64,7 mld zł przeznaczy w tym roku budżet na emerytury i renty. To 22 proc. jego wydatków. To świadczy o chorobie systemów emerytalnych. Zdrowe – powinny finansować się ze składek, a nie z budżetu.
Trzy odrębne systemy emerytalno-rentowe – pracowniczy (ZUS), rolniczy (KRUS), służb mundurowych (MSWiA, MON) – rządzą się różnymi prawami. Każdy ma też bolączki. Najlepiej jest z systemem pracowniczym. Wprowadzona reforma daje nadzieję na jego wypłacalność, choć potrzeba jeszcze kilku bolesnych operacji. Na drugim biegunie jest system rolniczy, który można porównać do pacjenta w bardzo ciężkim stanie, funkcjonującego wyłącznie dzięki aparaturze podtrzymującej życie. System mundurowy wymaga gruntownej przebudowy.

Nasz drogi ZUS

Fundusz Ubezpieczeń Społecznych (FUS), którym administruje ZUS, wciąż potrzebuje ogromnych dotacji. Najnowsza prognoza wskazuje, że jego manko wyniesie w latach 2011–2015 od 303 do 417 mld zł. To dlatego, że ze składek wpływa tam mniej pieniędzy niż FUS przeznacza na świadczenia. Potrzebuje więc dotacji z budżetu. W tym roku ma być rekordowa – wyniesie 38 mld zł. Oprócz tego FUS wyda 7,5 mld zł z Funduszu Rezerwy Demograficznej i pożyczy w bankach lub budżecie około 4 mld zł. Do tego dochodzi jeszcze 22,5 md zł z budżetu za refundację składek do OFE, ale te pieniądze nie są od razu konsumowane. Posłużą wypłacie emerytur z II filaru i zmniejszają zobowiązania FUS w przyszłości.
Z prognozy FUS wynika, że największy deficyt ma fundusz wypłacający emerytury – 232-297 mld zł. To głównie efekt polityki rządów, a nie starzenia ludności. Na przykład w 2005 roku (po demonstracjach górników i przed wyborami) i 2007 (też przed wyborami) rządzący podejmowali decyzję o wydłużaniu o kolejny rok przywilejów. W efekcie na wcześniejsze emerytury masowo odchodziły 55-letnie kobiety i 60-letni mężczyźni. Przekupywanie przywilejami nie jest nowością. Wcześniej w stanie wojennym rządy przyznały je wielkim grupom osób. Kolejna fala ucieczki na wcześniejsze emerytury i renty odbyła się w latach 90., gdy rządy traktowały je jako poduszkę bezpieczeństwa przed niezadowoleniem osób tracących pracę.

Przywileje ze składek

Sytuacja FUS wciąż jest więc trudna i to mimo wygaszenia od początku 2009 roku większości przywilejów. Nadal płacimy za te przyznane wcześniej. To nie koniec. Kosztowne są też wciąż obowiązujące. Emerytury górnicze kosztują np. rocznie FUS 8 mld zł ekstra. Nie bez znaczenia jest odkładana decyzja o zrównaniu wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn. Budżet będzie też musiał dopłacać do świadczeń kompensacyjnych nauczycieli czy prawie 300 tys. osób uprawnionych do emerytur pomostowych.
Jednak wprowadzona w 1999 roku reforma uzależnia ściśle wysokość świadczenia od poniesionego wkładu, dlatego finanse ZUS będą dążyć do równowagi. FUS odda, co wpłacił ubezpieczony. Co więcej, funkcjonowanie II filaru spowoduje, że zobowiązania ZUS będą maleć. Część emerytury, 40–50 proc., będzie pochodzić z OFE. Już obecnie jest tam zgromadzone prawie 200 mld zł.
– Przyznawanie przywilejów np. górnikom czy pomostówek powinno wiązać się z podniesieniem składek opłacanych przez ich firmy – wskazuje Paweł Pelc, ekspert ubezpieczeniowy.
Agnieszka Chłoń-Domińczak z SGH, członek Rady „DGP” wskazuje, że osoby należące do odrębnych systemów dostają znacznie więcej, niż włożyły.
– Tak jest np. w przypadku górników czy rolników. Dzieje się też tak, gdy świadczenia są finansowane z podatków, jak w przypadku służb mundurowych, sędziów czy prokuratorów – mówi. Rząd deklaruje wprowadzenie zmian w systemie pracowniczym. Jednak są tam aż trzy ośrodki, która mają inne wizje zmian. W planie konsolidacji finansów znalazły się propozycje podniesienia efektywności OFE (bez rewolucyjnych zmian) i deklaracje o rozpoczęciu debaty nad zrównaniem wieku emerytalnego.
Inną wizję ma Jolanta Fedak, minister pracy, popierana przez Ministerstwo Finansów. Chce m.in. obniżyć składkę do OFE z 7,3 proc. do 3 proc. Jest też przeciwniczką podnoszenia wieku emerytalnego. Do tego dochodzą jeszcze pomysły Rady Gospodarczej przy premierze. Chce, aby emerytury z OFE wypłacał ZUS bis. Nie wiadomo więc nawet, jakie plany ma rząd. Trudno jest więc powiedzieć, co w tej sprawie zrobi opozycja.



Ciężko chory KRUS

Inaczej niż w ZUS, który ma szanse na wypłacalność, wygląda sytuacja w systemie rolniczym. Jest on trwale niewypłacalny, dlatego że 99 proc. rolników opłaca składkę w wysokości 101 zł miesięcznie. A zyskuje dzięki temu m.in. prawo do emerytury, renty, renty rodzinnej, zasiłków chorobowych czy macierzyńskich. Niewspółmierność kosztów w stosunku do świadczeń powoduje, że ponad 90 proc. wypłat z KRUS finansują podatnicy.
Dlatego eksperci wskazują, że trzeba jak najszybciej zamknąć dostęp do KRUS na obecnych zasadach nowym osobom. Każdy, kto do niego wchodzi, rodzi ogromne zobowiązania. Trzeba też jak najszybciej rozstrzygnąć, kto miałby zacząć opłacać do KRUS wyższą składkę. Biorąc pod uwagę szybko rosnące dochody rolników, nie byłoby problemu, aby część z nich z dnia na dzień zaczęła płacić ją w wysokości porównywalnej z prowadzącymi firmy w ZUS.
Rząd jak na razie deklaruje tylko, że powiąże wysokości opłacanych przez rolników podatków i składek z wysokością ich dochodów. Nie wydaje się to jednak realne, dopóki koalicjantem jest PSL. Ludowcy otwarcie mówią o niechęci zmian.

Mundurowe do reformy

Żołnierze i funkcjonariusze nie opłacają składek na emeryturę, a ich świadczenia finansuje budżet. Cieszą się też licznymi przywilejami – największy to możliwość odejścia na emeryturę po 15 latach służby. W efekcie zdecydowana większość, np. żołnierzy, decyduje się na przejście na emeryturę, mając niespełna 50 lat. Na przykład w 2008 roku spośród 3 tys. osób, które odeszły z armii, 1,1 tys. miało nie więcej niż 40 lat. Jeszcze gorzej jest, jeśli chodzi o odejścia na emerytury w policji. Na przykład w 2008 roku na emerytury odeszło ponad 5 tys. funkcjonariuszy, a co czwarty nie miał 40 lat.
Eksperci zwracają uwagę, że to ogromne marnotrawstwo. Koszt wyszkolenia funkcjonariusza lub żołnierza może wynosić nawet kilkaset tysięcy złotych. Ponadto jest to kosztowne dla budżetu, który musi wypłacać emerytury na przykład 40-letniemu policjantowi czy żołnierzowi przez 40 lat.
W tej sprawie rząd szykuje jednak zmiany. W planie konsolidacji proponuje, aby wszyscy funkcjonariusze i żołnierze, którzy wstąpią do służby w 2012 roku lub później, byli objęci powszechnym systemem emerytalnym. Ich pracodawcy, czyli MON i MSWiA, będą opłacać za nich składki na emeryturę do ZUS i OFE.
Wygaszanie obecnego tzw. zaopatrzeniowego systemu ma potrwać do 2040 roku, kiedy na emeryturę odejdzie ostatni ubezpieczony w obecnym systemie.
Agnieszka Chłoń-Domińczak wskazuje, że funkcjonowanie odrębnych systemów dla niektórych grup jest niesprawiedliwe. Dodaje, że kompromisy i brak zdecydowania, szczególnie w okresach przedwyborczych, powodują, że płacimy za to dzisiaj wysoki rachunek – nie tylko my, ale i nasze dzieci.
Szersza perspektywa – wiek emerytalny
Większość krajów europejskich próbuje zwiększyć wydolność systemów emerytalnych. Nie zdecydowała się jednak, poza wyjątkami (Szwecja), na wprowadzenie części kapitałowej opartej na zdefiniowanej składce. Na razie podwyższa wiek emerytalny i wydłuża okresy pracy konieczne do uzyskania świadczenia. Na przykład Niemcy podnoszą wiek emerytalny dla obojga płci do 67 lat (w latach 2012–2035). Podobnie robią Brytyjczycy i Węgrzy, gdzie wyniesie on docelowo 65 lat. W Czechach wyniesie 63 lata dla mężczyzn i 59–63 lata dla kobiet (zależy od liczby urodzonych dzieci).