Praca w administracji ułatwia pogodzenie kariery zawodowej z obowiązkami rodzinnymi. Dlatego też pracuje w niej aż 69 proc. kobiet.
Polska administracja centralna jest sfeminizowana. Pracuje w niej tylko 31 proc. mężczyzn.
W większości krajów należących do OECD w urzędach jest zatrudnionych od 40 do 50 proc. kobiet. Tak jest m.in. w Finlandii, Hiszpanii, Szwecji. Najwięcej mężczyzn w administracji zatrudnia Turcja – 90 proc., ale niewiele mniej Japonia i Niemcy – około 80 proc.
Zdaniem profesora Zdzisława Czajki z Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych, przyczyn sfeminizowania polskich urzędów jest co najmniej kilka. Jedną z nich są uwarunkowania historyczne.
– Ponieważ w czasach PRL wzrosło zapotrzebowanie na mężczyzn w przemyśle i budownictwie, to kobiety musiały zająć się pracą w urzędach – mówi Zdzisław Czajka.
Ponadto prace w przemyśle i budownictwie wymagały konkretnych kwalifikacji. Natomiast do końca lat 70., aby zostać urzędnikiem, wystarczyło mieć jedynie wykształcenie średnie.
Robert Sobiech z Uniwersytetu Warszawskiego zauważa, że administracja jest bardziej otwarta i przyjazna dla kobiet. Sektor prywatny wymaga większego zaangażowania i wysiłku, w tym dłuższych godzin pracy. Ponadto urzędy w pełni respektują uprawnienia macierzyńskie.



Z danych Kancelarii Prezesa Rady Ministrów wynika, że na stanowiskach specjalistycznych, wymagających fachowej wiedzy, pracuje aż 73 proc. kobiet.
Aż 46 proc. z nich zajmuje stanowiska kierownicze. Jest to największy odsetek wśród krajów OECD. W Portugalii wynosi on 34 proc., w Szwecji 33 proc., a Finlandii 24 proc.
Dagmir Długosz, dyrektor Departamentu Służby Cywilnej w KPRM, wskazuje, że kobiety lubią być fachowcami w danej dziedzinie, a mężczyźni wolą skupiać się na ogólnych koncepcjach.
O przewadze liczby kobiet nad mężczyznami zatrudnionych w administracji może też decydować poziom wynagrodzeń. Rozpoczynając pracę w urzędzie, można zarobić więcej niż w sektorze gospodarczym. Jednak wynagrodzenia na wyższych stanowiskach są niższe niż w firmach prywatnych. W efekcie mężczyźni wolą robić karierę w gospodarce, a kobiety w administracji, gdzie łatwiej jest pogodzić życie zawodowe z macierzyństwem.
Eksperci podkreślają, że większa liczba kobiet w urzędach nie odbija się negatywnie na ich pracy.
Większym zagrożeniem są dysproporcje wiekowe wśród ogółu pracowników. Zdarza się bowiem, że w jednym wydziale pracują tylko młode osoby, które nie mają doświadczenia, a w drugim same starsze, którym z kolei brakuje elastyczności.