Obowiązkowa edukacja seksualna może łamać konstytucyjne prawo rodziców do wychowywania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami – twierdzą sejmowi prawnicy. Konstytucjonaliści są innego zdania.
Edukacja seksualna ma być powszechna, a środki antykoncepcyjne refundowane z budżetu państwa – tak proponuje Lewica, której projekt będzie omawiany na komisji polityki społecznej. Zajęcia byłyby obowiązkowe już od pierwszej klasy szkoły podstawowej, prowadziliby je jedynie nauczyciele, którzy ukończą specjalne kursy podyplomowe. Według Lewicy brak rzetelnej edukacji to powód coraz liczniejszych ciąż u nastolatek: w 2008 roku aż 21 tys. dziewcząt poniżej 19. roku życia urodziło w Polsce dzieci. To koronny argument za upowszechnieniem edukacji seksualnej.
Jednak Biuro Analiz Sejmowych projekt ocieniło bardzo krytycznie. „Obowiązkowa edukacja seksualna mogłaby naruszać realizację konstytucyjnych zasad neutralności światopoglądowej państwa i prawa rodziców do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami” – napisali w swojej opinii sejmowi prawnicy.

Potrzebny jest program

Co na to konstytucjonaliści? – Uznanie, że podejmowanie zagadnień dotyczących seksualności z założenia łamie konstytucję, to nieporozumienie – mówi dr Ryszard Piotrowski. Prawnik twierdzi, że kluczową sprawą byłoby odpowiednie stworzenie podstawy programowej, tak żeby oprócz wiedzy i faktów biologicznych o seksualności człowieka objęła też kwestie dotyczące wartości. A ewentualne wątpliwości, czy obowiązkowa edukacja seksualna nie narusza wolności rodziców, można rozwiać, wprowadzając w Polsce model brytyjski. W Anglii i Walii rodzice mogą odmówić uczęszczania ich dzieci na takie zajęcia.
Edukacja seksualna to w Europie Zachodniej standard. W Polsce – mit. Zajęcia z wychowania do życia w rodzinie prowadzą nauczyciele innych przedmiotów: najczęściej biologii czy WOS, ale również księża i katechetki.



Na łasce dyrektora

Grupa Edukatorów Seksualnych „Ponton” zbierała w 2009 r. informacje od uczniów z całej Polski, jak wyglądają takie zajęcia. Jeden z nich opisał, że sugerowaną młodzieży metodą antykoncepcji było... „położenie się przez dziewczynę w wodzie z octem, która wypłucze i zabije plemniki”.
Problemem nie jest tylko sposób prowadzenia zajęć. Okazuje się, że nie przewidziano na nie osobnych godzin. Można je wyodrębnić z tzw. puli do dyspozycji dyrektora: to cztery godziny w tygodniu do wykorzystania przez trzy lata. Zdecydowana większość licealistów, ich rodziców oraz nauczycieli woli wykorzystać ten czas na dodatkowe zajęcia np. z matematyki, która wraca jako obowiązkowy przedmiot na maturze. W efekcie są szkoły, gdzie wychowania do życia w rodzinie w ogóle nie ma. Efekty? Z roku na rok rośnie liczba młodocianych matek. W 2008 roku siedem dziewcząt 13-letnich i młodszych urodziło w Polsce dzieci, 14-letnich matek było już 74, 15-letnich: 326, 16-letnich: 1224, 17-letnich: 3365, 18-letnich: 6334.
Wprowadzenie edukacji pozwala zminimalizować zjawisko niechcianych ciąż nastolatek. W Holandii, gdzie edukacja seksualna nastolatków między 12. a 15. rokiem życia jest powszechna, notuje się jeden z najniższych w świecie wskaźników ciąż nastolatek.
0 uczniów uczęszcza na zajęcia wychowania do życia w rodzinie w IV LO przy ul. Pomorskiej w Łodzi
7 dziewczynek w wieku 13 i mniej lat urodziło w Polsce dziecko w 2008 roku
4,8 na 1000 dziewcząt między 15. a 19. rokiem życia rodzi dzieci w Holandii, gdzie edukacja seksualna jest powszechna