ZUS może zaciągać nieoprocentowaną pożyczkę w Funduszu Rezerwy Demograficznej. 7,5 mld zł zebranych w FRD rząd przeznaczył na uzupełnienie deficytu FUS. Eksperci ostrzegają, że ciągłe pożyczanie pieniędzy z funduszu oznacza jego likwidację.
– Nie wszyscy inwestorzy kupujący akcje prywatyzowanego PZU wiedzą, że ich pieniądze sfinansują emerytury z ZUS. 40 proc. środków z prywatyzacji trafi na konto Funduszu Rezerwy Demograficznej (FRD) – mówi Wojciech Nagel, wiceprzewodniczący Rady Nadzorczej ZUS.
FRD ma bowiem zasilać Fundusz Ubezpieczeń Społecznych (administrowany przez ZUS), gdy brakuje mu pieniędzy na wypłaty emerytur. Przepisy o przeznaczaniu pieniędzy z prywatyzacji do FRD weszły w życie w styczniu ubiegłego roku. Wskazują, że 2/5 tych środków zasila fundusz. Tylko w tym roku z tego tytułu ma tam trafić 10 mld zł – wynika z rządowego planu prywatyzacji na lata 2008–2011. Według danych ZUS do tej pory z tego tytułu wpłynęło do FRD ponad 3 mld zł. Dla porównania ze składek – 398 mln zł.

Pożyczka na wypłatę

Wpływy z prywatyzacji mają więc zagwarantować powstanie realnej rezerwy na emerytury. Z drugiej strony już w grudniu ubiegłego roku, ze względu na złą sytuację w FUS, weszła w życie nowelizacja ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych, która umożliwia przeznaczenie środków z FRD na nieoprocentowaną pożyczkę finansującą bieżącą wypłatę emerytur.
– Pożyczka ta po sześciu miesiącach musi być zwrócona. Na razie nie można jej uruchomić, bo rząd do tej pory nie przygotował rozporządzenia w tej sprawie – mówi Jolanta Fedak, minister pracy i polityki społecznej.
Wojciech Nagel uważa, że to koniec FRD.
– Nie można dalej udawać, że gromadzimy pieniądze na emerytury, jednocześnie wydając je na bieżące wypłaty – mówi Wojciech Nagel.
Zwraca uwagę, że trudno sobie wyobrazić, że rząd zdecyduje się na zwrócenie pieniędzy do FRD po sześciu miesiącach w sytuacji chronicznego deficytu pieniędzy w budżecie. Także Agnieszka Chłoń-Domińczak, ekspert ubezpieczeniowy z SGH, podkreśla, że sprawą niezwykle ważną jest to, czy te pieniądze faktycznie zostaną zwrócone do FRD po sześciu miesiącach.



Dopłata do budżetu

To niejedyne zastrzeżenia dotyczące funkcjonowania FRD. Twórcy reformy emerytalnej zakładali, że gromadzone tam środki mogą być wykorzystane na uzupełnienie niedoborów funduszu emerytalnego z powodów demograficznych. Rząd uznał, że jest to już konieczne. Tak stanie się w tym roku.
– W ustawie budżetowej na ten rok zostało zapisane, że 7,5 mld zł z FRD trafi do FUS. Decyzję o uruchomieniu środków FRD może podjąć rząd. Do tej pory nie wydał odpowiedniego rozporządzenia i środki te są więc nadal na koncie FRD – mówi Jolanta Fedak.
Eksperci podkreślają, że już w przeszłości FRD był pierwszą ofiarą niedoborów budżetowych. Pierwotnie twórcy reformy zakładali, że do Funduszu ma wpływać 1 proc. tzw. podstawy wymiaru składek na ubezpieczenie emerytalne. Z powodu dziury budżetowej fundusz ten nie powstał w latach 1999–2001. A w latach 2002–2003 zmniejszono wysokość odpisu do 0,1 proc. Od 2003 roku ta wysokość jest podwyższana o 0,05 proc. w każdym roku. Od 2008 roku odpis wynosi 0,35 proc.
Zdaniem Agnieszki Chłoń-Domińczak sytuacja FUS jest trudna, ale nie na tyle dramatyczna, aby w pierwszej nadarzającej się okazji korzystać ze środków FRD. Jej zdaniem rząd powinien zastanowić się, czy nie ma możliwości skorzystania z innych rozwiązań, które poprawią stan finansów FUS.
Eksperci wskazują więc, że rząd powinien podjąć decyzję albo o likwidacji FRD, albo – jeśli traktuje tę rezerwę poważnie – gromadzić tam kwoty realnie zabezpieczające wypłatę emerytur. Miesięcznie ZUS przeznacza na ten cel 8,5 mld zł.
5 mln osób otrzymuje emerytury z ZUS