Unijne dotacje na własny biznes nie będą przyznawane osobom, które mają pracę. Największe szanse na wsparcie na założenie firmy będą miały młode i starsze kobiety. Pośrednicy wypłacający dotacje będą rozliczani, czy przyznają je zgodnie z nowymi wytycznymi.
Osobom aktywnym zawodowo, które mieszkają w dużych miastach, będzie dużo trudniej zdobyć unijną dotację na biznes. To najważniejsza zmiana, którą odczują potencjalni przedsiębiorcy mający pomysł na firmę, ale brakuje im kapitału na jej rozkręcenie.

Dotacja nie dla aktywnych

Jeszcze w ubiegłym roku szanse na pieniądze z UE miały osoby pracujące. Ministerstwo Rozwoju Regionalnego zmieniło jednak podejście do unijnych środków na samozatrudnienie. Uznało, że powinny one trafiać nie do osób przedsiębiorczych, bo te poradzą sobie bez unijnego wsparcia, ale do tych, które znajdują się w najtrudniejszym położeniu na rynku pracy.
Wojewódzkie urzędy pracy (WUP) i urzędy marszałkowskie (UM) w tegorocznych konkursach dla tzw. operatorów preferowały takie właśnie projekty, przyznając im dodatkowe punkty (maksymalnie 40). Bez nich operatorzy byli w konkursach bez szans. Przyznawane więc przez nich obecnie dotacje uwzględniają te nowe wymogi.
– Gdybyśmy napisali projekt otwarty dla wszystkich, nie dostalibyśmy dofinansowania, bo pieniędzy w każdym województwie jest za mało – mówi Katarzyna Sokolnicka z Fundacji Małych i Średnich Przedsiębiorstw.

Preferowane kobiety

W konsekwencji operatorzy w większości województw będą realizować projekty skierowane do mieszkańców powiatów o najwyższej stopie bezrobocia. Zgłoszenia osób z innych powiatów, już na etapie pierwszej selekcji, będą odrzucane. Na przykład na Mazowszu pomoc będzie skumulowana w powiatach szydłowskim, radomskim, przysuskim i żuromińskim.
Podobnie będzie w innych województwach. Także tam będą preferowane osoby z wybranych grup docelowych. Najwięcej projektów adresowanych jest do kobiet wracających na rynek pracy po urodzeniu dziecka lub szukających pierwszej pracy. Na przykład w woj. świętokrzyskim rekrutować je będą wszyscy operatorzy, z którymi tutejszy WUP podpisał umowę.



Przekreśla to jednak szanse na zakwalifikowanie się do projektu kobiet, które wychowując dzieci, dorabiały sobie np. w ramach umowy o dzieło.
– Były aktywne zawodowo, a więc nie wracają na rynek pracy – podkreśla Ewa Fijałkowska z WUP w Łodzi.
Duże szanse na otrzymanie dotacji mają rolnicy i mieszkańcy małych miast, zwłaszcza jeśli nie ukończyli 25 lat lub mają skończone 45 lat. Dotacje trafią też do osób, które przez co najmniej 12 miesięcy pozostawały bez zatrudnienia, oraz tych, które utraciły pracę z przyczyn ich niedotyczących. Np. kobieta z małego miasteczka, która utraciła pracę z powodu kryzysu, a ma ukończone 45 lat, otrzyma w Fundacji Inkubator 3 z możliwych 6 punktów za przynależność do grupy priorytetowej, a pracujący mężczyzna z Łodzi – 0 pkt.

Bez statusu bezrobotnego

Żaden z 15 operatorów z województwa dolnośląskiego nie oferuje wsparcia dla osób zamieszkujących w większych miastach i mężczyzn.
– Wyrównując szanse jednych, dyskryminujemy jednak innych – uważa Joanna Juszczyńska, prezes Centrum Doradztwa i Szkoleń Europrojekt.
Regiony tłumaczą jednak, że unijne środki z założenia nie są dla wszystkich.
– Wszyscy mają prawo ubiegać się o dotacje, ale preferujemy tych, którzy bez tego wsparcia nie podjęliby działalności. Wśród nich wybieramy tych, którzy mają najlepsze pomysły na biznes – mówi Artur Janas, wicedyrektor WUP w Toruniu.
Podkreśla, że urząd będzie rozliczał operatorów z realizacji wskaźników dotyczących preferowanych grup docelowych, do których zobowiązali się w projekcie. Jeśli będą je omijać, poniosą koszty, bo WUP nie będzie mógł zrefundować im tych wydatków.
W konsekwencji zmian wprowadzonych do konkursów dla operatorów zacierają się różnice między wsparciem przyznawanym ze środków unijnych i z Funduszu Pracy. Największe szanse na pomoc z obu źródeł będą miały osoby pozostające bez pracy. Przewaga unijnego wsparcia polega jednak na tym, że ubiegając się o nie, nie trzeba mieć statusu bezrobotnego.