Urzędnicy należący do związków są zwalniani, urzędy utrudniają ich zakładanie. Związkowcy wskazują, że inspekcja pracy nie sprawdza, czy urzędy umożliwiają zrzeszanie. Dyskryminowani pracownicy mogą się skarżyć na działanie urzędów w sądzie
– Nawet mając ochronę przed zwolnieniem jako członek zarządu związku, jestem ofiarą sankcji. Trudniej mi awansować, jestem też pomijany przy nagrodach – mówi Tomasz Ludwiński, przewodniczący Sekcji Krajowej Pracowników Skarbowych.
To jeden z przykładów, gdzie urzędy utrudniają czy wręcz blokują powstawanie u siebie związków zawodowych.

Izby nie dla związków

Związki skarżą się, że urzędnicy należący do związków są też zwalniani pod pretekstem reorganizacji. Wskazują, że stało się tak pod koniec ubiegłego roku w urzędzie skarbowym w Koninie.
– Oceniana była jakość pracy, a nie przynależność do związku – mówi Tomasz Szafoni, naczelnik tamtejszego urzędu.
Urzędników zniechęca też do wstępowania do związków sam rząd. Departament Kontroli Skarbowej w Ministerstwie Finansów zbierał imienne dane o członkach zarządu związku, którzy pracują w kontroli skarbowej. A tego nie wolno mu robić. Związki powiadomiły o tym prokuraturę. Wskazują, że te dane były potrzebne ministerstwu, aby powoływani przez nich inspektorzy kontroli skarbowej nie byli członkami związków. Takich praktyk broni jednak Adam Leszkiewicz, przewodniczący Rady Służby Cywilnej.
– Zbieranie informacji o osobach należących do związków nie świadczy o tym, że mogą mieć utrudniony dostęp do awansu – mówi Adam Leszkiewicz.
Wskazuje, że to nie kierownicy urzędów zniechęcają podwładnych do wstępowania do związków, ale oni sami nie chcą tego robić. Jego zdaniem nie mają takiej potrzeby, bo urząd zapewnia im stabilizację i przejrzysty sposób wynagradzania.



Gminy też likwidują

W trudnej sytuacji są też członkowie związków pracujący w gminach.
– Wójtowie, prezydenci miast, burmistrzowie lub starości starają się zastraszyć pracowników i nie dopuścić do utworzenia związku – wskazuje Jerzy Wawrzyniak, członek związku, pracownik z Urzędu Miasta w Łodzi.
Podkreśla, że w jego urzędzie także występują takie przypadki. Co więcej, tam, gdzie już one działają, członkowie związku są zmuszani do występowania z nich. Do likwidacji związku doszło też w starostwie powiatu w Myślenicach czy Limanowej.
– To sami pracownicy uznali, że ochrona związkowa nie jest im potrzebna – mówi Marcin Radzienta ze starostwa w Limanowej.
Z kolei w Urzędzie Miasta w Jaśle przy okazji reorganizacji pracę stracili m.in. członkowie związku.
– Związki w gminach nie tylko dbają o interesy pracowników, ale też kontrolują, jak np. wójt wydaje publiczne pieniądze – wskazuje Jan Guz, przewodniczący OPZZ.
Jego zdaniem to jeden z głównych powodów, dla którego samorządy utrudniają działalność związkową.

Zbieranie dowodów

Mimo że związki mogą uczestniczyć w uzgadnianiu regulaminów pracy i wynagradzania pracownicy z obawy na utratę pracy nie chcą do nich należeć. Eksperci wskazują, że wszelkie tego rodzaju utrudnienia powinny być zgłaszane Państwowej Inspekcji Pracy (PIP) lub kierowane do sądu pracy.
– PIP powinna kontrolować, czy urzędy przestrzegają prawa do zrzeszania się w związkach – mówi Jan Guz.
Podkreśla, że obecnie w ogóle tego typu kontrole nie są przeprowadzane.
– Urzędnicy należący do związków powinni zbierać wszystkie dokumenty potwierdzające, że pracodawca ich dyskryminuje – mówi Stefan Płażek z Uniwersytetu Jagiellońskiego, adwokat.
Dodaje, że tylko wtedy są w stanie udowodnić przed sądem, że ich prawa są łamane. Stefan Płażek wskazuje, że nie gmina, ale wójt za łamanie praw pracowniczych może być narażony na kary finansowe ze strony PIP lub odszkodowanie przyznane pracownikowi przez sąd.
340 tys. osób pracuje w administracji rządowej i samorządowej