Rząd przekaże gminom dotację celową na tworzenie świetlic dla uczniów. Ma powstać kilkaset centrów pobytu dziennego dla dzieci i młodzieży. Eksperci chcą, aby przy tych placówkach powstawały również punkty przedszkolne.
Do końca 2011 roku ma powstać prawie tysiąc ośrodków pobytu dziennego dla uczniów szkół podstawowych i gimnazjalnych. Ich utworzenie jest zapisane w rządowym Planie rozwoju i konsolidacji finansów 2010–2011, który pod koniec stycznia przedstawił premier Donald Tusk. W tym roku w ramach pilotażu ma powstać 50 takich placówek. Mają je otwierać gminy we współpracy z organizacjami pozarządowymi. Eksperci uważają, że rozwiązanie sprawdzi się, jeśli działaniami zostaną objęte także najmłodsze dzieci.

Dotacja celowa dla gminy

Centra mają powstawać w budynkach po zlikwidowanych szkołach lub przedszkolach, remizach strażackich lub innych zaadaptowanych pomieszczeniach należących do gminy. Będą mogli do nich bezpłatnie uczęszczać po lekcjach uczniowie szkół podstawowych i gimnazjów. Placówki będą wspomagać ich rozwój i organizować im czas wolny, oferując zajęcia edukacyjne, gry i zabawy. W każdym centrum mają być komputery, biblioteczka, minisiłownia. Każda placówka ma być dostosowana do potrzeb dzieci niepełnosprawnych.
Pomysł tworzenia takich miejsc, gdzie będzie organizowany czas wolny uczniom, podoba się ekspertom.
– To dobra inicjatywa, bo takich miejsc brakuje. Szkolne świetlice są przeładowane. Zajęcia pozalekcyjne są dostępne tylko w miastach i przeważnie płatne. Korzystają z nich tylko te dzieci, których rodzice sami uczęszczali np. do domów kultury – mówi Maria Holzer, dyrektor Polskiej Fundacji Dzieci i Młodzieży.
Natomiast Tomasz Malicki, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 26 w Krakowie, podkreśla, że wiele szkół nie ma pomieszczeń dostosowanych do tego, aby organizować czas wolny uczniom niepełnosprawnym.



Przedszkole w centrum

Eksperci podkreślają, że takie placówki można byłoby wykorzystać jeszcze lepiej, gdyby udostępnić je najmłodszym dzieciom i ich rodzicom. Taki zamiar miał zresztą pierwotnie rząd. W planie konsolidacji czytamy, że w centrach pobytu dziennego będą też mogły przebywać dzieci w wieku 0–6 lat. MRR z tego pomysłu się jednak wycofał.
Krzysztof Hetman, wiceminister rozwoju regionalnego, tłumaczy, że upowszechnienie edukacji przedszkolnej jest priorytetem Ministerstwa Edukacji Narodowej i dlatego MRR chce uniknąć dublowania zadań realizowanych przez poszczególne resorty.
– Ten program traci przez to sens. 70 proc. dzieci w wieku 3–5 lat na wsi nie ma żadnego dostępu do zajęć rozwojowych i edukacyjnych. To im są najbardziej potrzebne takie placówki – mówi Teresa Ogrodzińska z Fundacji Rozwoju Dzieci im. Komeńskiego.
Dodaje, że przestrzeń centrum można tak zagospodarować, aby w czasie, kiedy uczniowie są w szkole, można było tam organizować zajęcia dla dzieci najmłodszych z rodzicami. Ci ostatni mogliby w centrum korzystać z warsztatów i konsultacji. Także zdaniem Magdaleny Arciszewskiej z Uniwersytetu Warszawskiego, oferta dla uczniów, którzy mogą korzystać ze świetlic szkolnych i środowiskowych, klubów i ośrodków prowadzonych przez organizacje pozarządowe, jest dużo bogatsza niż w przypadku małych dzieci.
– Jak analizujemy politykę rodzinną w różnych krajach, okazuje się, że największym problemem jest znalezienie rozwiązania dla dzieci w wieku 0–6 lat. Starszymi dziećmi łatwiej się zająć i łatwiej im zorganizować zajęcia. Zapewnienie opieki najmłodszym może istotnie wpłynąć na poprawę dzietności – uważa Magdalena Arciszewska.



Kto dołoży pieniądze

Słabą stroną programu jest też brak precyzyjnych zapisów dotyczących finansowania centrów. MRR zapewnia, że program w ostatecznym kształcie będzie gotowy w marcu. Centra mają głównie powstawać w małych miejscowościach i na wsiach. W sumie ma ich być do końca 2011 r. kilkaset.
Na utworzenie jednego centrum i zakup pierwszego wyposażenia trzeba będzie przeznaczyć nawet 1 mln zł. 80 proc. tej kwoty będzie pochodzić z budżetu MRR, a resztę mają wyłożyć gminy. Rządowy Plan przewidywał pierwotnie, że zostanie powtórzony scenariusz, który sprawdził się przy tworzeniu tzw. orlików. 10 proc. kosztów utworzenia świetlic miał ponieść samorząd województwa, a pozostałe 10 proc. miało pochodzić ze środków gminy. MRR konsultował się z marszałkami województw i okazało się, że regiony nie są zainteresowane współfinansowaniem programu.
– Cel jest słuszny, ale województwa ze szkolnictwem nie mają nic wspólnego i nie powinny być do tego programu włączane. To zadanie, które powinno być realizowane co najmniej o szczebel niżej – mówi Wojciech Kozak, wicemarszałek województwa małopolskiego.
Do programu nie chcą się też włączać powiaty, które już teraz dofinansowują placówki opiekuńczo-wychowawcze, czyli świetlice dla dzieci z rodzin korzystających z pomocy społecznej.



Dla małych dzieci

Gminy nie wykluczają włączenia się do programu, zwłaszcza że MRR zachęca je, aby korzystały ze środków unijnych. Do 2013 roku na wyrównywanie szans edukacyjnych uczniów z grup o utrudnionym dostępie do edukacji jest przewidziane w Programie Operacyjnym Kapitał Ludzki ponad 481 mln euro.
– Jeśli 80 proc. da państwo, to brakującą kwotę w wysokości około 200 tys. zł pewnie znajdziemy w budżecie. Rozważymy ten projekt – mówi Joachim Otte, wiceprezydent Chorzowa.
Dodaje jednak, że takie centra są najbardziej potrzebne małym dzieciom jako pomoc dla matek wracających do pracy po urodzeniu dziecka. Ekspertów niepokoi też, że rząd zapewnia pieniądze na infrastrukturę centrów, natomiast nie wskazuje, skąd gminy i organizacje pozarządowe mają wziąć pieniądze na ich utrzymanie. Te ostatnie policzyły, że w takiej placówce na jedno dziecko miesięcznie powinno przypadać około 180–200 zł.
– Jeśli nie ma to być klub zabawiania dzieci, tylko miejsce, gdzie dziecko się rozwija, to trzeba zatrudnić dobrze wykształconą kadrę – uważa Maria Holzer.
Jej zdaniem, istotne jest ustalenie zasad finansowania, bo obecnie ten problem nie jest rozwiązany. Do świetlic prowadzonych przez organizacje pozarządowe dzieci są kierowane przez pedagoga szkolnego lub kuratora sądowego, ale nie idą za nimi pieniądze. Organizacje pozarządowe same muszą zdobywać fundusze i starać się o granty.
57 proc. dzieci w wieku 3–5 lat jest objętych edukacją przedszkolną