Obowiązkowy etat psychologa w każdym gimnazjum i klasy liczące najwyżej 25 uczniów – to idea PiS, do której politycy tej partii będą starali się przekonać szefową MEN Katarzynę Hall.
Tłumaczą, że podniesie to poziom bezpieczeństwa w szkołach i pomoże młodym ludziom przejść przez trudny wiek dojrzewania. Powołują się przy tym na badania specjalistów z warszawskiego Instytutu Psychiatrii i Neurologii. Aż 20 proc. z przebadanych 3 tys. gimnazjalistów przyznało się do zachowań agresywnych wobec nauczyciela. Co trzeci do bójki z rówieśnikami. Gimnazjaliści masowo przyznają się też do picia alkoholu, zażywania narkotyków czy palenia papierosów.

Lepiej zapobiegać

– Ministerstwo Edukacji chyba nie dostrzega tego problemu, bo nie zauważyłem żadnych działań resortu, które ten stan rzeczy miałyby zmienić – powiedział nam Sławomir Kłosowski, wiceszef MEN w czasach rządu PiS. Wraz z partyjnymi kolegami chce przekonać minister Hall, by wprowadziła takie zapisy prawne, które nakażą dyrektorom gimnazjów zatrudniać psychologów i ograniczą liczebność klas do maksymalnie 25 uczniów.
Takie rozwiązanie zastosowały już niektóre samorządy, m.in. gdyński magistrat, który stworzył etaty psychologów w gimnazjach już kilka lat temu. – Dziś nie wyobrażam sobie, aby te szkoły funkcjonowały bez nich – mówi DGP Ewa Łowkiel, wiceprezydent Gdyni odpowiedzialna za edukację i inicjatorka tego pomysłu. Dlaczego? Bo psycholog funkcjonuje bezpośrednio w środowisku uczniowskim, a nie w oddalonej od szkoły poradni. I dlatego może zapobiegać powstawaniu sytuacji kryzysowych, a nie reagować, gdy już do nich doszło. – Może trudno w to uwierzyć, ale do szkolnych psychologów są kolejki młodzieży – opowiada Łowkiel.

To trudny wiek

Psycholodzy podkreślają, że wiek gimnazjalny to okres, w którym młody człowiek zaczyna dokonywać życiowych wyborów, jeżeli sobie z nimi nie radzi, sięga po alkohol, narkotyki, bezradność maskuje agresją. – Psycholog pomaga młodym ludziom w zderzeniu z rzeczywistością – opowiada Elżbieta Wójciak, dyrektor Publicznego Gimnazjum nr 2 w Brzesku w woj. małopolskim. W jej szkole, w której kształci się 620 uczniów, jest psycholog. – Jednego z uczniów, który wychowuje się w patologicznej rodzinie, odwiódł od podjęcia tragicznej decyzji. Mam na myśli ucieczkę z domu, a nawet samobójstwo – przekonuje Wójciak. Twierdzi on, że dzięki psychologowi w szkole zrobiło się spokojniej i bezpiecznej.
I ona, i wiceprezydent Łowkiel namawiają dyrektorów gimnazjów, by zatrudniali psychologów w swoich placówkach. Co na to MEN, które może zobowiązać dyrektorów do takiego rozwiązania? Rzecznik resortu Grzegorz Żurawski odesłał nas do listu minister Hall. Szefowa resortu edukacji twierdzi, że problem rozwiąże się sam, gdy gimnazja będą się łączyć z liceami. Takie też były zresztą założenia reformy, która stworzyła gimnazja. Jednak przez ponad 10 lat nie znalazły się pieniądze na to, by tworzyć zespoły gimnazjalno-licealne.
Tymczasem szkolni psycholodzy już pracują. Problem polega jedynie na tym, że nie w szkołach, tylko w poradniach.