Nowe kraje członkowskie, w tym Polska, zawiązały pod wodzą Hiszpanii sojusz, by zapobiec proponowanym przez Komisję Europejską zmianom w nadzorze nad sektorem ubezpieczeniowym - podały w piątek źródła dyplomatyczne w Brukseli. Chodzi o utrzymanie większej władzy nadzoru na lokalnych rynkach.

Chodzi o zaproponowaną przez KE w zeszłym roku dyrektywę ubezpieczeniową zwaną Solvency II (z ang. wypłacalność), która ma zrewolucjonizować system nadzoru nad sektorem ubezpieczeń i reasekuracji w UE, a także zwiększyć jego bezpieczeństwo i konkurencyjność. W świetle światowego kryzysu finansowego i na skutek ostrych podziałów między krajami członkowskimi sprawa nabrała wymiaru politycznego.

"Kraje członkowskie zazdrośnie bronią swojej władzy - przyznał przedstawiciel francuskiego przewodnictwa w UE. - Jesteśmy świadomi jaki to drażliwy temat. Konflikt dotyczy ubezpieczycieli działających w wielu krajach i tego, jaki będzie zakres nadzoru poszczególnych organów krajowych" - dodał.

W sojuszu biorą udział głównie nowe kraje wsparte przez Austrię, Luksemburg, Grecję oraz Hiszpanię, która została nieformalnym liderem "12"

Sądzą one, że nowa dyrektywa oddaje zbyt wiele kontroli nad ponadnarodowymi grupami ubezpieczeniowymi krajom, gdzie mają one swoją główną siedzibę. W ten sposób minimalizuje rolę instytucji nadzorczych (w Polsce Komisja Nadzoru Finansowego) krajów, gdzie działają filie takich grup. To ważne, bo za nadzorem idzie kontrola przepływów kapitałów w obrębie grup.

"12" obawia się, że w razie kłopotów - takich jak obecny kryzys finansowy - może to prowadzić do odpływu kapitału do Holandii, Wielkiej Brytanii czy Francji, skąd wywodzą się duże europejskie instytucje finansowe. Te bogate kraje są zwolennikami proponowanych przez KE rozwiązań, chcąc chronić interesy rodzimych firm, które w drodze przejęć albo prywatyzacji zdominowały rynki ubezpieczeniowe w nowych krajach członkowskich.

"Chodzi o to, kto ma nad nimi kontrolę. To jest dla nas zasadnicza sprawa, bo jeśli te spółki-matki mają mieć pełną władzę, może dochodzić do dowolnego transferu zysków" - powiedział polski dyplomata.

Francuskie przewodnictwo intensywnie zabiega o porozumienie w sprawie "Solvency II", tak by dyrektywa weszła w życie z zapowiadanym przez KE terminie, czyli w 2012 roku. Od lipca zorganizowało 11 spotkań ekspertów, co jednak nie pozwoliło na zbliżenie stanowisk krajów członkowskich.

Na wtorkowe posiedzenie ministrów finansów "27" w Luksemburgu Francja przygotowała kompromisową propozycję, którą jednak skrytykowała większość krajów UE. "Ponieważ krytyka idzie we wszystkie możliwe strony, można przypuszczać, że zbliżyliśmy się do punktu równowagi. Ostateczna wersja będzie pewnie bliska obecnej propozycji" - zapowiedział francuski dyplomata.

Odrzucił obawy "12". "Są kraje, które twierdzą, że ich zastrzeżenia nie mają nic wspólnego z realizmem gospodarczym" - ocenił. Jego zdaniem, francuska propozycja stanowi dobrą ramę dla "dialogu i współpracy" organów nadzorczych poszczególnych krajów w kluczowych kwestiach, takich jak zwiększanie kapitału spółek.

Podstawowym celem "Solvency II" jest podwyższenie standardów w zakresie wypłacalności firm ubezpieczeniowych

Chodzi przede wszystkim o takie ustalenie poziomu obowiązkowego kapitału własnego, który zagwarantuje bezpieczeństwo wszystkich ubezpieczonych i zaspokojenie ich roszczeń. Temu samemu ma służyć wzmocniony nadzór nad sektorem. Skomplikowane przepisy dyrektywy odnoszą się do różnych tzw. modeli oceny ryzyka, standardów księgowości, kontroli i audytu oraz przejrzystości informacji.

Przyjęcie dyrektywy wymaga kwalifikowanej większości krajów członkowskich oraz aprobaty Parlamentu Europejskiego.