzieci i ich rodziców i doprowadziły do rozpadu więzi rodzinnych - przekonują przeciwnicy ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie, prosząc p.o. prezydenta Bronisława Komorowskiego, aby jej nie podpisywał.

Prace parlamentarne nad nowelizacją ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie zakończyły się w zeszłym tygodniu, nowela czeka teraz na podpis prezydenta. Pełniący obowiązki prezydenta marszałek Sejmu ma czas do 5 lipca, aby podjąć decyzję w tej sprawie.

Ustawa wprowadza zakaz stosowania kar cielesnych wobec dzieci, wzmacnia ochronę ofiar przemocy, kładzie nacisk na profilaktykę. Jej przeciwnicy obawiają się, że stworzy pole do nadużyć i może doprowadzić do nadmiernej ingerencji w autonomię rodziny i sposób wychowywania dzieci.

Stowarzyszenie Rzecznik Praw Rodziców, które kilkakrotnie apelowało o odłożenie prac nad ustawą i wycofanie się z niektórych jej zapisów, rozpoczęło akcję wysyłania maili do Komorowskiego z prośbą o zawetowanie ustawy. Jak powiedział PAP w środę Tomasz Elbanowski z zarządu stowarzyszenia, jest to ostatnia szansa, by wyraźnie sprzeciwić się temu projektowi.

Przeciwnicy ustawy argumentują, że zmienia ona diametralnie relację państwo - rodzina i wprowadza przepisy, które pozwalają traktować jak podejrzanych rodziców, tylko dlatego, że karcą swoje dzieci.

"Jedynie Pański podpis pod nowelizacją dzieli Polskę od wprowadzenia modelu szwedzkiego. Tam państwo już od 30 lat narzuca bezstresowe wychowanie dzieci. Powszechną praktyką jest napiętnowane przez Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu odbieranie dzieci z domów przez urzędników państwowych, z bardzo błahych powodów. (...)

Wierzymy, że Pan Marszałek nie tylko jako polityk, ale jako mąż i jako ojciec pięciorga dzieci, w głębi serca podziela nasze stanowisko i podejmie słuszną decyzją dla wspólnego dobra" - czytamy w liście, do podpisywania którego zachęca stowarzyszenie.

Jak powiedział Elbanowski, stowarzyszenie zachęca, aby do listów dołączać zdjęcie swojej rodziny, żeby pokazać, jak wyglądają "normalne, niepatologiczne rodziny, w które również ingeruje ta ustawa". Dodał, że inicjatywę poprało już ponad tysiąc osób.

Uchwalenie ustawy z zadowoleniem przyjęło jednak wiele organizacji zajmujących się przeciwdziałaniem przemocy i pracujących z jej ofiarami. "Jest prawem przeciwników ustawy nie składać broni i walczyć do końca. Szkoda jednak, że przeciwnicy ustawy nie zauważyli, iż wprowadzono w niej wiele zmian, poprawiając ją. Szkoda, że wolą bawić się w akcje medialne, zamiast współpracować dla dobra rodzin, co im proponowaliśmy" - powiedział PAP prezes Fundacji Kidprotect.pl Jakub Śpiewak.

W toku prac parlamentarnych do ustawy wprowadzono kilka zasadniczych zmian i złagodzono niektóre, najbardziej kontrowersyjne przepisy. W ustawie pozostawiono zapis zakazujący bicia dzieci, wykreślono natomiast zakaz stosowania przemocy psychicznej i innych form poniżania dziecka - zapis ten budził wiele obaw, podnoszono argument, że zawarte w nim sformułowania są niejednoznaczne i, jako takie, łatwo mogą być wypaczone i nadużywane.

Wprowadzono poprawkę do budzącego kontrowersje artykułu uprawniającego pracowników socjalnych do interweniowania, gdy zagrożone jest życie lub zdrowie dziecka - ma to być możliwe tylko w sytuacjach związanych ze stosowaniem przemocy w rodzinie.

Zdecydowano także, żeby minister pracy i polityki społecznej oraz Rzecznik Praw Dziecka przedstawili Sejmowi i Senatowi informację o skutkach ustawy po roku jej obowiązywania.

Ustawa ma wejście w życie 1 sierpnia.