Wyniki badań, przypomnienia o zbliżających się terminach szczepień, szczegółowa historia chorób – wszystko to ma się znaleźć w internetowych kontach pacjentów, na opracowanie których resort zdrowia właśnie ogłosił konkurs.
Internetowe konta pacjentów to pierwszy etap informatyzacji polskiej służby zdrowia, którą zlecił resort Ewy Kopacz. Mają one zastąpić papierowe recepty, zwolnienia lekarskie, wyniki badań i karty pacjentów rozsiane po dziesiątkach szpitali, przychodni i prywatnych gabinetów lekarskich.

Sposób na oszczędności

Zdaniem ministerstwa informatyzacja usprawni przepływ pieniędzy i uszczelniając system, pozwoli na oszczędności. – W IKP będzie pełna, skondensowana wiedza o pacjencie, historii jego chorób, na bieżąco aktualizowane wyniki badań, a nawet przypomnienia o najbliższych szczepieniach, kończących się lekarstwach etc. – tłumaczy Grzegorz Furgał z Centrum Systemów Informacyjnych Ochrony Zdrowia, jednostki powołanej przez resort zdrowia do koordynacji informatyzacji służby zdrowia.
Do 2017 roku wszystkie szpitale, przychodnie i apteki mają obsługiwać internetowe konta pacjentów.
CSIOZ ogłosiło konkurs na stworzenie prototypu IKP. Nie narzuciło w nim wymagań dotyczących programu. To sam zwycięzca ma zaproponować, jak IKP ma wyglądać. – Jedno, co twardo utrzymujemy, to to żeby ruszył on w 2014 roku i by do 2017 roku objęto nim 100 proc. usługodawców i aptek będzie gotowych do objęcia programem – dodaje Furgał. W pierwszym etapie własne IKP ma mieć 15 proc. Polaków.



Najważniejszy pacjent

– Internetowe konta pacjentów to klucz, podstawa całego systemu informatyzacji. Więc założenie, że już w pierwszym etapie będzie je miało 15 proc. pacjentów, jest rozsądne. To na nich przecież będzie się tak naprawdę wypróbowywało jego skuteczność, a te blisko 6 mln ludzi wprowadzonych w bardzo nowatorski system to i tak sporo – uważa Rafał Janiszewski ekspert. ds. rynku zdrowia. Docelowo oczywiście IKP mają mieć wszyscy polscy pacjenci.
Rola pacjenta w IKP ma być naprawdę duża. To właśnie on będzie właścicielem swojego konta i całej jego zawartości, więc będzie nawet mógł ją sam modyfikować: opisać swoje samopoczucie, wprowadzić wyniki badań. Oczywiście będą to także robić lekarze, ale to pacjent będzie też decydował, co z tej dokumentacji jakiemu specjaliście ma być udostępnione. – Przecież nie każdy musi mieć pełną wiedzę o naszym stanie zdrowia – tłumaczy Furgał i jako przykład podaje dentystę, który nie potrzebuje wiedzy o tym, czy jego pacjent miał kolonoskopię.

Uwaga na dane

Mimo to wiele obaw budzi to, jak będą zabezpieczone dane pacjentów. – To jest ogromna pokusa dla właściwie wszystkich instytucji działających na tym rynku. Dla ubezpieczycieli, by wiedzieć komu można bezpiecznie przedłużać polisę, dla firm farmaceutycznych, jak planować swoją politykę dystrybucyjną, nawet dla pracodawców, by sprawdzić, czy rzeczywiście ich pracownik, który jest na zwolnieniu, jest chory – ostrzega Zbigniew Engiel z Mediarecovery, firmy zajmującej się informatyką śledczą.
CSIOZ dysponuje na informatyzację ochrony zdrowia kwotą blisko 800 mln zł i jak zapewnia, istotna część środków jest przeznaczona właśnie na takie zabezpieczenia jak w bankowości elektronicznej czy przy wysyłaniu e-PIT-ów, które zagwarantują bezpieczeństwo. – Na pewno same elektroniczne zabezpieczenia wystarczą, ale w tym wypadku problemem może być to, że tak wiele instytucji będzie miało dostęp, do danych. I niestety zawsze w śród nich może się znaleźć to słabe ogniwo, które złamie się i doprowadzi do wycieków – ostrzega Engiel.