Projekty rozwojowe szkół wyższych finansowane przez UE są słabo zarządzane. Uczelnie zawyżają stawki dla wykładowców prowadzących dodatkowe zajęcia. Resort nauki rozwiązał umowę z uczelnią, która miała za wysokie koszty zarządzania projektem.
Resort nauki wydał już ponad 1,3 mld zł na sfinansowanie projektów uczelni, które chcą unowocześnić swoją ofertę dydaktyczną. W najbliższych tygodniach podzieli kolejne 700 mln zł. Pieniądze mają być przeznaczone m.in. na otwieranie nowych kierunków studiów, nauczanie w języku angielskim, staże zagraniczne i udział pracodawców w kształceniu. Jednak zdaniem ekspertów uczelnie źle zarządzają tymi ogromnymi funduszami.
– Im większa uczelnia, tym bardziej skomplikowane zarządzanie – potwierdza Paweł Chorąży, dyrektor Departamentu EFS w Ministerstwie Rozwoju Regionalnego (MRR).

Za wysokie koszty

Problemem, który dostrzegło MRR, jest np. dublowanie stanowisk przez osoby sprawujące funkcje kierownicze na wydziałach. W projektach uczelni bardzo często się zdarza, że kierownik studiów jest kierownikiem projektu, a ponadto prowadzi zajęcia dofinansowywane ze środków unijnych. W niektórych projektach są aż trzy osoby sprawujące funkcje kierownicze. Zdaniem dr Bartosza Gruczy ze Szkoły Głównej Handlowej w projektach uczelni zawyżane są koszty zarządu, obsługi administracyjno-technicznej, udostępniania infrastruktury, a także dublowane stanowiska i funkcje.
– Uczelnie robią tak, ponieważ podobny mechanizm muszą stosować w przypadku odpłatnej działalności – uważa Bartosz Grucza.



Tłumaczy, że zgodnie z ustawą o szkolnictwie wyższym państwowa uczelnia nie może zarabiać na działalności komercyjnej, dlatego mając obowiązek zbilansowania kosztów i przychodów, zwiększa narzuty i koszty ogólne. Uczelnie, chcąc postępować konsekwentnie, działają podobnie, realizując unijne projekty, które z założenia są non profit. Zdaniem ekspertów resort nauki finansuje za mało projektów, które przynoszą trwałe efekty uczelniom. Za dużo unijnych środków przeznaczanych jest na dodatkowe zajęcia dydaktyczne realizowane przez nauczycieli akademickich w systemie nadgodzin. Zdaniem prof. Leszka Wojnara, przewodniczącego Rady Wydziału Mechanicznego Politechniki Krakowskiej, system jest demoralizujący, ponieważ zajęcia te są dobrze płatne, stawki są nawet dwukrotnie wyższe od rynkowych.
Jak podkreśla dr Małgorzata Stojek z Forum Integracyjnego Academicus Poloniae, uczelnie w niewielkim stopniu zatrudniają ekspertów z zewnątrz.
– Jeśli absorbują tak duże pieniądze i nie towarzyszy temu wzrost zatrudnienia, to musi to pociągać za sobą obniżenie jakości i brak nowatorskich programów – mówi Małgorzata Stojek.

Umowa może być rozwiązana

Resort nauki zauważa problem przerostu wydatków uczelni wynikających z biurokracji.
– W ubiegłym roku rozwiązaliśmy już pierwszą umowę z dużą publiczną uczelnią, w której zauważyliśmy takie zjawisko. W tym roku to samo może grozić innym szkołom wyższym – mówi Leszek Grabarczyk z Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego.